PKO Ekstraklasa: kolejne pewne zwycięstwo Rakowa
- Dodał: Kacper Adamczyk
- Data publikacji: 17.09.2022, 19:46
Raków Częstochowa pewnie pokonał u siebie Radomiaka Radom (3:0) i awansował na drugie miejsce w ligowej tabeli, a przecież ma w zapasie jeszcze zaległy mecz z Piastem Gliwice.
Na stadion wicemistrza Polski przyjechał dzisiejszego popołudnia Radomiak Radom. Oba zespoły ubiegłą kolejkę mogły zaliczyć do bardzo udanych, ponieważ Raków pokonał u siebie Legię Warszawa aż 4:0, a goście ograli na własnym boisku Wisłę Płock 2:0. Częstochowianie tym samym odkuli się po klęsce z meczu z Cracovią (0:3), podczas którego odczuwali zmęczenie z powodu grania co trzy dni. Teraz ponownie mogli wykonać pełen, tygodniowy mikrocykl treningowy, z czego na pewno zadowolony był Marek Papszun. Jego zespół przed dzisiejszą konfrontacją plasował się na czwartym miejscu w tabeli ze stratą czterech oczek do liderującej Legii, ale ma w zapasie jeszcze zaległe starcie z Piastem Gliwice. Forma radomian w tej kampanii dość mocno faluje, ale teraz po pokonaniu rewelacji początku sezonu, Wisły Płock, znajdowała się ona w tendencji wzrostowej. Przed meczem w Częstochowie goście tracili do gospodarzy w ligowym zestawieniu tylko dwa punkty, zajmując szóstą lokatę.
Marek Papszun w porównaniu z wiktorią nad Legią dokonał trzech roszad w wyjściowej "jedenastce": kontuzjowanego Szymona Czyża zastąpił Vladislav Kochergin, Mateusza Wdowiaka Bartosz Nowak, a Vladislavsa Gutkovskisa Fabian Piasecki. Czyż, który zerwał więzadła w kolanie dołączył tym samym, do rehabilitujących się już od dłuższego czasu: Marcina Cebuli, Andrzeja Niewulisa oraz Bena Ledermana. Do treningów z zespołem wraca już za to Tomas Petrasek. Obecność Nowaka i Piaseckiego to zapewne nagroda za dobre zmiany, jakie obaj dali w zeszły weekend, kiedy przyczynili się do okazałego zwycięstwa nad ekipą z stolicy.
Mariusz Lewandowski dokonał tylko jednej wymuszonej zmiany w podstawowym składzie w porównaniu z wygraną nad Nafciarzami: zawieszonego za kartki Luisa Machado zastąpił Lisandro Semedo. Cały czas poza kadrą meczową z powodu urazu pozostaje Damian Jakubik.
Od początku spotkania to Raków Częstochowa dyktował warunki gry na boisku, potrafił zepchnąć Radomiaka pod jego pole karne, ale gospodarzom brakowało wykreowania klarownej sytuacji do strzelenia bramki. W dwunastej minucie niezłą akcję przeprowadzili częstochowianie. Fabian Piasecki otrzymał prostopadłą piłkę w pole karne od Iviego Lopeza, lecz była ona trochę za mocna i skuteczną interwencją zdołał popisać się Gabriel Kobylak. Napastnik Medalików był, co prawda pierwszy przy piłce, ale bramkarz Zielonych skutecznie skrócił mu kąt. Piasecki kilka minut później podjął jeszcze jedną próbę, tym razem uderzył płasko z dystansu, ale wprost w interweniującego Kobylaka. Aktywny w zespole gospodarzy był także Patryk Kun, lecz wahadłowy częstochowian nie zdołał w dwóch dobrych sytuacjach oddać ani jednego strzału.
Radomiak od startu pojedynku skupił się przede wszystkim na defensywie i uprzykrzaniu życia faworyzowanemu rywalowi. Goście przetrwali pierwsze prawie trzydzieści minut ataków Medalików, a potem starcie się wyrównało, stało się brzydkie, co odpowiadało Zielonym, którzy w pierwszych czterdziestu pięciu minutach otrzymali jednak aż cztery żółte kartki. W trzydziestej drugiej minucie Raphael Rossi początkowo za faul na Franie Tudorze obejrzał nawet kartkę czerwoną, ale sędzia Tomasz Musiał po podejściu do monitora złagodził karę dla stopera z Brazylii. Pod względem taktycznym podopieczni Mariusza Lewandowskiego realizowali nakreślone im przed meczem założenia, wybijając z równowagi przeciwnika. Sami jednak nie pokazali nic wartego uwagi w ofensywie. Tam jedynym, starającym się coś zrobić zawodnikiem, był Maurides, ale Brazylijczyk nie miał wsparcia kolegów. On także okazał się autorem jedynego strzału gości w pierwszej połowie, lecz znacznie minęło ono bramkę Vladana Kovačevicia.
