Plusliga: Skra na kolanach, Olsztyn z pewnym krokiem w stronę półfinału!
- Dodał: Aleksandra Suszek
- Data publikacji: 12.04.2022, 19:50
W pierwszym meczu ćwierćfinałowym fazy play-off bełchatowianie mierzyli się z AZS-em Olsztyn. Patrząc na fakt, że walka o awans toczy się do dwóch zwycięstw, bliżej półfinału jest aktualnie ekipa z Olsztyna, która doskonale się spisała i pokonała gospodarzy 3:1.
Obie ekipy postawiły na ofensywę i już na wstępie wymieniały się punktowymi akcjami. Skra nie mogła się jednak wdrożyć w rytm dobrej zagrywki, przez co goście odskoczyli na 6:4. Wkrótce jednak gospodarze zaczęli czuć się pewniej na boisku - Bieniek pograł sobie na siatce, a regularnym serwisem pomógł Ebadipour i było 11:8 dla Skry. Zespół z Olsztyna zaczął mieć problemy z przyjęciem, co jeszcze bardziej utrudniali im podopieczni Slobodana Kovaca. Dużo dawały skuteczne Atanasijevicia, który praktycznie nie mylił się w pierwszym secie. Najlepsze zakończenie, jakie mógł sobie wymarzyć Sawicki to jego dwie mocne zagrywki, które ostatecznie dały Skrze prowadzenie w meczu - 25:19.
Również do gospodarzy należał pierwszy ruch w kierunku budowania prowadzenia w drugiej partii. Po świetnym zbiciu Ebadipoura ze środka było 8:5, a przyjmujący rozbroił jeszcze przyjęcie rywali dobrą zagrywką i o czas musiał poprosić szkoleniowiec Olsztyna. Poza bardzo dobrą skutecznością w ataku, bełchatowianie na pewno popełniali mniej błędów w polu serwisowym niż AZS. To był "gwóźdź do trumny" dla przyjezdnych, bo po zagrywce Poręby przegrywali czterema "oczkami". Przy stanie 18:16 nastąpiło jednak przełamanie po stronie gości, którzy zniwelowali straty do zera i gra rozpoczęła się od nowa. Set zakończył się na przewagi, korzystniej dla Indykpola - 24:26.
Bełchatowianie zaliczyli wypadek przy pracy i chcieli się zrehabilitować w trzecim secie. Zaczęli nieźle, od prowadzenia 3:1. Na siatce przypomniał o sobie Kłos, który postawił bardzo wysoki blok i zatrzymał kierunek DeFalco. Z czasem Skra wypracowała sobie pięć "oczek" zapasu. Siatkarze z Olsztyna upatrzyli sobie jednak Piechockiego - libero bełchatowian kilkukrotnie nie poradził sobie z utrzymaniem przyjęcia z zagrywki, co pozwoliło AZS-owi odrobić straty do 14:14. Od tego czasu zespoły wymieniały się punktowymi akcjami i wszystko miało rozstrzygnąć się w końcówce. Długo męczyli się zarówno jedni, jak i drudzy, ale ostatecznie znów lepsi byli olsztynianie - 26:28.
Ekipa gości była cały czas w gazie i nie zamierzała zwalniać. Pokaźna seria na początku seta pozwoliła im odskoczyć na 8:3. Bełchatowianie stracili tempo, zaczęli popełniać błędy, za to Olsztyn świetnie grał na linii zagrywka-atak. Nie było o czym mówić - goście prowadzili już 19:10 i praktycznie zapewnili sobie już zwycięstwo w tym meczu. Liderem na boisku zdecydowanie był Butryn, który punktował praktycznie w każdym elemencie. Można powiedzieć, że Indykpol położył kres męczarniom Żółto-Czarnych, po tym jak DeFalco zbił z lewego skrzydła - 14:25.
Podopieczni Javiera Webera mogą sobie zapewnić awans do kolejnego etapu za kilka dni. Drugi mecz tej pary odbędzie się już w piątek, 15 kwietnia.
PGE Skra Bełchatów - Indykpol AZS Olsztyn 1:3 (25:19, 24:26, 26:28, 14:25)
Bełchatów: Ebadipour, Bieniek, Atanasijević, Kooy, Kłos, Łomacz, Piechocki (libero) oraz Sawicki, Schulz, Täht, Kooy
Olsztyn: Poręba, Firlej, DeFalco, Averill, Butryn, Andringa, Gruszczyński (libero) oraz Jakubiszak, Król, Siwczyk
MVP: Jan Firlej
Aleksandra Suszek
Można powiedzieć, że piszę o wszystkim po trochu, ale w moim sercu gości głównie siatkówka.