LM kobiet: zwycięskie PSG Pauliny Dudek, sześć goli w meczu Chelsea z Wolfsburgiem
- Dodał: Wiktoria Kornat
- Data publikacji: 06.10.2021, 23:00
Czwartkowy wieczór przyniósł rywalizację w grupach A i B. Aż sześć goli obejrzeli kibice w Londynie, gdzie miejscowa Chelsea zremisowała z VfL Wolfsburgiem. Paris Saint-Germain Pauliny Dudek ograło islandzkie Breidablik 2:0, a Juventus pokonał szwajcarskie Servette. Udany debiut w kobiecej Lidze Mistrzów zaliczyły piłkarki Realu Madryt, które po niełatwym meczu uporały się z mistrzem Ukrainy, zespołem Zhytlobud.
GRUPA A
Chelsea – VfL Wolfsburg
W poprzedniej edycji Ligi Mistrzyń te dwie drużyny rywalizowały ze sobą na etapie ćwierćfinału i wtedy górą były piłkarki z niebieskiej części Londynu. W tegorocznej kampanii obu zespołom przyszło zmierzyć się już w fazie grupowej. Zmagania tej grupy szczególnie mogą interesować polskich kibiców, gdyż barwy VfL Wolfsburga reprezentują Ewa Pajor oraz Katarzyna Kiedrzynek. Obie reprezentantki Polski w czwartkowym spotkaniu nie mogły jednak wystąpić, Pajor ze zgrupowania wróciła z kontuzją kolana i będzie pauzować przez kilka miesięcy, natomiast Kiedrzynek zmaga się z urazem dłoni. Absencja dwóch czołowych postaci jest dla „Wilczyc” sporym osłabieniem, co sprawia, że faworytkami do zwycięstwa pozostają rywalki z Londynu. W poprzedniej edycji Chelsea dotarła aż do finału i z pewnością będzie chciała powtórzyć wyczyn z tamtego sezonu. Z wielkim animuszem w to spotkanie weszły gospodynie, w początkowych minutach sporo pracy miała defensywa VfL Wolfsburga. To podopieczne trener Emmy Hayes dyktowały warunki gry i starały się zagrozić bramce strzeżonej przez Almuth Schult. Pierwsza groźna okazja pojawiła się w ósmej minucie, ale uderzenie Ji So-yun z rzutu wolnego wyłapała golkiperka „Wilczyc”. Trzy minuty później Schult była już bez szans, Ji So-yun zagrywała z własnej połowy boiska do wybiegającej na pozycję Sam Kerr, a napastniczka Chelsea przelobowała doświadczoną bramkarkę mistrzyń Niemiec. Ekipa The Blues objęła zasłużone prowadzenie i to Wolfsburg musiała gonić wynik. Przyjezdne po raz pierwszy przedostały się pod bramkę Chelsea w 18. minucie i od razu nadarzającą się szansę zamieniły na gola. Brak komunikacji między Ann-Katrin Berger i Magdaleną Eriksson wykorzystała Tabea Wassmuth, kierując futbolówkę do siatki londyńskiej drużyny. Od tego momentu spotkanie wyrównało się, a „Wilczyce” wyraźnie poczuły się na Kingsmeadow dużo pewniej. W 33. minucie piłkarki z Londynu popełniły kolejny poważny błąd w defensywie, piłka trafiła do ustawionej w okolicy linii pola karnego Jill Roord. Holenderska pomocniczka uderzyła precyzyjnie i wyprowadziła swoją drużynę na prowadzenie. Wydawało się, że podopieczne trener Emmy Hayes limit błędów w tym spotkaniu już wyczerpały, jednak po przerwie londynki dały sobie wbić gola numer trzy. Jess Carter zbyt lekko zgrywała futbolówkę do wychodzącej z bramki Berger, a to dostrzegła Tabea Wassmuth. Strzelczyni pierwszego gola dla VfL uderzyła z ostrego kąta i Chelsea znalazła się w trudnej sytuacji. Finalistki poprzedniej edycji prestiżowych rozgrywek potrzebowały zaledwie dwóch minut, by zanotować na swoim koncie trafienie kontaktowe. Po sporym zamieszaniu w polu karnym VfL Wolfsburga najprzytomniej zareagowała Bethany England, zmniejszając straty ekipy The Blues. W kolejnych minutach meczu oglądaliśmy dobre fragmenty gry w wykonaniu raz jednych, raz drugich. Mocniej naciskały jednak miejscowe, które poczuły, że w tym spotkaniu mogą jeszcze doprowadzić co najmniej do wyrównania. Końcówka meczu stała pod znakiem rozpaczliwych ataków londynek, „Wilczyce” z Wolfsburga zostały zepchnięte do defensywy. Wydawało się, że przyjezdne zdołają utrzymać korzystny wynik do ostatniego gwizdka, ale w doliczonym czasie gry remis Chelsea uratowała była piłkarka Wolfsburga, Pernille Harder. Reprezentantka Danii przedarła się w pole karne wicemistrzyń Niemiec i zdołała pokonać Almuth Schult. Po pełnym emocji widowisku na Kingsmeadow obie drużyny podzieliły się punktami.
