Koszykówka - Suzuki Puchar Polski: Śląsk dalej w grze, wiceliderzy tabeli za burtą
- Dodał: Aleksandra Suszek
- Data publikacji: 18.02.2022, 22:35
W ostatnim z czterech meczów ćwierćfinałowych Suzuki Pucharu Polski o awans walczyły ze sobą ekipy ze Słupska i z Wrocławia. W Hali Globus w Lublinie zwycięstwo odnieśli wrocławianie, tym samym zamykając grupę półfinalistów turnieju.
Na boisku szybko zaaklimatyzowali się Meiers i Witliński, którzy od początku byli skuteczni w swoich rzutach i po chwili mieliśmy już pierwsze prowadzenie w tym spotkaniu - 7:4 na korzyść podopiecznych trenera Cesnauskisa. Słupszczanie dobrze grali w defensywie, jednak też nie ustrzegali się niecelnych rzutów. Mało mieli ich natomiast zawodnicy WKS-u, a gdy Dziewa zablokował Witlińskiego i po chwili dołożył jeszcze trafienie za trzy, to Śląsk przejął pałeczkę - 9:13. Ekipę ze Słupska coraz bardziej pogrążała nieskuteczność w ofensywie. Na koniec pierwszej części gry mogliśmy jeszcze obserwować krótki konkurs rzutów wolnych, ale dużego wpływu na wynik on nie miał, bo drużyna WKS-u zeszła z boiska i tak z siedmiopunktowym prowadzeniem.
Dużo bardziej wyrównaną grę Czarni prowadzili w drugiej kwarcie. Od udanego wjazdu pod kosz rozpoczął również Witliński, który zresztą punktował wówczas najczęściej. Przy stanie 27:31 obie ekipy zanotowały chwilowy przestój i przez chwilę wyglądało to tak, jakby żadne moce nie były im pomocne, by umieścić piłkę w koszu. Później jednak świetnie zaprezentował się Garrett i słupszczanie zbliżyli się do rywali na dwa "oczka". Obu drużynom świetnie wychodziły rzuty wolne, ale wrocławianie trochę gubili się przy kozłowaniu i na trzy minuty przed przerwą na tablicy pojawił się remis 39:39. Bohaterem tej końcówki z pewnością był Trice Li, bo gdyby nie jego skuteczność, wynik pozostałby taki sam - tak WKS na półmetku miał w zapasie cztery punkty.
Przerwa odrobinę utrudniła obu zespołom powrót z przytupem, bo obie strony na początku nie zaliczały swoich trafień. Szybciej do gry powrócili jednak podopieczni trenera Urlepa - rzuty wolne były ich siłą, szybko wypracowali sobie korzystny wynik 58:49. Nim jednak się obejrzeli, słupszczanie znów deptali im po piętach. Przerwa wykorzystana przez szkoleniowca pomogła wrocławianom w złapaniu oddechu i do końca tej części grali już swoje, utrzymując cały czas korzystny rezultat - 62:69.
Nadszedł jednak słabszy moment także w ekipie WKS-u. Wrocławianie przez pierwsze trzy minuty nie trafili ani razu, a po drugiej stronie boiska trwał sportowy koncert. Czarni odrobili straty do zera, a to zapowiadało ciekawe widowisko przed końcem tego meczu. Skuteczność Śląska w ofensywie trochę spadła, a słupszczanie mieli świetną okazję, by to wykorzystać. Sytuację Wrocławia ratował jednak Kanter, a do tego jeszcze punkty dołożył niezastąpiony Trice Li i na trzy minuty przed końcem było 79:73. Mimo, że nie był to wynik nie do odrobienia, to z czasem okazało się, że wiceliderzy tabeli nie wystąpią w półfinale Pucharu Polski. Świetne zakończenie w wykonaniu Śląska dało im pewne zwycięstwo i tym samym awans do ważniejszego etapu.
Grupa Sierleccy Czarni Słupsk - WKS Śląsk Wrocław 77:88 (21:28, 19:18, 20:23, 15:19)
Czarni Słupsk: Klassen 15, Garrett 14, Lewis 14, Witliński 12, Jankowski 7, Young 6, Beech Lii 5, Słupiński 2, Musiał 2
Śląsk Wrocław: Trice Li 28, Dziewa 12, Kanter 12, Tomczak 10, Karolak 9, Justice 9, Meiers 4, Ramljak 4, Trice
Aleksandra Suszek
Można powiedzieć, że piszę o wszystkim po trochu, ale w moim sercu gości głównie siatkówka.