Piłka nożna kobiet: wielki powrót GieKSy, lider z Łodzi zatrzmany
- Dodał: Wiktoria Kornat
- Data publikacji: 30.10.2021, 18:40
Miniona sobota przyniosła sporo emocji na boiskach kobiecej Ekstraligi. Piłkarki GKS-u Katowice odrobiły trzybramkową stratę i urwały punkty konińskiemu Medykowi. Pierwszą porażkę w sezonie zanotowały liderki z Łodzi, uznając wyższość AP Lotos Gdańsk. Komplet punktów zgarnęły ekipy Czarnych Sosnowiec i Górnika Łęczna.
W miniony weekend po przerwie reprezentacyjnej wróciliśmy do zmagań w ramach kobiecej Ekstraligi. Dwa tygodnie przerwy dla niektórych zespołów z pewnością były czasem spędzonym na gojeniu ran po dotkliwych porażkach.
GKS Katowice – Medyk Konin
Jednym z takich zespołów był koniński Medyk, który w poprzedniej kolejce pojedynkował się z Górnikiem Łęczna i na własnym obiekcie musiał uznać wyższość rywala. Oba zespoły stworzyły emocjonujące widowisko, padło aż osiem goli, ale podopieczne trenera Romana Jaszczaka zawiodły w drugiej połowie, dając sobie wbić aż trzy bramki. Runda jesienna powoli zmierza ku końcowi, a Medyk jak dotychczas nieco rozczarowuje, pięć ostatnich spotkań przyniosło zaledwie jedną wygraną. W sobotę „Medyczki” udały się do Katowic na starcie z miejscową GieKSą, która w poprzedniej kolejce nie zdołały zatrzymać lidera z Łodzi. Oba zespoły do tego pojedynku przystępowały zatem z zamiarem zrewanżowania się za wcześniejsze niepowodzenia. Od początku spotkania inicjatywa była po stronie gospodyń, które zepchnęły „Medyczki” do defensywy. Wraz z kolejnymi upływającymi minutami do głosu częściej zaczęły dochodzić podopieczne trenera Romana Jaszczaka. Po nieco ospałym początku ekipa z Wielkopolski przenosiła ciężar gry na połowę katowiczanek, ale w pierwszym kwadransie dogodnej okazji wykreować sobie nie zdołała. Pierwszą groźną szansę przyniosła 27. minuta, kiedy to dobrze piłkę w polu karnym na długi słupek strąciła Natalia Chudzik, jednak Stephanie Zuniga Herrera nie zdołała przeciąć podania i skierować futbolówki do siatki. Starania koninianek przyniosły oczekiwane rezultaty pięć minut później, a na listę strzelczyń wpisała się Karlina Miksone. Reprezentantka Łotwy dostrzegła złe ustawienie golkiperki gospodyń, Weroniki Klimek i uderzeniem z dystansu dała swojej drużynie prowadzenie w tym spotkaniu. Podopieczne trenera Witolda Zająca natychmiast rzuciły się do odrabiania strat i w końcówce pierwszej odsłony trzykrotnie zmusiły Oliwię Szymczak do interwencji. Najbliżej szczęścia w 37. minucie była Katerina Vojtkowa, która uderzała z okolic jedenastego metra boiska, jednak golkiperka Medyka nie dała się zaskoczyć. Dobry fragment gry nie przyniósł gospodyniom trafienia i do szatni z lepszym nastrojami schodziły przyjezdne. Po powrocie na murawę „Medyczki” wyprowadziły drugi cios, szybko podwajając dorobek bramkowy. Klaudia Fabova dobiegła do prostopadłego podania posyłanego z głębi pola przez wprowadzoną na boisko po przerwie Annę Gawrońską. Skrzydłowa Medyka zachowała duży spokój, minęła golkiperkę GKS-u i skierowała piłkę do pustej bramki. Rozpędzone piłkarki z Wielkopolski kontrolowały wydarzenia na murawie stadionu w Katowicach, czego potwierdzeniem było trafieniem numer trzy. W 65. minucie precyzyjne dośrodkowanie z rzutu rożnego na gola zamieniła środkowa defensorka przyjezdnych, Julia Maskiewicz. Wydawało się, że piłkarek GieKSy nie będzie stać nawet na honorową bramkę, ale dziesięć minut po trafieniu Maskiewicz do siatki „Medyczek” po raz pierwszy w tym meczu drogę znalazło uderzenie Nikoli Brzęczek. Przyjezdne zupełnie się pogubiły, nie minęły nawet dwie minuty, a katowiczanki zdobyły bramkę kontaktową. W poczynania koninianek wkradło się sporo nerwowości, to GieKSa przejęła inicjatywę i mocno naciskała Medyka. Znakomity kwadrans miejscowych w czwartej minucie doliczonego czasu gry przypieczętowała Alicja Dyguś, doprowadzając do zasłużonego remisu. Medyk Konin roztrwonił trzybramkową zaliczkę i z Katowic wywiózł zaledwie jedno oczko.
