Piłka nożna kobiet: ligowy hit dla Górnika, osiem goli w Koninie
- Dodał: Wiktoria Kornat
- Data publikacji: 10.10.2021, 18:02
W ósmej serii gier Ekstraligi kobiet emocji nie brakowało. W ligowym hicie w Koninie triumfowały przyjezdne z Łęcznej, które ograły Medyka 5:3. Dzięki zwycięstwu nad GKS Katowice na pozycji lidera umocniły się piłkarki TME UKS SMS Łódź. Pierwszą wygraną w tym sezonie zanotowały zawodniczki ze Szczecina, ogrywając na wyjeździe bydgoski Sportis.
Ósma kolejka sezonu kobiecej Ekstraligi rozpoczęła się od ciekawego starcia w Koninie, gdzie miejscowy Medyk podjął Górnika Łęczna. Był to zatem pojedynek dwóch utytułowanych zespołów, które w przeszłości niejednokrotnie sięgały po tytuł mistrza Polski. W zeszłym tygodniu obie drużyny zaznały wysokich porażek, „Medyczki” musiały uznać wyższość Czarnych Sosnowiec, natomiast „Górniczki” zostały rozbite przez wicemistrzynie z Łodzi. Trudno było zatem wskazać faworyta sobotniego meczu, jednak na korzyść przyjezdnych przemawiała statystyka pojedynków bezpośrednich. Ekipa ze stolicy Wielkopolski ostatni ligowy triumf nad Górnikiem zanotowała w sezonie 2016/2017, czyli ponad cztery lata temu. Fantastycznie to spotkanie rozpoczęło się dla gospodyń, które już w pierwszej ofensywnej akcji zdołały zaskoczyć defensywę ekipy z Lubelszczyzny. W trzeciej minucie na indywidualny rajd w pole karne zdecydowała się kapitan Medyka, Anna Gawrońska. Doświadczona zawodniczka dorzuciła piłkę na dłuższy słupek, a tam dobrze nabiegała Stephanie Zuniga-Herrera. "Górniczki" nie zamierzały jednak tak łatwo odpuścić i potrzebowały zaledwie pięciu minut, by doprowadzić do wyrównania. Z rzutu wolnego precyzyjnie dośrodkowywała Weronika Kaczor, a Marcjanna Zawadzka pokonała Jagodę Sapor uderzeniem głową. Po pełnym emocji początku meczu inicjatywę na murawie miały "Medyczki", ale rywalki zdołały wyprowadzić cios numer dwa. Zespołową akcję drużyny w 20. minucie pewnym uderzeniem po ziemi wykończyła najskuteczniejsza piłkarka Górnika, Chinonyerem Macleans. "Górniczki" zaczęły grać dużo swobodniej, szukając okazji do podwyższenia wypracowanego chwilę wcześniej prowadzenia. W 26. minucie poważnie wyglądającej kontuzji doznała Dominika Dereń, piłkarka przyjezdnych była zmuszona opuścić boisko na noszach. Chwilowe osłabienie Górnika zdołały wykorzystać miejscowe, a kibiców zgromadzonych na trybunach konińskiego stadionu ucieszyła Natalia Chudzik. Od tego momentu oglądaliśmy dobry fragment gry w wykonaniu piłkarek z Wielkopolski. Końcówka pierwszej odsłony należała do przyjezdnych, ale ostatecznie na przerwę do szatni obie drużyny schodziły przy wyniku 2:2. Drugą połowę Medyk rozpoczął równie znakomicie, co pierwszą. Już dwie minuty po powrocie na murawę podopieczne trenera Romana Jaszczaka pokonały Palińską po raz trzeci. Trafienie na swoim koncie zapisała Niki Michalopoulou. Kolejne minuty stały pod znakiem dominacji "Medyczek", które w krótkim odstępie czasu wykreowały sobie dwie stuprocentowe okazje do zdobycia kolejnych goli, ale piłka nie znalazła drogi do siatki. Niewykorzystane szanse zemściły się na miejscowych w 73. minucie, kiedy to z prawego skrzydła idealnie na głowę Macleans dogrywała Roksana Ratajczyk. Snajperka "Górniczek" uderzyła precyzyjnie przy prawym słupku, nie dając szans Jagodzie Sapor na skuteczną interwencję. Przyjezdne poszły za ciosem i fragment dobrej gry przypieczętowały trafieniem numer cztery. W 79. minucie "Górniczki" uniknęły spalonego, a do prostopadłej piłki zagrywanej z głębi pola doszła Katarzyna Jezioro. Ekipa z Lubelszczyzny ponownie wysunęła się na prowadzenie i tego korzystnego wyniku nie dała sobie już odebrać. W doliczonym czasie gry przyjezdne postawiły kropkę nad „i”, zdobywając piątego gola. Po pełnym emocji spotkaniu w hicie ósmej kolejki Górnik Łęczna ograł Medyk Konin 5:3.
