La Liga: zwycięstwo Barcelony i gol Lewandowskiego w cieniu dramatycznych scen na trybunach
- Dodał: Kacper Adamczyk
- Data publikacji: 10.09.2022, 21:33
FC Barcelona pokonała na wyjeździe Cadiz 4:0. Robert Lewandowski, który zaczął spotkanie na ławce rezerwowych po pojawieniu się na murawie zdobył szóstą bramkę w tym sezonie i zanotował asystę. Wydarzenia na murawie zostały jednak przyćmione przed problemy zdrowotne jednego z kibiców na trybunach oraz związaną z tym akcją reanimacyjną.
W ramach piątej kolejki hiszpańskiej La Liga ostatni w tabeli Cadiz podejmował wicelidera rozgrywek, Barcelonę. Zespół z południa kraju w kampanii 2021/2022 nie zdobył jeszcze punktu, ani nie strzelił nawet jednej bramki. Obecnie to zdecydowanie najgorsza ekipa hiszpańskiej ekstraklasy. Na stadion outsidera ligi przyjechała, odradzająca się Barcelona, która po bezbramkowym remisie na start sezonu z Rayo Vallecano następnie wygrała pięć spotkań z rzędu, w tym te środowe z Viktorią Pilzno w Lidze Mistrzów. Duma Katalonii przed tą kolejką traciła dwa punktu do na razie nieomylnego Realu Madry, a wraz z zespołem Królewskich stanowiła, jak dotąd najlepszą ofensywę ligi (jedenaście goli strzelonych). To wszystko sprawiało, że każde inne rozstrzygnięcie tego pojedynku, niż wysokie zwycięstwo Blaugrany byłoby niespodzianką.
Na starcie z jednym z głównych kandydatów do mistrzowskiego tytułu szkoleniowiec gospodarzy, Sergio, dokonał czterech roszad w podstawowej "jedenastce" w porównaniu z zeszłotygodniową porażką z Celtą Vigo (0:3): Victora Chusta zastąpił Mamadou Mbaye, Tomasa Alorcona Alex Fernandez, Antonio Blanco Ruben Sobrino, a kontuzjowanego Choco Lozano Lucas Perez. Wydaje się, że szkoleniowiec zespołu z Kadyksu chciał, jak najlepiej zabezpieczyć środkową strefę boiska i spowodować, aby tym sektorem rywale nie mogli się przebić.
Xavi od początku kampanii stara się korzystać z szerokiej kadry, jaką zbudował mu Mateu Alemany i rozsądnie gospodarować siłami swoich podopiecznych, dlatego w dzisiejszym spotkaniu posłał do boju bardzo zmieniony skład w porównaniu do tego, który rozpoczął mecz z Viktorią Pilzno. Miejsce w wyjściowej "jedenastce" zachowali bowiem tylko Marc-Andre ter Stegen oraz Frenkie de Jong, a na ławce rezerwowych zasiadł chociażby Robert Lewandowski. Z tych zawodników, którzy otrzymali dzisiaj szansę od pierwszej minut pięciu wystąpiło w podstawowym składzie również przed tygodniem z Sevillą, a byli to: ter Stegen, Alejandro Balde, Gavi, Busquets, Raphinha. Taka liczba rotacji ma oczywiście zapobiec kontuzjom i przemęczeniu piłkarzy. Poza tym najlepsze możliwe zestawienie jest zapewne szykowane na wtorkowe starcie z Bayernem Monachium. Uwagę w dzisiejszym składzie Dumy Kataloni zwraca debiut Hectora Bellerina, a także pierwszy w tym sezonie ligowy mecz Gerarda Pique. Poza kadrą meczową znalazł się kontuzjowany Sergi Roberto.
Gospodarze w pierwszych dwóch minutach ruszyli na rywali, zdołali oddać nawet jeden niecelny strzał, ale byli dalecy od trafienia do siatki. Następnie stopniowo kontrolę nad spotkaniem przejmowali Katalończycy. Pierwszą dobrą okazję goście wykreowali sobie w dziesiątej minucie. Piłkę do Raphini dograł Gavi. Ten pierwszy przyjął futbolówkę i z okolic linii szesnastego metra przymierzył w słupek.
Barcelona długo utrzymywała się przy piłce, ale z tej przewagi niewiele wynikało. Następną akcję wartą uwagi Blaugrana przeprowadziła dopiero w trzydziestej piątej minucie. Piłkę po krótkim rozegraniu z rzutu rożnego dośrodkował Bellerin, trafiła ona na głowę Ronalda Araujo, ten zgrał ją do Memphisa Depaya, a Holender uderzył obok bramki, nie trafiając czysto w futbolówkę.
W pierwszej, rozczarowującej dla Dumy Katalonii, połowie więcej sytuacji strzeleckich już nie było. Goście byli przy piłce przez 75% czasu gry, lecz potrafili oddać tylko pięć strzałów, w tym trzy celne. Prawdę mówią, to tylko przy uderzeniu Raphinhi w słupek Jeremias Ledesma mógł poczuć się zagrożony. Cadiz bronił się mądrze, nie pozwalając rywalom na wiele, aczkolwiek nudny obraz pierwszej części gry był spowodowany przede wszystkim słabą postawą Barcelony. Jej skrzydłowi zbyt łatwo gubili piłki, schowany był Depay, a pomocnicy nie regulowali odpowiednio tempa gry. Zmiany personalne w zespole Xaviego wydawały się tylko kwestią czasu.