AP Lotos Gdańsk – TME UKS SMS Łódź
Przed przerwą reprezentacyjną łodzianki ograły GKS Katowice i tempa nie zwalniają, niezmiennie liderując w tabeli. Podopieczne trenera Marka Chojnackiego fotel lidera okupują od początku sezonu, prezentując bardzo równą formę. W niezłej dyspozycji jest również AP Lotos Gdańsk, który w ostatniej serii gier po niełatwym meczu ograł beniaminka z Tarnowa. W sobotę kibice zgromadzeni na trybunach gdańskiego stadionu byli świadkami największej niespodzianki tej kolejki. SMS Łódź z Pomorza wyjechał bez punktu, notując swoją pierwszą porażkę w trwającej kampanii. Początek meczu nie zwiastował tego, że gdańszczanki mogą być autorkami sensacji, gdyż to przyjezdne były bliższe otworzenia wyniku tego starcia. Już w drugiej minucie Jessicę Ludwiczak pokonać mogła Paulina Filipczak, ale uderzenie napastniczki SMS-u w ostatniej chwili zablokowała jedna z defensorek miejscowej drużyny. Przyjezdne mocno naciskały AP Lotos, ale niewiele dobrego dla podopiecznych trenera Marka Chojnackiego z tego wynikało. Gdańszczanki próbowały zaskoczyć golkiperkę rywalek uderzeniami z dystansu, jednak Danuta Paturaj radziła sobie z każdą z tych prób. W przerwie na tablicy widniał bezbramkowy remis. Po powrocie na murawę drugą odsłonę dobrze mogły rozpocząć gospodynie, ale z uderzeniem Clarissy Kirsch-downs na raty poradziła sobie golkiperka łodzianek. W 52. minucie liderki tabeli stanęły przed doskonałą okazją na objęcie prowadzenia, gdyż po faulu na Dominice Kopińskiej SMS-owi przyznany został rzut karny. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podeszła bezbłędna jak dotychczas egzekutorka „jedenastek” dla ekipy z Łodzi, Gabriela Grzybowska. Pomocniczka przyjezdnych strzeliła jednak wysoko nad poprzeczką bramki, marnując dogodną okazję. Niewykorzystana okazja zemściła się w 64. minucie, kiedy to niemałą sensację sprawiły piłkarki AP Lotos, a dokładniej Klaudia Słowińska, która wykorzystała bierną postawę defensywy SMS-u i uderzeniem z dystansu nie dała szans Paturaj na skuteczną interwencję. Łodzianki znalazły się w trudnym położeniu, mimo nacisków do ostatniego gwizdka przyjezdne nie zdołały doprowadzić choćby do remisu. Pierwsza porażka liderek Ekstraligi stała się faktem, mimo utraty punktów, SMS Łódź niezmiennie przewodzi w ligowej tabeli, natomiast AP Lotos awansował na pozycję numer siedem.
Górnik Łęczna – Rekord Bielsko-Biała
W poprzedniej serii gier Górnik po pełnym emocji spotkaniu triumfował nad Medykiem, natomiast Rekord musiał uznać wyższość Sportisu, przegrywając 4:0. Zdecydowanymi faworytkami sobotniego starcia były miejscowe, ekipa z Lubelszczyzny długo jednak nie mogła przełamać szczelnej defensywy beniaminka rozgrywek. Udało się to dopiero po dwóch kwadransach gry, wtedy worek z bramkami rozwiązał się na dobre. Strzelanie na stadionie w Łęcznej rozpoczęła w 31. minucie Weronika Kaczor, która sfinalizowała błyskawiczną kontrę drużyny precyzyjnym uderzeniem zza pola karnego. Nie minęły trzy minuty, a „Górniczki” miały na swoim koncie już dwa gole. Tym razem na listę strzelczyń wpisała się Katarzyna Jezioro, która minęła w polu karnym dwie rywalki i strzeliła obok interweniującej Natalii Majewskiej. Przed końcem pierwszej odsłony na 3:0 trafiła Roksana Ratajczyk, wykorzystując złe ustawienie formacji defensywnej Rekordu. Po powrocie na murawę gospodynie dołożyły jeszcze dwa gole, autorką obu była najskuteczniejsza piłkarka ekipy z Łęcznej, Chinonyerem Macleans. Piłkarki beniaminka z Bielska-Białej zdołały odpowiedzieć tylko raz, w 66. minucie Annę Palińską pokonała Katarzyna Moskala. Górnik Łęczna pewnie ograł Rekord 5:1 i umocnił się na pozycji wicelidera kobiecej Ekstraligi. „Rekordzistki” niezmiennie plasują się na samym dnie ligowej tabeli.
