Hokej kobiet - kwalifikacje IO: miłe złego początki
- Dodał: Remigiusz Nowak
- Data publikacji: 11.11.2021, 14:35
W czeskim Chomutowie nasza hokejowa reprezentacja kobiet przystąpiła dziś do turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk olimpijskich w Pekinie, ich pierwszymi rywalkami były Węgierki. Biało - czerwone strzeliły gola jako pierwsze, niestety potem Madziarki rządziły na lodzie.
Plasujące się na 10. miejscu w rankingu światowym Węgierki były naturalnym faworytem dzisiejszego starcia, Polki debiutujące na tym etapie kwalifikacji olimpijskiej nie miały jednak nic do stracenia, bo sam awans do tego turnieju po pokonaniu m.in. Holandii był już swego rodzaju niespodzianką. Do pierwszego meczu nasze reprezentantki przystąpiły w składzie Sass - Sfora, Chrapek, Późniewska, Łaskawska, Czarnecka.
Polki rozpoczęły spotkanie z animuszem, już w 4. minucie na ławce kar usiadła Wiktoria Sikorska. Te osłabienie udało się jeszcze zakończyć bez straty bramki, trochę niespodziewanie w 11. minucie po celnym strzale odbywającej wcześniej karę Sikorskiej to Polska objęła prowadzenie. Niestety później tak dobrze nie było, a Węgierki wyrównały już dwie minuty później, nasze reprezentantki ponownie w polu grały w czwórkę, bo na dwie minuty ponownie zjechać musiała Sikorska. Kolejne minuty to duży pech Polek, które m.in. trafiły w słupek, nie myliły się za to Madziarki, które pierwszą tercję zakończyły z trzema golami na koncie, na listę strzelców wpisały się jeszcze Emma Kreisz i Sarah Knee.
Pierwsze pięć minut drugiej części gry to była prawdziwa węgierska nawałnica, podczas której Martyna Sass wyciągała krążek z bramki trzykrotnie, najpierw po raz drugi w tym spotkaniu trafiła Kreisz, golami popisały się też Segerely i naturalizowana kanadyjka Baker. Potem sytuacja na tafli nieco się ustabilizowała, niestety Polki nie potrafiły wykorzystać swoich szans, m.in. wtedy, gdy ich rywalki z powodu kar broniły się w trójkę. Nim zabrzmiała syrena kończąca drugą tercję nasza golkiperka skapitulowała ponownie, po tym jak po wypchnięciu jej z bramki nie zdążyła z interwencją przy strzale Szamosfalvi.
Ostatnie 20 minut rozpoczęło się od kontuzji Kamili Wieczorek, która opuściła lodowisko na noszach. Niestety, dużo czasu biało - czerwone grały w osłabieniu na skutek agresywnej gry, dlatego też kolejne minuty upływały w tercji Polek, które skutecznie broniły się przed stratą kolejnego gola, mając również kilka swoich, niestety niewykorzystanych okazji. Węgierkom, w 54. minucie znów przypomniało się, jak się strzela, a sytuacja na lodzie przypominała pierwsze minuty drugiej części gry, kiedy Sass ponownie w krótkim czasie aż czterokrotnie została pokonana. Licznik trafień polskich oponentek zatrzymał się na jedenastu wobec jednego gola Wiktorii Sikorskiej.
Kolejne spotkanie Orlice rozegrają w sobotę z Czeszkami.
Polska - Węgry 1:11 (1:3, 0:4, 0:4)