Trudne zadanie czekało na piłkarki katowickiej GieKSy, które udały się do Łodzi, by podjąć próbę powstrzymania obecnego lidera rozgrywek. Rozpędzone łodzianki zostawiły w pokonanym polu już ekipy Górnika Łęczna, czy też Medyka Konin, a nie tak dawno zremisowały z mistrzyniami z Sosnowca. Podopieczne trenera Marka Chojnackiego prezentują bardzo dobrą formę, a swoją grą podkreślają mistrzowskie ambicje. W sobotnie przedpołudnie do Łodzi przyjechał kolejny wymagający rywal, katowiczanki radzą sobie jak dotychczas świetnie i plasują się obecnie na czwartym miejscu w tabeli, tuż za plecami Górnika Łęczna. To spotkanie miało dwa oblicza - pierwsza połowa należała do przyjezdnych, natomiast w drugiej losy pojedynku na swoją korzyść rozstrzygnęły miejscowe. Faworytkami były łodzianki, ale to ekipa ze Śląska sprawiła niemałą niespodziankę w pierwszej odsłonie i jako pierwsza objęła prowadzenie w tym spotkaniu. W 29. minucie w polu karnym faulowana była Klaudia Maciążka, arbiter główna bez chwili zawahania wskazała na jedenasty metr boiska. Do piłki podeszła kapitan GieKSy, Marlena Hajduk i pewnym uderzeniem pokonała Oliwię Szperkowską. Korzystny rezultat przyjezdne zdołały utrzymać do 53. minuty, wtedy to wyrównanie SMS-owi zapewniła liderka zespołu, Paulina Filipczak. Wicemistrzynie kraju na remisie nie zamierzały poprzestać i mocno naciskały ekipę z Katowic. Gospodynie dość długo zdołały skutecznie odpierać liczne ataki przeciwniczek, ale w 78. minucie to łodzianki otrzymały rzut karny po faulu Anny Konkol. Do "jedenastki" podeszła Gabriela Grzybowska i nie po raz pierwszy w tym sezonie zapewniła swojemu zespołowi komplet punktów, pewnie egzekwując rzut karny. Piłkarki GKS-u Katowice losów spotkania odwrócić już nie zdołały i z Łodzi do domu wróciły bez punktów. Łodzianki z dorobkiem 22 punktów przewodzą w ligowej tabeli, natomiast katowiczanki niezmiennie plasują się na pozycji numer cztery.
W Tarnowie beniaminek ligi, plasujący się obecnie na dziesiątej lokacie w tabeli Ekstraligi, podjął AP Lotos Gdańsk. Lepszą formę w minionych tygodniach prezentowały piłkarki z Pomorza, które zdołały wygrać trzy z czterech ostatnich spotkań, natomiast Tarnovia zanotowała na swoim koncie cztery porażki. Sobotnie starcie dobrze rozpoczęło się dla przyjezdnych, gdańszczanki pierwszą bramkę zdołały sobie wypracować po dziesięciu minutach gry. Do siatki gospodyń trafiła Olga Sirant, która latem przeniosła się do Gdańska z konińskiego Medyka. Niespełna kwadrans później debiutantki z Tarnowa znalazły sposób na przełamanie defensywy rywalek, a na listę strzelczyń wpisała się Agnieszka Derus. Jeszcze przed przerwą zawodniczkom AP Lotos udało się ponownie wysunąć się na prowadzenie, a to za sprawą trafienia Julii Włodarczyk. W drugiej odsłonie na boisku oglądaliśmy sporo walki, miejscowe nie zamierzały odpuszczać i uparcie dążyły do pokonania Jessiki Ludwiczak po raz drugi. Ofensywne nastawienie Tarnovii mogło się podobać, jednak w 76. minucie to gdańszczanki jeszcze powiększyły przewagę nad rywalkami. Gola na 3:1 zdobyła Klaudia Słowińska i to ekipa AP Lotos Gdańsk była coraz bliżej zgarnięcia kompletu punktów w tym starciu. W samej końcówce spotkania bramkę kontaktową zdobyła Katarzyna Białoszewska, jednak miejscowym zabrakło już czasu na doprowadzenie do wyrównania. Trzy punkty wróciły do Gdańska, dzięki temu zwycięstwu AP Lotos przesunął się w ligowej tabeli na miejsce numer osiem.