Czarni Sosnowiec – Sportis KKP Bydgoszcz
Piłkarki z Bydgoszczy to autorki jak dotychczas największej niespodzianki w trwającym sezonie kobiecej Ekstraligi, gdyż ogranie Medyka na wyjeździe było nie lada wyczynem. W poprzedniej kolejce Sportis pewnie pokonał debiutujący w rozgrywkach Rekord Bielsko-Biała, a w tej serii gier bydgoszczanki zmierzyły się z obrońcą tytułu, ekipą Czarnych Sosnowiec. Sosnowiczanki były faworytkami do zgarnięcia kompletu punktów i z tej roli wywiązały się znakomicie. Zwycięstwo nie przyszło łatwo, mecz był bardzo zacięty, ale ostatecznie miejscowe zdołały wbić rywalkom trzy bramki. Od samego początku na murawie przeważały aktualne mistrzynie kraju, a pierwszy groźny strzał przyniosła 13. minuta spotkania. Andrea Horvathova próbowała zaskoczyć Natalię Piątek mocnym uderzeniem zza pola karnego, ale golkiperka Sportisu czujnie interweniowała. Pięć minut później Piątek wybijała piłkę tak, że ta spadła tuż pod nogi Horvathovej, a Słowaczka tej okazji już nie zmarnowała, wyprowadzając gospodynie na prowadzenie. W kolejnych minutach inicjatywa wciąż leżała po stronie piłkarek Czarnych, które wyraźnie szukały swoich szans do podwyższenia rezultatu. W końcówce pierwszej odsłony sosnowiczanki mogły mówić jednak o sporym szczęściu, gdyż Agnieszka Glinka zdołała umieścić futbolówkę w siatce, ale arbiter główna dopatrzyła się spalonego i anulowała trafienie pomocniczki Sportisu. W pierwszej połowie więcej bramek już nie padło. Po kwadransie oba zespoły wróciły na murawę, a świetnie tę odsłonę mogły rozpocząć mistrzynie kraju - Nikol Kaletka zmarnowała jednak dogodną okazję do podwyższenia prowadzenia Czarnych. Sosnowiczanki nie ustawały w swoich staraniach, a dodatkowo od 67. minuty grały w przewadze liczebnej, po tym jak czerwony kartonik obejrzała zawodniczka bydgoszczanek, Aleksandra Stasiak. W końcówce meczu piłkarki Sportisu nieco opadły z sił, a to wykorzystały rywalki. W 86. minucie fantastycznym uderzeniem w dystansu popisała się Gabriela Kuczyńska i Czarne prowadziły różnicą dwóch trafień. W samej końcówce ostateczny rezultat pojedynku na 3:0 strzałem z linii pola karnego ustaliła Nicol Zając. Czarne Sosnowiec plasują się obecnie na lokacie numer trzy, ale mają jeszcze jedno zaległe spotkanie do rozegrania, jeśli je wygrają, wskoczą na pozycję lidera Ekstraligi.
W pozostałych spotkaniach Olimpia Szczecin zremisowała ze Śląskiem Wrocław, a beniaminek z Tarnowa dość niespodziewanie pokonał akademiczki z Krakowa na ich własnym terenie.
Wyniki 9. kolejki Ekstraligi kobiet:
GKS Katowice – Medyk Konin 3:3 (0:1)
AP Lotos Gdańsk – TME UKS SMS Łódź 1:0 (0:0)
Górnik Łęczna – Rekord Bielsko-Biała 5:1 (3:0)
Czarni Sosnowiec – Sportis KKP Bydgoszcz 3:0 (1:0)
AZS UJ Kraków – Tarnovia Tarnów 0:1 (0:1)
Olimpia Szczecin – Śląsk Wrocław 1:1 (0:1)
Wiktoria Kornat
Miłośniczka sportu, w szczególności piłki nożnej w kobiecym wydaniu. Poza futbolem, śledzę zmagania na kortach tenisowych i parkietach koszykarskich. Z innych dziedzin - polityka i lotnictwo cywilne.