Drugą część gry, podobnie jak pierwszą, odważnie zaczęli gospodarze. Stworzyli oni nawet dość spore zamieszanie w polu karnym rywala, ale Marc-Andre ter Stegen nie mógł poczuć się zagrożony. Następnie ponownie inicjatywę przejęła Barcelona i w pięćdziesiątej piątej minucie dopięła swego. Na prawym skrzydle piłkę w pole karne do Gaviego podał Raphinha. Młody Hiszpan z linii końcowej zagrał ją w pole bramkowe, odbił ją próbujący interweniować Ledesma, ale tak nieszczęśliwie, że trafiła ona pod nogi Frenkiego de Jonga, a Holender bez namysłu z siedmiu metrów wpakował ją do pustej bramki.
Dziesięć minut później Duma Katalonii trafiła po raz drugi. Bellerin z prawej strony zagrał do przodu do Raphinhi. Brazylijczyk posłał ją wzdłuż bramki Cadizu, tworząc ogromne zmieszanie w polu bramkowym gospodarzy. W tym nieładzie najlepiej odnalazł się Robert Lewandowski, który dopadł do bezpańskiej piłki i na wślizgu z najbliższej odległości wpakował ją do siatki. Polak pojawił się na placu gry osiem minut wcześniej, ponieważ jego drużyna nie prezentowała się najlepiej.
W kolejnych minutach Cadiz starał się zdobyć, choćby kontaktową bramkę, lecz mimo chęci nie potrafił przebić się pod bramkę rywala, nie mówiąc już o stworzeniu jakiegokolwiek zagrożenia dla ter Stegena. Cały czas bliżej następnej bramki byli zawodnicy Blaugrany, ale brakowało im stworzenia stuprocentowej okazji.
W osiemdziesiątej drugiej minucie spotkanie zostało przerwane, ponieważ jeden z kibiców Cadizu doznał zawału serca i rozpoczęła się walka o jego życie. Kamery telewizyjne pokazały, jak bramkarz Cadizu, Jeremias Ledesma rzucał na trybuny stadionu defibrylator, gdzie interweniowały służby medyczne. Po kilkunastu minutach przebywania na murawie piłkarze udali się do szatni, aby tam oczekiwać na dalsze komunikaty. Życie tego fana udało się uratować i został on przetransportowany do szpitala, a zawodnicy po około pięćdziesięciu minutach wznowili mecz.
Już zgodnie z pewną tradycję gracze Cadizu wznowili grę po przerwie z dużą ambicją i zaangażowaniem, lecz ponownie te cechy wolicjonalne nie przełożyły się na konkrety pod bramką rywala. Kolejny taki miała za to Barcelona. W osiemdziesiątej szóstej minucie fantastyczne podanie do Lewandowskiego wykonał Ousmane Dembele. Polak ścigał się z obrońcą rywala przez około czterdzieści metrów, ostatecznie wygrał tę walkę o pozycję i będąc już w polu karnym wystawił piłkę do pustej bramki Ansu Fatiemu, który podwyższył prowadzenie przyjezdnych na 3:0. Czwartego i już ostatniego gola dla Blaugrany strzelił Dembele. Francuz przebiegł z futbolówką kilkadziesiąt metrów, a następnie uderzył z około szesnastu metrów na bramkę przeciwnika. Piłka ta leciała w środek bramki, lecz trafiła do celu przy pomocy Ledesmy.
Barcelona ostatecznie pewnie pokonała zespół z Kadyksu, mimo początkowych trudności. Spotkanie to pokazało, że dublerzy Blaugrany do zawodników podstawowej "jedenastki" poziomem mają jeszcze daleko, ale na tego typu pojedynki się nadają, aczkolwiek mowa jest tutaj o rywalizacji z najsłabszą drużyną tabeli. Cadiz się starał, ale okazał się po prostu bezzębny. Oczywiście, to wszystko zeszło na dalszy plan przy dramatycznych wydarzeniach na trybunach.
Cadiz CF - FC Barcelona 0:4 (0:0)
Bramki: 55' de Jong, 65' Lewandowski, 86' Fati, 90+2' Dembele
Cadiz: Ledesma - Zaldua, Hernandez, Mbaye, Espino - Fernandez (59' Alarcon), San Emeterio (72' Alcaraz) - Alejo (59' Bongonga), Sobrino (72' Negredo), Ocampo - Perez (72' Mabil)
Barcelona: ter Stegen - Bellerin, Araujo, Pique, Balde (78' Alonso) - de Jong, Busquets, Gavi (57' Pedri)- Raphinha (72' Fati), Depay (57' Lewandowski), Torres (57' Dembele)
Żółte kartki: 16' Raphinha, 53' Busquets
Sędzia: Carlos del Cerro Grande