Olimpia Szczecin po siedmiu kolejkach ligowych ma na swoim koncie zaledwie jedno oczko, natomiast Sportis ma serię trzech wygranych z rzędu, w tym sensacyjne zwycięstwo z Medykiem Konin. Bydgoszczanki w niedzielnym starciu liczyły zatem na podtrzymanie dobrej passy, natomiast „Olimpijki” na to, że dzięki zwycięstwu uda im się wydostać z samego dna ligowej tabeli. Pierwsza odsłona była dość wyrównana, przyjezdne poczuły, że w starciu ze Sportisem mogą pokusić się o dobry wynik. Gola na wagę zwycięstwa w tym meczu w 60. minucie zdobyła Natalia Oleszkiewicz. Warto odnotować, że spotkanie mogło mieć zupełnie inny przebieg, gdyby niedużo wcześniej rzut karny wykorzystały gospodynie. Na nieszczęście dla zespołu z Bydgoszczy piłka zatrzymała się tylko na słupku bramki strzeżonej przez Natalię Radkiewicz. Wraz z końcowym gwizdkiem nastąpiła euforia radości zawodniczek Olimpii Szczecin, którym udało się wywalczyć pierwsze, upragnione zwycięstwo w tym sezonie kobiecej Ekstraligi.
Do Wrocławia na ligowe starcie w ramach ósmej serii gier udały się akademiczki z Krakowa. Oba zespoły sąsiadują ze sobą w tabeli, Śląsk ma nad AZS-em dwa oczka przewagi, ale krakowiankom pozostaje do rozegrania jeszcze jedno zaległe spotkanie. „Jagiellonki” w czterech ostatnich meczach nie odniosły zwycięstwa, natomiast młody zespół z Dolnego Śląska w końcu złapał wiatr w żagle i zdołał wygrać swoje dwa ostatnie pojedynki. Początek spotkania należał do przyjezdnych, krakowianki objęły prowadzenie po kwadransie gry, a na listę strzelczyń wpisała się 18-letnia Natalia Wróbel. Wrocławianki szybko zdołały doprowadzić jednak do wyrównania, niespełna pięć minut po trafieniu Wróbel do siatki akademiczek z Krakowa drogę znalazło uderzenie Martyny Buś. Pierwsza odsłona przyniosła jeszcze jednego gola, tuż przed gwizdkiem kończącym tę partię ponownie na prowadzenie wyszły przyjezdne. Druga połowa znakomicie rozpoczęła się dla ekipy z Dolnego Śląska, rezultat na 2:2 zmieniła Karolina Iwaśko. Ostatnie słowo w tym meczu należało jednak do piłkarek krakowskiego AZS-u. Komplet punktów „Jagiellonkom” w 65. minucie zapewniła strzelczyni pierwszej bramki, Natalia Wróbel. Zwycięstwo krakowianek oznacza, że przesuną się one w tabeli na pozycję numer sześć, natomiast Śląsk pozostaje na ósmym miejscu.
Spotkanie Rekordu Bielsko-Biała z Czarnymi Sosnowiec zostało przełożone na 10 listopada 2021 roku.
Wyniki 8. kolejki Ekstraligi kobiet:
Medyk Konin – Górnik Łęczna 3:5 (2:2)
TME UKS SMS Łódź – GKS Katowice 2:1 (0:1)
Sportis KKP Bydgoszcz – Olimpia Szczecin 0:1 (0:0)
Śląsk Wrocław – AZS UJ Kraków 2:3 (1:2)
Tarnovia Tarnów – AP Lotos Gdańsk 2:3 (1:2)
Wiktoria Kornat
Miłośniczka sportu, w szczególności piłki nożnej w kobiecym wydaniu. Poza futbolem, śledzę zmagania na kortach tenisowych i parkietach koszykarskich. Z innych dziedzin - polityka i lotnictwo cywilne.