PKO Ekstraklasa: Bajeczny gol Nene za trzy punkty
- Dodał: Dominik Mazur
- Data publikacji: 19.08.2022, 19:24
Dwa rzuty karne po zagraniach ręką podyktowane w inauguracyjnym meczu 6. kolejki PKO BP Ekstraklasy między Jagiellonią Białystok a Miedzią Legnica. Po końcowym gwizdku mówić się jednak będzie przede wszystkim o bajecznym golu Nene na 2:1 (0:1) z ostatnich sekund meczu. Może trochę pech, a zdecydowanie nieporadność sprawiła, że Miedź do przerwy prowadziła tylko 1:0. I może pluć sobie w brodę, bo w drugiej odsłonie zespół beniaminka nie istniał. A przez ostatnie pół godziny musiał radzić sobie w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Huberta Matyni.
Miedź Legnica do tej pory nie miała szczęścia, ale i sama temu szczęściu nie pomagała. O pechu można było mówić, gdy mierzony plasowany strzał Maxime'a Domingueza wylądował na lewym słupku bramki Zlatana Alomerovicia. A szczęściu nie pomógł Olaf Kobacki kiedy w skandaliczny sposób nie wykorzystał stuprocentowej okazji po kontrze i szybkim podaniu Luciano Narsingha. Potem jednak los uśmiechnął się do beniaminka, gdy Mateusz Skrzypczak zatrzymał ręką we własnym polu karnym strzał główką Angelo Henriqueza. Czilijczyk sam podszedł do piłki i zwiódł Alomerovicia strzałem z 11. metra. - Byłem z nim (Angelo Henriquezem - przyp. red.) sklejony, niewiele mogłem zrobić. Ta ręka poszła do góry dość naturalnie - tłumaczył się młody stoper Jagielloni, który do tej pory występował na boiskach 1. ligi. I dla części kibiców (żeby nie powiedzieć większości) na boiskach pierwszej ligi mógłby pozostać. Przyznać jednak należy, że w drugiej odsłonie nie można było na Skrzypczaka narzekać, choć może to dlatego, że Miedź była skupiona na obronie rezultatu.
Obronie rezultatu, która - powiedzmy to od razu - okazała się nieskuteczna. Jagiellonia nie stwarzała sobie wielu stuprocentowych sytuacji, ale miała inicjatywę. A, jak przekonała się Miedź w pierwszej połowie, szczęściu trzeba dopomóc. Łatwiej to zrobić, gdy próbujesz dośrodkowań czy strzałów. Po jednym ze zblokowanych uderzeń sędzia wskazał na 11. metr, bo Hubert Matynia "zabawił się" w Skrzypczaka we własnym polu karnym. Marc Gual wykorzystał jedenastkę spokojnie jak Angelo Henriquez, również wybierając prawą stronę bramki. A Paweł Lenarcik, tak jak wcześniej Alomerović, ruszył w drugą stronę. Pech chciał, że Matynia na tym incydencie swój udział w meczu zakończył, bo obejrzał drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną. Siłą rzeczy więc to Jagiellonia do samego końca prowadziła grę. Pospisil powinien zachować się lepiej, gdy piłka po jednym z dośrodkowań spadła pod jego nogi, a po nieudanej próbie dryblingu interweniował Lenarcik. Raz broniący piłkarze zablokowali jedno z uderzeń na linii bramkowej. I wydawało się, że drużyny podzielą się punktami. Własny plan na końcówkę meczu miał Nene, któremu tak jak z Rakowem udało się strzelić gola sprzed pola karnego. Ale jakiego gola... Mówiąc po piłkarsku "siadła" Portugalczykowi piłka na nodze i z powietrza kropnął tak, że futbolówka śmignęła obok próbującego nadążyć za strzałem Pawła Lenarcika. Euforia w Białymstoku i smutek w autobusie wracającym do Legnicy. Zawodnicy Wojciecha Łobodzińskiego zmarnowali szansę na premierowe zwycięstwo w sezonie 2022/23.
Jagiellonia Białystok - Miedź Legnica 2:1
Bramki: 69' Gual (kar.), 90' +6 Nene - 32' Henriquez (kar.)
Jagiellonia: Alomerović - Tiru, Puerto (86' Cernych), Skrzypczak (46' Nastić) - Prikryl, Romanczuk (70' Pospisil), Nene, Wdowik (86' Kowalski) - Gual, Imaz, Bida.
Miedź: Lenarcik - Martinez (62' Gammelby), Mijusković, Gülen, Matynia – Cacciabue - Narsingh (62' Zapolnik), Naveda, Dominguez (70' Aurtenetxe), Kobacki (76' Śliwa) - Henriquez (76' Obieta).
Żółte kartki: Skrzypczak, Nene - Matynia, Cacciabue.
Czerwona kartka: (2. żółta) Matynia.
Sędzia: Tomasz Wajda.