PlusLiga: Trefl lepszy po pięciosetówce
- Dodał: Aleksandra Suszek
- Data publikacji: 23.04.2022, 22:50
W Szopienicach specjalizujący się w tie-breakach GKS Katowice w sobotni wieczór również nie pozostawił kibiców bez widowiska. Rywalami katowiczan byli siatkarze z Gdańska. W pierwszym z dwóch meczów, których stawką jest 7. miejsce lepsi byli podopieczni trenera Michała Winiarskiego.
Pierwsza partia zapowiadała ciekawe i wyrównane spotkanie. Gdańszczanie po ataku Sasaka wyszli na pierwsze prowadzenie 3:1 i mimo dłuższych akcji na siatce cały czas utrzymywali to prowadzenie. Katowiczanie cały czas byli w tyle o dwa "oczka", ale utrzymywali poprawny poziom. Nie do końca wychodziły im zagrywki i do pewnego momentu nie było to sporym problemem, ale gdy Trefl znacząco podniósł poziom ofensywy, było już 12:8. Na półmetku seta Quiroga powędrował na zagrywce i dzięki niemu wynik na tablicy zamienił się w remis, ale to było wszystko, na co było stać wtedy GKS. Podopieczni Michała Winiarskiego byli lepsi w końcówce i pierwszego seta zapisali na swoje konto.
Druga partia zaczęła się lepiej dla miejscowych. Kania zaskoczył gdańszczan blokiem i GKS odskoczył na 4:1. Przez pewien czas utrzymywał taki dystans, a większość akcji kończyła się w pierwszym tempie. Później jednak znów lepsza okazała się ofensywa Trefla - 10:10. Walka była naprawdę wyrównana, a remis utrzymywał się przez dłuższy czas, jednak znów najbardziej kluczowe były ostatnie akcje. Praktycznie od stanu 17:17 GKS nie był w stanie skończyć żadnej akcji. Taki przestój kosztował gospodarzy stratę seta, bo Trefl zanotował serię 8:1 i po skutecznej zagrywce Paszyckiego wygrali kolejną partię.
Katowiczanie poirytowani słabym początkiem meczu w kolejnej odsłonie grali już o wiele pewniej. Miejscowi od stanu 3:3 rozpoczęli swój koncert, w którym rolę dyrygenta odgrywał na zagrywce Quiroga. Obudził się też Rousseaux, który zaczął punktować i wkrótce GKS prowadził sześcioma "oczkami". Drużyna z Gdańska miała spore problemy ze skończeniem swoich ataków z kontry, a na półmetku przewaga gospodarzy wzrosła do 16:6. Treflowi nie pomagały też liczne zepsute zagrywki - żaden z zawodników nie miał w tym elemencie pozytywnych statystyk. Taki zapas punktowy dawał gospodarzom trochę oddechu, bo przedłużyli swoje szanse w tym meczu.
Sporo zmiennych miał w sobie czwarty set. Trefl zaczął z wysokiego "C", odskakując na 7:4, ale kilka akcji później z tej przewagi nic nie pozostało, bo na remis asa serwisowego posłał Kania. Wtedy to katowiczanie przejęli na moment pałeczkę, a przyjezdni znowu zaczęli popełniać błędy w polu serwisowym. Gdy Urbanowicz zepsuł zagrywkę, było 18:16 dla GKS-u. Najważniejsze miało się więc wydarzyć w decydującej fazie seta. Tam bohaterem okazał się Quiroga - przyjmujący pobawił się w egzekutora, przez co miał na swoim koncie aż cztery asy serwisowe. Gospodarze doprowadzili do tie-break'a, jak mieli to w zwyczaju przez większość sezonu.
Tu, gdzie jeszcze bardziej liczył się każdy punkt, gdańszczanie byli w lepszej dyspozycji. Od razu przeszli do działania, odskakując na 3:0 i choć GKS jeszcze się bronił, to więcej argumentów miała ekipa trenera Winiarskiego. Katowiczanie po raz drugi zmierzą się z Treflem 27 kwietnia, jednak będzie im bardzo trudno przechylić szalę na swoją korzyść.
GKS Katowice - Trefl Gdańsk 2:3 (23:25, 18:25, 25:13, 25:22, 10:15)
GKS Katowice: Quiroga, Hain, Ma'a, Szymański, Kania, Domagała, Mariański (libero) oraz Ogórek, Lewandowski, Rousseaux, Nowosielski
Trefl Gdańsk: Reichert, Paszycki, Sasak, Lipiński, Urbanowicz, Kozub, Pruszkowski (libero) oraz Łaba
MVP: Kevin Sasak
Aleksandra Suszek
Można powiedzieć, że piszę o wszystkim po trochu, ale w moim sercu gości głównie siatkówka.