Dawid Podsiadło rozpoczął stadionowe tournée! [RELACJA]
Dawid Podsiadło/YouTube screenshot

Dawid Podsiadło rozpoczął stadionowe tournée! [RELACJA]

  • Dodał: Izabela Brzostek
  • Data publikacji: 08.06.2022, 17:54

W minioną sobotę (04.06), na gdańskiej Polsat Plus Arenie zagrał Dawid Podsiadło. To pierwszy z trzech koncertów trasy po stadionach, która z powodu pandemii przesunęła się o dwa lata. Wokalista znów porwał tłumy! Obiekt wypełniła 45-tysięczna publiczność, a na scenie pojawili się wyjątkowi goście. Sprawdźcie jak było!

 

Trudno uwierzyć, że od historycznego koncertu Dawida Podsiadło i Taco Hemingwaya na PGE Narodowym minęły już niemal 3 lata. To wydarzenie zapisało się na stałe w historii polskiej muzyki, a poprzeczka dla kolejnych artystów została zawieszona na pułapie nie do osiągnięcia, przynajmniej na ten moment. Wówczas na stadionie zgromadziło się około 60 tysięcy osób. Jak się okazało, dla Dawida była to tylko rozgrzewka, w grudniu 2019 roku ogłosił samodzielne koncerty na trzech kolejnych stadionach: w Gdańsku, Wrocławiu oraz w Chorzowie. Czy kogoś jeszcze dziwi, że bilety wyprzedały się w zawrotnym tempie? Niestety wybuch pandemii pokrzyżował wszystkie koncertowe plany.

Wreszcie, po dwóch latach, Dawid rozpoczął stadionowe tournée od występu na gdańskiej Polsat Plus Arenie. Koncert zaplanowany był na 21:00, jednak tuż po 17:30 płytę stadionu zaczęli wypełniać fani, z których najwytrwalsi oczekiwali na wejście już od godzin porannych. Kilkanaście minut po 21:00 na scenie pojawił się Dawid z zespołem i przy chóralnym wsparciu 45-tysięcznej publiki otworzył wieczór jednymi z najbardziej znanych utworów: Nie ma fal oraz Pastempomat.

 

Od pierwszym chwil na scenie uśmiech nie schodził z twarzy wokalisty. Choć można było początkowo dostrzec jego lekkie stremowanie, znikało ono z każdym kolejnym utworem. Artysta z charakterystycznym stand-uperskim zacięciem rozbawiał zgromadzoną publiczność w przerwach między piosenkami. Już na początku koncertu pojawiła się pierwsza z zapowiadanych wcześniej niespodzianek. Na scenie u boku muzyka wystąpiła sanah, artyści zaprezentowali utwór Ostatnia nadzieja, który znalazł się na wydanej niedawno trzeciej płycie wokalistki, pt. Uczta.

 

 

Po zaprezentowaniu kolejnej piosenki, którą był Najnowszy klip, na stadionie zgasły światła, a na telebimach wyświetlono materiał z poprzedniej trasy koncertowej Dawida. Leśna Muzyka była trasą akustyczną, podczas której muzyk z zespołem zaprezentował swoje utwory w zupełnie nowych aranżacjach, z udziałem czteroosobowej sekcji dętej, która poszerzyła skład bandu. W trakcie trwania leśnego tournée, które z powodu pandemicznych obostrzeń rozciągnęło się na 17 miesięcy, odbyło się 57 koncertów w 16 miastach. Dawid stwierdził, że trasa przyniosła całemu zespołowi dużo radości, a nowe aranżacje tak bardzo przypadły im do gustu, że zaprezentują namiastkę klimatu, jaki panował podczas koncertów, wybrzmiały: Forest, Matylda oraz Trofea. Przy tej okazji nie sposób nie wspomnieć o muzykach, którzy towarzyszą Dawidowi na scenie, niezwykła pasja, umiejętności i radość z grania jaką prezentują jest czymś, co obserwuje się z przyjemnością.

 

 

- Absolutna premiera, nikt przed Wami tego nie słyszał! – zapowiedział kolejny utwór wokalista. Na gdańskim stadionie po raz pierwszy wybrzmiała piosenka zatytułowana Szarość i róż, podczas której na scenie zaprezentowała się ponad trzydziestoosobowa Orkiestra Ochotniczej Straży Pożarnej z Nadarzyna. Jej wejście na scenę w specjalnych, odświętnych uniformach wywołało zachwyt na twarzach zgromadzonej publiczności. Kolejny zastrzyk energii i szalonych tańców, zarówno pod jak i na scenie, przyniosły piosenki No oraz Dżins.

