PHL: GieKSa pokonała Cracovię
Michał Chwieduk/materiały prasowe PZHL

PHL: GieKSa pokonała Cracovię

  • Dodał: Remigiusz Nowak
  • Data publikacji: 18.09.2022, 21:00

Mnóstwo emocji przyniosła kolejna seria spotkań PHL. W meczu naszych przedstawicieli lepsi od zdobywców Pucharu Polski z Krakowa okazali się mistrzowie kraju z Katowic.

 

Mnóstwa emocji doczekali się kibice w Krakowie, gdzie spotkały się Cracovia i GKS Katowice. Dla miejscowych już w 3. minucie gola zdobył grający jeszcze w zeszłym sezonie w GieKSie Patryk Wronka, jednak sędziowie dopatrzyli się przewinienia hokeisty i trafienie nie zostało uznane. W 17. minucie mistrzowie Polski otworzyli za to wynik wykorzystując grę krakowian w osłabieniu po celnym strzale Grzegorza Pasiuta. "Pasy" odwdzięczyły się tym samym w 29. minucie gdy na ławce przebywał Olsson, wyrównał Nemec. Od tego momentu do końca drugiej tercji katowiczanie grali niezwykle agresywnie, co chwilę zaliczając dwuminutowe "odpoczynki", bywały momenty, gdy GKS bronił się w trójkę. Mimo permanentnej gdy w osłabieniu Kraków nie zdołał sforsować obrony gości i trzecia odsłona rozpoczęła się od remisu i od podwójnej przewagi Cracovii, która po raz kolejny nie wykorzystała takiego "prezentu". Okazji nie zmarnowała za to GieKSa, kiedy tylko Patryk Wronka musiał opuścić plac gry Magee dał prowadzenie swojej ekipie, wynik ustalił już na pustą bramkę Fraszko.

 

Comarch Cracovia - GKS Katowice 1:3 (0:1, 1:0, 0:2).

 

Do zaciętego spotkania doszło w Tychach, do których przyjechali goście z Oświęcimia. Od prowadzenia rozpoczęła Unia, która wykorzystała przewagę liczebną po karze dla Wróbla, strzelcem został Apohelto. Tyszanie wyrównali w 22. minucie, w przewadze w tym momencie grali jednak oświęcimianie, a sytuację sam na sam z bramkarzem wykorzystał Szymon Marzec. Długo jednak tyszanie z wyrównania cieszyć się nie mogli, bo kolejne trafienia były autorstwa przyjezdnych zza Wisły, najpierw Dziubiński w 26. minucie dał po raz drugi prowadzenie Unii, w 28. minucie Cichy podwyższył na 3:1. Na kolejne gole trzeba było czekać niemal do ostatnich sekund spotkania, bo w 59. minucie Tychy dobił Da Costa, a bramka Sedivy na 33 sekundy przed końcową syreną losów zawodów już odmienić nie mogła.

 

GKS Tychy - Re-Plast Unia Oświęcim 2:4 (0:1, 1:2, 1:1).

 

Gładkie zwycięstwo nad Podhalem odniosła Energa Toruń, która przyjezdnych z Małopolski pokonała 7:0. Festiwal strzelecki "Stalowych Pierników" rozpoczął się już w 3. minucie, kiedy to Maćkowski wygrał wznowienie, a wynik otworzył Adrian Jaworski. Na 2:0 jeszcze w tej samej tercji podwyższył Illa Korenczuk. Kolejne dwie bramki miały miejsce w  drugiej odsłonie, a obie w protokole widnieją jako zdobyte w 26. minucie, bo w przeciągu 13 sekund gry Kevina Lindskouga pokonywali kolejno Jeskanen i Maćkowski. Po tych trafieniach gospodarzy między słupkami "Szarotek" nastąpiła zmiana i od tego momentu bramki Podhala strzegł Paweł Bizub. Ten do końca spotkania skapitulował trzykrotnie, za każdym razem jednak jego ekipa grała w osłabieniu. Po raz pierwszy drugi golkiper przyjezdnych po krążek musiał się schylić w 31. minucie po strzale Koskinena, dzieła zniszczenia dokonali w trzeciej tercji Viitanen i Elomaa.

 

Energa Toruń - Tauron Podhale Nowy Targ 7:0 (2:0, 3:0, 3:0).

 

Z emocjami, ale i z happy-endem zafundowali pierwszy mecz na własnym lodzie w tym sezonie hokeiści z Sanoka. Przypomnijmy, że z powodu pożaru fabryki Ciarko (jednego z głównych sponsorów ekipy z Podkarpacia) istniała groźba, że drużyna nie przystąpi do rozgrywek, ale po licznych staraniach udało się kontynuować przygodę w PHL. Pierwszy mecz u siebie gospodarze rozegrali z Sosnowcem. W pierwszej tercji każda z ekip skusiła się na jednego gola, najpierw dla Zagłębia trafił Kotlorz, wyrównał kilka minut później Harila, który dobił uderzenie Łysenki. Druga odsłona nie przyniosła zdobyczy punktowej, więcej okazji mieli sosnowiczanie, co było efektem m.in agresywnej gry sanoczan i ich częstym przebywaniem na ławce kar. Okazję na trafienie z rzutu karnego dla Ciarko STS-u miał Ahoniemi, ale w ogóle nie trafił w światło bramki. Gola na wagę zwycięstwa zdobył w 52. minucie Łysenko, później żaden z bramkarzy nie dał się już pokonać i punkty zostały w Sanoku.

 

Marma Ciarko STS Sanok - Zagłębie Sosnowiec 2:1 (1:1, 0:0, 1:0).