PlusLiga: bez niespodzianki w Katowicach, ZAKSA w półfinale
- Dodał: Kinga Filipek
- Data publikacji: 18.04.2022, 17:05
W Poniedziałek Wielkanocny kibice siatkówki znów zagościli w katowickim Spodku, gdzie lokalny GKS podejmował ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle w drugim meczu ćwierćfinałowym PlusLigi. Gospodarze do końca walczyli o sprawienie niespodzianki, jednak wicemistrzowie Polski postawili twarde warunki i zwyciężając całe spotkanie 3:1, zameldowali się w półfinale. Tam kędzierzynianie zmierzą się z drużyną Aluronu CMC Warta Zawiercie.
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle po awansie do wielkiego finału Ligi Mistrzów nie zatrzymuje się również w ligowych rozgrywkach. Kędzierzynianie pewnie pokonali drużynę GKS-u w pierwszym meczu ćwierćfinałowym i również w drugim starciu byli zdecydowanymi faworytami.
Na początku spotkania oba zespoły próbowały obrócić wynik na swoją korzyść, popisując się zarówno udanymi atakami, jak i dobrą pracą w bloku i obronie. Jednak po uderzeniach Jarosza i Quirogi to katowiczanie odskoczyli na dwa punkty (8:6) i kontynuując swoją dobrą grę, długo utrzymywali korzystny dla siebie wynik. Gospodarze świetnie organizowali swoje akcje i niemal bezbłędnie czytali grę rywali. Tym samym, gdy duet Kania-Jarosz zatrzymał atak Kamila Semeniuka, prowadzenie GKS-u wzrosło do trzech punktów - 13:10. Goście z Kędzierzyna starali się odrabiać straty, ale za każdym razem, gdy zbliżyli się wynikiem, katowiczanie odpowiadali skutecznymi atakami i mocną zagrywką. To właśnie odrzucający serwis był również dużym atutem gospodarzy i gdy Jakub Jarosz popisał się asem serwisowym, tablica wyników pokazała 19:15 dla Gieksy. Mimo niekorzystnego wyniku ZAKSA była w stanie poprawić swoją grę w samej końcówce, doprowadzając w ostatnim momencie do remisu po uderzeniu Aleksandra Śliwki z lewej flanki. Tym samym partię rozstrzygnęła dopiero walka na przewagi. Podopieczni Grzegorza Słabego długo nie potrafili wykorzystać swoich szans na zakończenie tego seta, jednak ostatecznie udało im się, gdy punktowym serwisem popisał się Micah Ma’a - 29:27.
Drugą odsłonę z wysokiego „C” rozpoczęli podrażnieni wynikiem poprzedniego seta kędzierzynianie. ZAKSA swoją grę rozpoczynała od mocnych zagrywek Łukasza Kaczmarka, a Kamil Semeniuk nie zawodził w ofensywie. Goście wykorzystywali niemal każdą szansę na kolejne punkty i po udanej kontrze Kaczmarka prowadzili już 5:0. Fantastyczną serię przyjezdnych przerwał Micah Ma’a, ale to wciąż kędzierzynianie dyktowali warunki gry. Podopieczni Gheorghe Cretu męczyli przyjęcie rywali, a ci mieli problem z kończeniem swoich uderzeń. Siatkarze GKS-u popełniali coraz więcej błędów w ofensywie, a prowadzenie ZAKSY wzrosło do siedmiu punktów - 7:14. Mimo wszystko katowiczanie nie spuścili głów i potrafili nawiązać walkę z przyjezdnymi. Gospodarze bardzo dobrze grali w obronie i po uderzeniu Thomasa Rousseaux tracili do rywali już tylko trzy punkty - 14:17. W końcówce nie zabrakło ciekawych i zaciętych wymian, ale ZAKSA nie pozwoliła drużynie z Górnego Śląska odmienić losów tej partii i po uderzeniu Śliwki cieszyła się z pewnego zwycięstwa - 19:25.
Kolejny set obfitował w zaciętą i wyrównaną walkę obu drużyn. Zarówno GKS, jak i ZAKSA na początku partii próbowały zbudować wyższą przewagę, ale rywale szybko niwelowali te starania, doprowadzając do remisu. Tym samy wynik cały czas prezentował się wyrównanie. Oba zespoły świetnie grały w obronie i bloku, ale oba również miały problemy ze skończeniem ataków, szczególnie na lewym skrzydle. W środkowej części seta skuteczniej grali gospodarze, kilkukrotnie wychodząc na dwupunktowe prowadzenie (12:10, 16:14, 19:17). Katowiczanie jednak popełniali sporo błędów własnych i nie potrafili utrzymać korzystnego dla siebie rezultatu. Z kolei ZAKSA mimo słabej skuteczności w ofensywie zdołała wykorzystać swoje szanse i odrobić straty, odwracając wynik po uderzeniu Kaczmarka z prawej flanki - 19:20. W ostatnich akcjach to goście z Kędzierzyna dyktowali warunki gry, kończąc seta punktowym blokiem i obejmując prowadzenie w całym meczu.
Początek następnej partii należał do drużyny gości. Kędzierzynianie utrzymali dobry poziom w polu serwisowym, a na środku świetnie prezentował się Norbert Huber. Tym samym ZAKSA odskoczyła gospodarzom na kilka punktów - 1:4. Katowiczanie przez chwilę utrzymywali się blisko rywali, ale z każdą akcją mieli coraz więcej problemów. Oprócz dokładnego przyjęcia siatkarzom Gieksy przede wszystkim brakowało skutecznego ataku, a gdy kolejny punkt dla ZAKSY zdobył Norbert Huber, tablica wyników pokazała już sześć „oczek” przewagi wicemistrzów Polski - 11:17. Podopiecznym Grzegorza Słabego z pewnością nie można odmówić woli walki. Gospodarze próbowali jeszcze podłączyć się pod wynik, ale w końcówce ZAKSA nie dała rywalom żadnych szans i po autowym ataku Domagały cieszyła się z awansu do strefy medalowej. Statuetkę MVP otrzymał Norbert Huber, który w całym meczu zdobył aż 22 punkty.
GKS Katowice - Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 1:3 (29:27, 19:25, 20:25, 19:25)
GKS Katowice: Quiroga, Ma’a, Kania, Hain, Szymański, Jarosz, Mariański (L) oraz Domagała, Rousseaux, Drzazga, Nowosielski, Lewandowski, Kogut, Ogórek (L)
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: Smith, Semeniuk, Janusz, Kaczmarek, Huber, Śliwka, Shoji (L) oraz Kluth
MVP: Norbert Huber
Kinga Filipek
Amatorka biegania i pisania, studentka zarządzania w sporcie. Na portalu najczęściej znajdziecie mnie w działach siatkówki, skoków narciarskich, lekkoatletyki i łyżwiarstwa.