W drugim spotkaniu grupy A szwajcarskie Servette podjęło Juventus. Zespół Natalii Padilli-Bidas nie był faworytem tego pojedynku, ale od pierwszych minut Szwajcarki pokazywały ogromną determinację i skutecznie powstrzymywały Juventus. Mistrzynie Włoch wyraźnie nie miały najlepszego dnia i w pierwszej odsłonie nie zdołały wykorzystać nawet przyznanego im rzutu karnego. Strzał Andrei Staskovej został wybroniony przez golkiperkę Servette, Ines Pereirę. Turynkom udało się zdobyć upragnione trafienie, a na listę strzelczyń po dwóch kwadransach gry wpisała się Arianna Caruso. W drugiej połowie Juventus podwyższył prowadzenie, dzięki bramce Liny Hurtig. Spotkanie zaczęło układać się po myśli przyjezdnych, które nabrały pewności i ostatecznie wbiły rywalkom jeszcze jednego gola. Juve wedle oczekiwań pokonało mistrza Szwajcarii i rozpoczęło nową kampanię w europejskich pucharach od zgarnięcia pełnej puli.
GRUPA B
Paulina Dudek i jej klubowe koleżanki z Paris Saint-Germain udały się na Islandię, gdzie zmierzyły się z Breidablik. Do tej pory w rozgrywkach francuskiej D1 Arkema mistrzynie kraju nie straciły bramki. Biorąc pod uwagę, że paryżanki mają w swojej kadrze m.in. snajperkę Marie-Antoinette Katoto czy też niemiecką pomocniczkę, Sarę Dabritz, PSG jest faworytem do triumfu nie tylko w tym spotkaniu, ale także wygrania całej grupy. Mistrzynie Islandii postawiły się paryżankom i w pierwszej odsłonie były w stanie zagrozić bramce PSG. Dobrze między słupkami spisywała się druga golkiperka zespołu, Barbora Votikova. Piłkarkom Paris Saint-Germain brakowało kreatywności, a sam mecz był dość wyrównany. Pierwsza połowa przyniosła tylko jedno trafienie, a jego autorką była młoda pomocniczka PSG, Lea Khelifi. Les Parisiens w końcówce spotkania podwyższyły prowadzenie po indywidualnej akcji Grace Geyoro. Zwycięstwo z Breidbalik sprawiło, że PSG zajmuje pozycję lidera w grupie B, tuż przed madryckim Realem.
Najdalszy wyjazd w pierwszej kolejce fazy grupowej czekał piłkarki Realu Madryt. Zawodniczki stołecznego klubu w Charkowie zagrały z miejscowym Zhytlobud. Wicemistrzynie Hiszpanii na Ukrainę przyjechały bez czołowych zawodniczek, kontuzjowanych Kosovare Asllani i Marty Cardony, do których w ostatnich dniach dołączyła napastniczka Esther González. Absencja filarów zespołu mocno wpływa na wyniki „Królewskich” w lidze hiszpańskiej, piłkarki z Madrytu zajmują dopiero czternaste miejsce w tabeli Primera Iberdrola. Jednak nawet wobec takich problemów, Las Blancas powinny być faworytkami meczu z dużo niżej notowanymi rywalkami z Charkowa. Od samego początku na boisku oglądaliśmy sporo walki, grę prowadziły przyjezdne, ale miejscowe co jakiś czas testowały koncentrację rywalek. Piłkarki z Charkowa tanio skóry nie zamierzały sprzedać i skutecznie wybijały „Królewskie” z rytmu. Ekipa z Madrytu cierpliwie szukała luki w szczelnej defensywie Zhytlobudu i w 32. minucie dopięła swego. Prowadzenie przyjezdnym dała Lorena Navarro i było to jedyne trafienie jakie kibice obejrzeli w tym spotkaniu. Piłkarki Realu Madryt skromnie ograły mistrza Ukrainy i po niełatwym pojedynku mogły odetchnąć z ulgą, dopisując sobie pierwsze punkty w grupowej rywalizacji.
Wyniki 1. kolejki fazy grupowej:
Servette – Juventus 0:3 (0:1)
Zhytlobud – Real Madryt 0:1 (0:1)
Chelsea – VfL Wolfsburg 3:3 (1:2)
Breidablik – Paris Saint-Germain 0:2 (0:1)
Wiktoria Kornat
Miłośniczka sportu, w szczególności piłki nożnej w kobiecym wydaniu. Poza futbolem, śledzę zmagania na kortach tenisowych i parkietach koszykarskich. Z innych dziedzin - polityka i lotnictwo cywilne.