Gdy wydawało się, że Radomiak osiągnie swój cel i dowiezie bezbramkowy remis do przerwy, to wtedy wydarzyło się coś niesamowitego. W trzeciej minucie doliczonego czasu gry pierwszej połowy futbolówkę w pole karne dośrodkował Stratos Svarnas, dotarła ona do Fabiana Piaseckiego, a ten spoza światła bramki, pięknym strzałem nożycami pokonał bezradnego i zszokowanego uderzeniem rywala Gabriela Kobylaka. Tym samym sytuacja radomian uległa znaczącej zmianie i stało się pewne, że po przerwie będą musieli mocniej postawić na ofensywę.
Tuż po przerwie, w czterdziestej siódmej minucie Medaliki podwyższyły swoje prowadzenie. Ivi Lopez dośrodkował futbolówkę w pole karne z rzutu wolnego, a tam obrońcom rywala uciekł Svarnas i pokonał strzałem nogą Kobylaka. Radość obrońcy Rakowa zostałą jednak odłożona w czasie o dwie minuty, ponieważ początkowo sędzia odgwizdał spalonego, ale po około stu dwudziestu sekundach VAR zmienił tę decyzję. W pięćdziesiątej drugiej minucie zrobiło się już 3:0. Thiago Matos stracił piłkę na własnej połowie, trafiła ona do Bartosza Nowaka, ten dograł ją w pole karne do Lopeza, a Hiszpan zdołał się z nią swobodnie obrócić i pokonać Kobylaka, który rzucił się w przeciwny róg bramki, niż trafiła piłka. Zadania Lopezowi nie utrudnił Rossi. Brazylijczyk zachował metr odstępu od Hiszpana i nie miał zamiaru do niego doskakiwać.
W sześćdziesiątej czwartej minucie częstochowianie mogli trafić do siatki rywala już po raz czwarty. Kontrę swojego zespołu długim wyrzutem piłki ręką rozpoczął Kovačević, trafiła ona do Nowaka, ten podał prostopadle w pole karne do Piaseckiego. Napastnik Rakowa miał chrapkę na dublet, zdołał podciąć futbolówkę nad próbującym interweniować Kobylakiem, ale gdy zmierzała ona do bramki, to w ostatniej chwili zdołał wybić ją Thiago Matos. W następnych minutach w wyniku pewnego rozluźnienia po stronie gospodarzy na trochę więcej mogli sobie pozwolić Zieloni. W siedemdziesiątej drugiej minucie do rzutu wolnego, zlokalizowanego ponad dwadzieścia pięć metrów od bramki Kovačevicia podszedł Maurides. Brazylijczyk celował pod poprzeczkę, lecz jego uderzenie zdołał sparować nad poprzeczkę bośniacki golkiper.
W następnych chwilach spotkanie to toczyło się już w spokojnym tempie, ale w osiemdziesiątej siódmej minucie swojego gola spróbował zdobyć też Vladislavs Gutkovskis. Łotysz oddał trudny strzał zza pola karnego, któremu nadał ciekawą rotację, ale zdołał go odbić na rzut rożny Kobylak. Do końca meczu więcej bramek już nie padło i Raków pokonał Radomiaka 3:0.
Do straty pierwszej bramki Zieloni prezentowali się naprawdę dobrze, fundując rywalom trudne warunki. Zdobycie przez Medaliki gola do szatni oraz następnego tuż po przerwie spowodowały, że przyjezdni kompletnie zostali wytrąceni z rytmu, ponieważ ewidentnie nie posiadali planu B, ani wystarczającej jakości w ofensywie. Same starania Mauridesa okazały się niewystarczające. Raków natomiast zdołał przełamać swoje trudności dzięki błyskowi geniuszu Fabiana Piaseckiego oraz dobrze rozegranemu stałemu fragmentowi gry, a następnie kontrolował przebieg wydarzeń na murawie. Poza Piaseckim na wyróżnienie zasłużył także Svarnas, czyli autor gola i asysty. Medaliki po raz kolejny udowodniły, że są głównym kandydatem do zdobycia mistrzostwa Polski.
Raków Częstochowa - Radomiak Radom 3:0 (1:0)
Bramki: 45+3' Piasecki, 47' Svarnas, 52' Lopez
Raków: Kovačević - Svarnas, Arsenić, Rundić - Tudor, Kochergin (81' Berggren), Papanikolaou, Kun (85' Długosz) - Nowak (81' Szelągowski), Lopez (68' Wdowiak)- Piasecki (68' Gutkovskis)
Radomiak: Kobylak - Grzybek, Justiniano, Rossi, Abramowicz - Cele (65' Nowakowski), Nascimento (62' Luizao) - Pik (62' Leandro), Alves (75' Pawłowski), Semedo (46' Matos) - Maurides
Żółte kartki: 67' Nowak - 25' Abramowicz, 33' Rossi, 41' Nascimento, 43' Cele, 54' Matos, 57' Maurides
Sędzia: Tomasz Musiał