
Blinken na Radzie Bezpieczeństwa ONZ: „To chwila zagrożenia dla życia i bezpieczeństwa milionów ludzi”
- Dodał: Piotr Kondratowicz
- Data publikacji: 17.02.2022, 20:58
Choć sekretarz stanu USA Antony Blinken miał udać się w podróż do Monachium, to, na prośbę samego prezydenta Joe Bidena, skierował się do Nowego Jorku, gdzie zabrał głos na forum Rady Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych. Podczas swojego wystąpienia, szef amerykańskiej dyplomacji zaznaczył, że zbliżająca się agresja Rosji na Ukrainę nie będzie dotyczyć jedynie stron konfliktu, a zagrozi życiu i bezpieczeństwu milionów ludzi. - Jestem tutaj nie po to, by rozpocząć wojnę, a by jej zapobiec - nadmienił o swojej obecności na posiedzeniu Blinken.
Dobiegło końca czwartkowe (17.02) posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ, do którego w dość niecodziennych okolicznościach dołączył szef resortu spraw zagranicznych Stanów Zjednoczonych, Antony Blinken. Powodem zmiany wcześniej obranych przez polityka planów było nasilające się widmo rosyjskiej agresji na Ukrainę. Już na wstępie swojego przemówienia Blinken poruszył temat powagi sytuacji, w której znaleźli się nie tylko obywatele Ukrainy i Rosji, ale również wielu innych europejskich państw. - Najbardziej bezpośrednim zagrożeniem dla pokoju i bezpieczeństwa jest zbliżająca się agresja Rosji na Ukrainę. Stawka wykracza daleko poza Ukrainę. To chwila zagrożenia dla życia i bezpieczeństwa milionów ludzi, a także dla założeń Karty Narodów Zjednoczonych i międzynarodowego porządku opartego na zasadach, które zapewniają stabilność na całym świecie - powiedział przedstawiciel rządu USA.
W dalszej części swojej przemowy Amerykanin przedstawił możliwe scenariusze agresji zbrojnej Rosjan na Ukrainę. Jak wyraźnie zaznaczył, powołując się przy tym na dane służb wywiadowczych jego kraju, koncentracja sił rosyjskich sygnalizuje taki atak już w nadchodzących dniach. Zdaniem Blinkena, Władimir Putin, wbrew informacjom przedstawianym przez rosyjskie władze, nie dość, że nie wycofuje swoich żołnierzy spod granic państwa ukraińskiego, to dodatkowo wzmacnia stacjonujące już tam siły. - Nasze informacje jasno wskazują, że siły, w tym siły lądowe, powietrzne, okręty, przygotowują się do rozpoczęcia ataku przeciwko Ukrainie w nadchodzących dniach - zakomunikował. Polityk przewiduje również, iż przywódca Rosji może szykować prowokację, a dokładniej prowokacyjną akcję typu false flag, która da mu pretekst do rozpoczęcia inwazji na Ukrainę - Nasze informacje jasno wskazują, że rosyjskie siły przygotowują się do ataku na Ukrainę w ciągu najbliższych dni. Może być to atak bombowy w Rosji, odkrycie masowych grobów. Tego typu działania zostaną określone jako „masowe ludobójstwo” - oznajmił, jednocześnie nadmieniając, iż celem wywołania uzyskania pretekstu do wojny Rosjanie mogą posunąć się nawet do ataku z użyciem broni chemicznej. Wówczas o jego przeprowadzenie oskarżyliby oni stronę ukraińską.
Antony Blinken ostrzegał, że częścią planu prezydenta Putina ma być zwoływanie na terytorium Ukrainy teatralnych posiedzeń ciał takich jak Rada, aby móc później podjąć działania pod pretekstem konieczności ochrony obywateli, a dokładniej tamtejszej rosyjskojęzycznej ludności. - Potem zacznie się atak. Rosyjskie rakiety i bomby będą spadać w całej Ukrainie. Środki komunikacji zostaną wyłączone, a cyberataki sparaliżują kluczowe ukraińskie instytucje. Następnie rosyjskie czołgi i żołnierze ruszą na kluczowe cele - kontynuował. Polityk zakomunikował, iż wschodni przywódca za cel ataku ma obierać również stolicę państwa ukraińskiego, Kijów. Jak wskazał, ciągle opierając się na informacjach Centralnej Agencji Wywiadowczej, strona rosyjska ma w planach zaatakować określone grupy Ukraińców.
Sekretarz stanu USA wezwał również władze Federacji Rosyjskiej do złożenia jednoznacznej deklaracji, która zaprzeczyłaby ich wrogim zamiarom wobec Ukrainy. Zastrzegł przy tym, iż w przypadku odmowy takich zapewnień świat to zapamięta. W tym miejscu polityk zaznaczył, że władze jego kraju ciągle liczą na dyplomatyczne rozwiązanie tego kryzysu. Oznajmił tym samym, że zwrócił się do szefa Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rosji Siergieja Ławrowa z propozycją spotkania. W jego ramach politycy mieliby omówić możliwe do wdrożenia działania, które wpłynęłyby na deeskalację napięcia na granicy rosyjsko-ukraińskiej.
Co ciekawe, odnosząc się do narracji Rosjan, Blinken wyraźnie zaakcentował, iż jego obecność na czwartkowym posiedzeniu wynika z chęci zażegnania potencjalnego konfliktu, a nie jego zaognienia. - Jestem tu dzisiaj nie po to, aby rozpocząć wojnę, ale aby jej zapobiec. Informacje, które tu przedstawiłem, są potwierdzone przez to, co widzieliśmy na naszych oczach od miesięcy. Należy pamiętać, że podczas gdy Rosja wielokrotnie wyszydzała nasze ostrzeżenia i alarmy jako melodramat i nonsens, stale gromadziła ponad 150 000 żołnierzy na granicach Ukrainy, a także zwiększała zdolności do przeprowadzenia zmasowanego ataku militarnego - przekonywał dyplomata, tym samym zaznaczając, iż sojusznicy i partnerzy Stanów Zjednoczonych widzą to samo.
Warto wskazać, że niedługo przed wspomnianym przemówieniem amerykańskiego oficjela, głos w sprawie sytuacji na Ukrainie zabrał prezydent Joe Biden. Jego słowa w znacznej mierze pokrywały się z tymi, które w Nowym Jorku wygłosił Antony Blinken. - Wszystkie wskazania, jakie mamy, mówią o tym, że Rosja jest gotowa do wejścia na Ukrainę - ostrzegał Biden, jednocześnie bijąc na alarm, iż istnieje bardzo wysokie ryzyko, że do ataku dojdzie w ciągu najbliższych kilku dni. Podobnie jak sekretarz stanu USA, przestrzegał on, iż Rosjanie prowadzą obecnie tzw. operację pod fałszywą flagą. - Nie wycofali żadnych wojsk, sprowadzili więcej sił - to jedno. Druga sprawa, to mamy powody, by uważać, że są zaangażowani w operację pod fałszywą flagą, by mieć wymówkę do wejścia [na teren Ukrainy - przyp. red.] - powiedział prezydent.
Źródło: CNN, Associated Press

Piotr Kondratowicz
Dziennikarz - trochę z zawodu, trochę z zamiłowania. Pasjonat sportu, fotografii oraz polityki.