Wimbledon: niespodziewana porażka Hurkacza w pierwszej rundzie
- Dodał: Marcin Weiss
- Data publikacji: 27.06.2022, 18:34
Niestety już na pierwszej rundzie zakończyła się przygoda Huberta Hurkacza (10. ATP) w wielkoszlemowym Wimbledonie. Polak po 3,5-godzinnym pojedynku przegrał z Hiszpanem, Alejandro Davidovichem Fokiną 6:7(4), 4:6, 6:2, 6:4, 6:7(8). W decydującej partii wrocławianin serwował przy stanie 5:4, ale w decydującym momencie dał się przełamać.
Ostatnio wrocławianin znajdował się w doskonałej formie, a ledwie tydzień temu wygrał turniej ATP w Halle, gdzie na swojej drodze po trofeum pokonał takich graczy jak Auger-Aliassime'a, Kyrgiosa czy Miedwidiewa w finale. Z kolei Hiszpan od momentu zejścia z mączki zagrał w dwóch imprezach, w których łącznie wygrał tylko dwa spotkania. Również ostatnie bezpośrednie pojedynki tenisistów przemawiały na korzyść Hurkacza, który wygrywał zarówno w Cincinnati, jak i w Madrycie.
Dzisiejsze starcie obu panów od początku było bardzo wyrównane. Stroną wyraźnie dominującą był serwis, a szanse na przełamanie obaj tenisiści mieli tylko w jednym gemie rywala. Jako pierwszy dwa kolejne break-pointy miał na swoim koncie Hiszpan, ale Hubert obronił się, wychodząc na prowadzenie 3:2. Zaraz potem wrocławianin miał szansę na powiększenie swojej przewagi, ale tym razem to Davidovich Fokina obronił się przed przełamaniem i utrzymał serwis. Od tego momentu podający wrócili do pełnej dominacji, co doprowadziło zawodników do tie-breaka. Niestety w nim wyrównana rywalizacja trwała tylko do stanu 2-2. Później Hiszpan zaczął zdecydowanie przeważać i ostatecznie wykorzystał trzecią piłkę setową, wygrywając 7-4.
W drugiej partii gemy były jeszcze krótsze, a szanse na kolejnego tie-breaka zwiększały się z każdą minutą. Gdy Hiszpan wygrał na 5:4, wszyscy byliśmy święcie przekonani, że już za chwilę Hurkacz wyrówna i niedługo później ponownie obejrzymy decydującą rozgrywkę. Niestety w dziesiątej odsłonie wrocławianin popełnił kilka prostych błędów, które zagwarantowały przeciwnikowi dwie piłki setowe. Pierwsza została jeszcze przez Polaka wybroniona, ale przy drugiej Hubert wyrzucił prosty forhend po linii i przegrał seta 4:6.
Na początku trzeciej części spotkania nasz reprezentant wyglądał na dość zrezygnowanego, co nie wróżyło dobrze dla losów pojedynku. Hurkacz nie podejmował absolutnie żadnej walki w gemach serwisowych rywala, ale na szczęście przy własnym podaniu radził sobie wystarczająco dobrze, by nie dopuścić do break-pointów. Niestety w ósmej odsłonie wrocławianin wyglądał fatalnie i po trzech piłkach przegrywał już 0:40. Dwa pierwsze break-pointy udało się jeszcze obronić, ale przy trzecim nie było na to szans i Alejandro powiększył prowadzenie na 5:3 i serwował na zamknięcie meczu. W dziewiątym gemie doszło jednak do czegoś niemal niemożliwego, ponieważ gdy Hiszpan prowadził już 40:0, to role całkowicie się odwróciły, a Hubert wygrał pięć kolejnych piłek, odłamując na 4:5! Chwilę później mieliśmy już 5:5 i 15:15 w jedenastej odsłonie, gdy nad kortami pojawiły się potężne chmury, a deszcz przerwał nam ten pojedynek.
Po nieco ponad godzinie zawodnicy wrócili na kort, a spotkanie został wznowiony. W tych pierwszych piłkach doskonale odnalazł się reprezentant biało-czerwonych, który najpierw okazał się skuteczny w akcji przy siatce, a zaraz potem wykorzystał break-pointa, doprowadzając do drugiego przełamania z rzędu. Z kolei w dwunastym gemie Polak nie pozostawił oponentowi żadnych złudzeń i zamknął seta, wygrywając 7:5.
Czwartą partię meczu od kolejnych błędów rozpoczął Hiszpan, który wyglądał, jakby zupełnie zgubił rytm gry z wcześniejszej fazy starcia. Z takiej szansy 25-letni wrocławianin skorzystał bardzo szybko, zdobywając przełamanie już w otwierającym seta gemie. Chwilę później Hurkacz potwierdził przewagę i wygrał szóstą odsłonę z rzędu, dającą prowadzenie 2:0. W trzecim gemie Alejandro wreszcie przerwał dominacje swojego przeciwnika, wygrywając na 1:2, ale w kolejnych minutach ponownie wyglądał jak cień samego siebie. W piątej odsłonie Polak zaliczył drugie przełamanie w partii i po zaledwie dwudziestu minutach gry prowadził 5:1. Pod koniec Davidovich Fokina wygrał jeszcze jednego gema, ale całego seta i tak przegrał 2:6.
W decydującą rozgrywkę Hiszpan wszedł solidnie, dość spokojnie utrzymując własne podanie do piętnastu. W odpowiedzi Hurkacz zagrał jednak jeszcze lepiej, ponieważ swojego gema zamknął w czterech piłkach, a następnie zaatakował przeciwnika w trzecim gemie. Dobra gra przy siatce najlepszego polskiego tenisisty przyniosła pierwsze w partii break-pointy, a nieudane zagranie Alejandro z forhendu dało przełamanie Hubertowi na 2:1. Niestety wtedy właśnie Polakowi przydarzył się pierwszy od dłuższego czasu moment słabości, który natychmiast kosztował go utratę przewagi. Reakcja Hurkacza była jednak doskonała, a zamiast spuszczonej głowy obejrzeliśmy kilka świetnych uderzeń i przełamanie na 3:2 za trzecią próbą. Tym razem wrocławianin nie odpuścił i potwierdził swoją przewagę we własnym gemie, wychodząc na 4:2. W kilku następnych minutach tenisiści pewnie wygrywali przy swoim podaniu i przy stanie 5:4 Polak serwował na zamknięcie pojedynku. Niestety w decydującym momencie rywal okazał się zabójczo skuteczny i po kilku piłkach zdołał odłamać na 5:5. Następnie panowie wygrali ostatnie gemy, a o losach awansu zadecydować miał super tie-break. W nim od samego początku bardzo aktywny był Alejandro, ale na pierwszej przerwie i tak przegrywał 2-4. Następnie do ataku przeszedł Hubert, który po świetnej grze przy siatce prowadził 7-4. Niestety w końcówce Hurkacz zaczął popełniać masę błędów, oddając przeciwnikowi pięć punktów z rzędu. Tym samym Alejandro Davidovich Fokina wyszedł na 9:7 i miał piłki na zamknięcie meczu. Ostatecznie Hiszpan wykorzystał drugą z szans i zapewnił sobie awans do drugiej rundy.
Alejandro Davidovich Fokina (ESP) — Hubert Hurkacz (POL) [7] 7:6(4), 6:4, 5:7, 2:6, 7:6(8)
Marcin Weiss
Zarywam noce dla amerykańskiej ligi NBA, ale moje sportowe zainteresowania wykraczają daleko poza koszykówkę. Skoki, żużel, tenis, snooker — zwyczajnie wszystko.