PlusLiga: zwycięstwo Skry z GKS-em
- Dodał: Kinga Filipek
- Data publikacji: 17.12.2021, 22:45
Pojedynek PGE Skry Bełchatów z drużyną GKS-u Katowice rozpoczął 12. kolejkę siatkarskiej PlusLigi. Zgodnie z przewidywaniami lepsi okazali się bełchatowianie, którzy mimo problemów potrafili powrócić do gry i zakończyć cały mecz wynikiem 3:1.
Na początku premierowej odsłony bardzo szybko dwupunktową zaliczkę zbudowała drużyna PGE Skry. Bełchatowianie przede wszystkim dominowali w elementach ofensywy, w których często mylili się siatkarze GKS-u. Tym samym to gospodarze długo utrzymywali się prowadzeniu, a gdy kolejnym udanym atakiem popisał się Robert Taht, ich przewaga wzrosła do czterech „oczek” - 12:8. Jednak przy takim wyniku trener Grzegorz Słaby poprosił o czas, po którym katowiczanie potrafili odrobić straty i wykorzystując słabość przyjęcia Skry, obrócili wynik na swoją korzyść po bloku Micah Ma’a - 12:13. Zmotywowani goście powiększyli swoje prowadzenie do dwóch punktów, po kolejnym udanym zatrzymaniu ataku rywali, tym razem przez Marcina Kanię. Bełchatowianie jednak nie pozwolili rywalom zbudować wyższej przewagi i szybko doprowadzili do remisu - 15:15. Od tego momentu przez chwilę mogliśmy oglądać wymianę zaciętych akcji, jednak wyrównaną grę przerwali podopieczni Slobodana Kovaca. Gospodarze przede wszystkim popełniali mniej błędów, a gdy efektownym blokiem popisał się Karol Kłos, prowadzili 20:18. Tej różnicy przyjezdni nie zdołali już odrobić, a zepsuta zagrywka rozgrywającego GKS-u dała bełchatowskiej ekipie dwudziesty piąty punkt.
Druga partia rozpoczęła się od wyrównanej gry obu drużyn, które wymieniały się zarówno udanymi atakami, jak i błędami na linii zagrywki. Taki przebieg seta mogliśmy oglądać do stanu 9:9, jednak wtedy to goście z Katowic zaczęli dyktować warunki. Siatkarze GKS-u nie zwalniali ręki w ofensywie oraz bardzo dobrze prezentowali się w obronie, co pozwoliło im zbudować dwupunktową przewagę po asie serwisowym Micah Ma’a - 9:11. Z kolei zespół z Bełchatowa miał coraz większe problemy na linii przyjęcia oraz nie mógł odnaleźć się w ofensywie, gdzie zupełnie niewidoczny był Aleksander Atanasijevic. Nie pomagali również pozostali skrzydłowi, których ataki często były zatrzymywane przez świetnie działający blok Gieksy. Natomiast rozpędzona drużyna z Górnego Śląska jak natchniona zdobywała kolejne punkty, zarówno świetnie działającym blokiem, jak i skutecznymi atakami, między innymi Tomasa Rousseaux. Tym samym po kolejnym udanym uderzeniu belgijskiego przyjmującego tablica wyników pokazała już siedem „oczek” przewagi gości - 13:20. Katowiczanie do samego końca utrzymali dobry poziom gry, z którym nie mogła sobie poradzić Skra i po ataku Jakuba Jarosza z prawej flanki cieszyli się ze zwycięstwa w drugiej odsłonie.
Kolejny set ponownie rozpoczął się od wyrównanych wymian, jednak to katowiczanie jako pierwsi zbudowali dwupunktową przewagę po bloku Jarosza na Atanasijeviciu - 4:6. Gospodarze szybko potrafili doprowadzić do remisu, lecz niemoc w przyjęciu i ofensywie ponownie dała się we znaki, a świetnie czytająca grę rywali Gieksa odskoczyła na trzy „oczka” - 9:12. Tym razem jednak bełchatowianie nie dali katowickiej drużynie powiększyć swojego prowadzenia i przy świetnych zagrywkach Roberta Tahta obrócili wynik na swoją korzyść - 14:13. W szeregach Skry oprócz trzymającego poziom zarówno w polu serwisowym, jak i ofensywie Estończyka, uaktywnił się też Milad Ebadipour, który pewnie kończył posłane do niego piłki. Cały czas dobrze prezentowali się również środkowi - Kłos i Bieniek, a po pewnym ataku tego drugiego wynik wynosił 17:15 dla podopiecznych trenera Kovaca. Katowiczanie tę stratę potrafili jeszcze odrobić, ale końcówkę seta zupełnie zdominowali gospodarze, zdobywając kolejne „oczka” przy świetnych zagrywkach Schulza i Tahta. Tym samym trzecią odsłonę zakończył zepsuty atak Piotra Haina - 25:20.
W ostatniej partii grę punkt za punkt mogliśmy oglądać tylko do stanu 5:4. Wtedy jednak fenomenalną serię odnotowali bełchatowianie. Gospodarzom wychodziło niemal wszystko, od świetnych zagrywek Grzegorza Łomacza, do skutecznych bloków i dobrej dyspozycji w ofensywie zarówno skrzydłowych, jak i środkowych. Katowiczanie natomiast zupełnie nie mogli poradzić sobie z tak grająca Skrą, a sami popełniali coraz więcej błędów. Tym samym przewaga bełchatowian po świetnej serii Łomacza wynosiła już 10 punktów - 14:4. Imponującą passę Skry przerwał atak Jakuba Jarosza, jednak to nie odmieniło gry katowickiej drużyny. Z kolei bełchatowianie wciąż pewnie rozgrywali swoje akcje i mając ogromną przewagę, zmierzali po zwycięstwo zarówno w tym secie, jak i całym meczu. Tym samym piłkę meczową dla zespołu z Bełchatowa zdobył Sebastian Adamczyk, a wygraną przypieczętował podwójny blok duetu Kłos-Taht - 25:16.
PGE Skra Bełchatów - GKS Katowice 3:1 (25:22, 19:25, 25:20, 25:16)
MVP: Mateusz Bieniek
Kinga Filipek
Amatorka biegania i pisania, studentka zarządzania w sporcie. Na portalu najczęściej znajdziecie mnie w działach siatkówki, skoków narciarskich, lekkoatletyki i łyżwiarstwa.