PKO Ekstraklasa: Cracovia pokazała miejsce w szeregu beniaminkowi z Kielc
- Dodał: Kacper Adamczyk
- Data publikacji: 23.07.2022, 20:00
Cracovia pokonała na własnym stadionie Koronę Kielce 2:0 i w tabeli polskiej PKO BP Ekstraklasy dotrzymuje kroku Wiśle Płock, również notując imponujący start kampanii 2022/2023.
Sobotę z PKO BP Ekstraklasą kibice ligowej piłki rozpoczęli od potyczki Cracovii z Koroną Kielce. Oba zespoły przystępowały do tego spotkania w dobrych nastrojach. Pasy pokonały w poniedziałek na wyjeździe Górnika Zabrze (2:0), a beniaminek z Kielc na własnym stadionie zremisował z Legią Warszawa (1:1). Trener Jacek Zieliński wyszedł z założenia, że zwycięskiego składu nie należy zmieniać, dlatego w wyjściowym zestawieniu postawił na tych samych ludzi, którzy zaczęli od pierwszej minuty spotkanie pierwszej kolejki. W związku z tym miejsce w podstawowej "jedenastce" zachowało m.in. dwóch młodzieżowców, Michał Rakoczy i Jakub Myszor. W tygodniu z klubem z ulicy Kałuży pożegnał się Brazylijczyk Rivaldinho, który rozwiązał swoją umowę z Cracovią za porozumieniem stron. Lada dzień to samo zrobi Sergiu Hanca. Obaj zawodnicy mają podpisać kontrakty z rumuńskim Universitatea Craiova. Szkoleniowiec gości, Leszek Ojrzyński także posłał w bój tych samych zawodników, co w meczu z Legią Warszawa. Przed dzisiejszym spotkaniem klubowym fizjoterapeutom udało się postawić na nogi Sasę Balicia i Grzegorza Szymusika, którzy z powodu kontuzji nie dokończyli meczu pierwszej kolejki. Za to nadal z problemami zdrowotnymi zmagają się Piotr Malarczyk i Dawid Błanik, czyli dwaj podstawowi gracze Złocisto-krwistych z poprzedniej, I-ligowej kampanii. Oczywistym faworytem dzisiejszej potyczki byli gospodarze, którzy zaimponowali swoją grą przeciwko Górnikowi Zabrze, ale można było być pewnym, że podopieczni Leszka Ojrzyńskiego zostawią serce na murawie i będą starali się, jak tylko mogą, utrudnić życie Pasom swoim agresywnym i odważnym stylem gry.
Spotkanie to rozpoczęło się z piętnastominutowym opóźnieniem, które było spowodowane ogromną ulewą, przechodzącą nad Krakowem. Mimo tego, że intensywność opadów deszczu spadła to stan murawy był fatalny.
Pierwszą ciekawą okazję na strzelenie gola mieli gospodarze. W 7. minucie meczu po krótkim rozegraniu rzutu rożnego na dośrodkowanie zdecydował się Kamil Pestka, a w polu karnym najwyżej wyskoczył Milan Rodin, ale jego strzał minimalnie minął lewy słupek bramki Konrada Forenca. W 29. minucie spotkania po kolejnej wrzutce Kamila Pestki niefortunnie piłkę do własnej bramki głową wpakował Grzegorz Szymusik, zaskakując Konrada Forenca. Pasy prowadziły 1:0. W 35' po raz kolejny gorąco zrobiło się w polu karnym gości. Tym razem na dośrodkowanie zdecydował się Jakub Myszor, jego centry nie przeciął Patryk Makuch, ale piłka przez niego zagrana leciała w światło bramki i skozłowała na mokrej nawierzchni tuż przed bramkarzem Korony, który jednak skutecznie sparował piłkę na rzut rożny. W pierwszej części gry podopieczni Leszka Ojrzyńskiego nie wykreowali sobie żadnej sytuacji bramkowej, zmieniając po straconym golu ustawienie na 1-3-4-2-1, czyli takie samo w jakim gra Cracovia.
W 54. minucie spotkania fantastycznym crossowym podaniem na lewą stronę do Kamila Pestki popisał się Mathias Hebo Rassmusen. Polak przyjął piłkę w polu karnym Korony i oddał celny strzał z dość ostrego kąta, z którym poradził sobie Forenc. W 80. minucie spotkania do bezpańskiej piłki na ponad dwadzieścia metrów przed bramką Forenca dopadł Virgil Ghita. Rumun oddał słaby strzał, ale futbolówka przez niego uderzona odbiła się od jednego z obrońców i spadła na słupek. Dwie minuty później swoją sytuację miał rezerwowy Benjamin Kallman, ale jego uderzenie z obrębu pola karnego leciało w środek bramki i pewnie odbił je Forenc. Stempel na dzisiejszym zwycięstwie Pasy postawiły w czwartej minucie doliczonego czasu gry. Wtedy po odbiorze w środkowej strefie boiska Takuto Oshimy gospodarze wyprowadzili kontrę trzech na dwóch, a ostatecznie po podaniu Filipa Balaja wykończył ją Hebo Rassmusen.
Cracovia zasłużenie pokonała dzisiejszego popołudnia Koronę Kielce. Zgodnie z oczekiwaniami był to mecz walki, w którym ważne były fazy przejściowe oraz dośrodkowania. W tym wszystkich lepsi okazali się podopieczni Jacka Zielińskiego, którzy imponowali przede wszystkim doskonałą organizacją gry obronnej. W jej wyniku Korona nie stworzyła sobie przez całe spotkanie ani jednej sytuacji strzeleckiej, nie oddając ani jednego celnego uderzenia. Pasy kreowały dużo więcej okazji, a Złocisto-krwiści zawdzięczali to, że tak długo pozostawali w tym spotkaniu Konradowi Forencowi, który bronił bardzo dobrze. Leszek Ojrzyński próbował wpływać na swój zespół zmianami personalnymi i ustawienia, ale dzisiaj Korona przekonała się, że same wola walki i determinacja do utrzymania nie wystarczą, a do tego potrzebna jest jakość piłkarska, której Koronie dzisiaj ewidentnie zabrakło. Cracovia rozpoczęła sezon najlepiej od 1951 roku i po dwóch grach ma sześć punktów i bilans bramkowy 4:0. To właśnie defensywa i organizacja gry są największymi atutami zespołu Jacka Zielińskiego, co uwidoczniło się dzisiaj na boisku.
Cracovia - Korona Kielce 2:0 (1:0)
Bramki: 29' Szymusik (bramka samobójcza), 90+4' Hebo Rassmusen
Cracovia: Niemczycki - Rodin, Ghita, Jugas - Kakabadze, Hebo Rasmussen, Loshaj (88' Balaj), Pestka (73' Rapa) - Rakoczy (70' Kallman), Myszor (70' Oshima) - Makuch (88' Knap)
Korona: Forenc - Szymusik, Petrov, Trojak, Balić - Kiełb (46' Frączczak), Sewerzyński (65' Szpakowski), Deja, Podgórski (84' Danek)- Shikavka (65' Śpiączka), Łukowski (65' Zarandia)
Żółte kartki: 25' Ghita, 90' Kakabadze - 55' Petrov, 82' Szymusik
Sędzia: Damian Sylwestrzak