 

Wreszcie przyszedł czas, by nieco zwolnić, wokalista zaprezentował swój pierwszy singiel, czyli utwór Nieznajomy. Przy tej okazji wspomniał, że kilka dni wcześniej minęła 10. rocznica jego scenicznej działalności, która rozpoczęła się w programie X-Factor. Podczas piosenki stadion rozświetliły tysiące latarek, które sprawiły, że ta chwila była po prostu magiczna. Jeśli ktoś uważał, że to koniec wzruszeń tego wieczoru, to bardzo się pomylił. Na scenie znów zgasło światło, a na telebimach wyświetlono materiał nawiązujący do wojny w Syrii oraz w Ukrainie. Dawid przy akompaniamencie tylko samego pianina wykonał kolejny nowy utwór, którego tytułu nie zdradził, jednak sprawił, że niejednej osobie zaszkliły się oczy. Ten liryczny moment zakończyła piosenka Nie kłami.

 

Gdy emocje na dobre nie opadły, wokalista zaserwował kolejną muzyczną bombę. Z pod sceny wyłonili się Krzysztof Zalewski oraz Kortez, muzycy wykonali jeden z najpopularniejszych singli Męskiego Grania, czyli utwór Początek z 2018 rok. Publiczność dosłownie oszalała! Jednak, jak się okazało, zdecydowanie nie był to koniec niespodzianek. Kolejną z nich było wykonanie utworu pt. Nic nie może przecież wiecznie trwać, z repertuaru Anny Jantar. Co ciekawe, Dawid obwieścił, że jego wersję piosenki będzie można usłyszeć w nowej polskiej produkcji, której premierę zaplanowano na jesień.

 

 

- Rozpieszczamy Was dziś – skwitował Dawid, a ze sceny popłynęły dźwięki kolejnego, trzeciego tego wieczoru nowego utworu. POST, choć utrzymany w tanecznym klimacie pod względem tekstowym, kąsa i punktuje wady Polaków, oj bardzo ciekawa jestem, jak ten numer przyjmie się po oficjalnej premierze. Taneczny vibe utrzymały piosenki Trójkąty i kwadraty oraz W dobrą stronę.

 

Nastał wielki finał sobotniego wieczoru, na scenie pojawili się Dawid oraz Taco Hemingway! Panowie rozegrali partyjkę ping-ponga i przy ogromnym aplauzie zgromadzonego tłumu wykonali utwory Tamagotchi oraz W piątki leżę w wannie, a w publiczność posłano wielkie dmuchane kule, które z góry robiły niesamowite wrażenie! Zwieńczeniem dwuipółgodzinnego koncertu był wystrzał zielonego konfetti w rytm Małomiasteczkowego.

 

fot. Izabela Brzostek

Koncert na gdańskim stadionie miał niestety swoje minusy, słuchacze narzekali na kiepskie nagłośnienie na trybunach, które faktycznie momentami zawodziło nawet na płycie. Ponadto uczestnicy skarżyli się na słabą organizację, między innymi zbyt długie oczekiwanie przy skanowaniu biletów czy też niewystarczająco czytelne oznakowanie dotyczące poruszania się po stadionie. Jednak zdecydowanie było to wydarzenie z tych niezwykłych. Przygotowane na bardzo wysokim poziomie, które dało pełen wachlarz emocji od radości i śmiechu po łzy wzruszenia. Z dumą obserwuję rozwój, jaki Dawid dokonał w ciągu swojej 10-letniej muzycznej działalności. Od nieco przestraszonego chłopca ze sceny w muzycznym talnet-show do charyzmatycznego artysty, który wyprzedaje stadiony. Koledzy po fachu z kilkukrotnie większym stażem nie mają na swoich kontach takich sukcesów. W czym więc tkwi sukces Dawida? W autentyczności, którą wyraża nie tylko świetnym śpiewem, ale też stylem bycia, tańcem i specyficznym poczuciem humoru. Za to wszystko go uwielbiamy!

 

Izabela Brzostek – Poinformowani.pl

Izabela Brzostek

Moje ulubione miejsce to te pod sceną na koncercie. Piszę o muzyce z miłości do muzyki.