PKO Ekstraklasa: szczęśliwy remis Lecha w Krakowie

  • Dodał: Kacper Adamczyk
  • Data publikacji: 23.10.2022, 19:45

Cracovia zatrzymała na własnym boisku Lecha Poznań i zremisowała bezbramkowo z aktualnym mistrzem Polski. Niespodziewanie to jednak gospodarze bardziej zasłużyli na komplet punktów, a goście rozczarowali swoją grą i przed przyszłotygodniowym pojedynkiem z Rakowem tracą do lidera z Częstochowy aż dziesięć punktów.

 

W meczu przyjaźni na trybunach w ramach czternastej kolejki polskiej PKO BP Ekstraklasy Cracovia podejmowała na własnym boisku Lecha Poznań. Gospodarze za kadencji Jacka Zielińskiego słyną z tego, że dzięki skutecznej defensywie i dynamicznym przejściom z obrony do ataku potrafią urywać punkty ligowej czołówce. W ubiegłej kampanii przekonał się o tym również Kolejorz, który wówczas tylko zremisował przy Kałuży 3:3. Oba zespoły zawiodły swych fanów, odpadając w środę w 1/16 finału Pucharu Polski, a w ligowej tabeli dzielą ich tylko trzy oczka. Pasy po bardzo udanym początku sezonu grają teraz mocno w kratkę, a poznaniacy po słabym starcie muszą gonić prowadzący Raków Częstochowa. W związku z tym goście nie mogli pozwolić sobie dzisiaj na kolejną stratę punktów. 

 

W porównaniu z tylko zremisowanym starciem z ostatnią ekipą ligi, Miedzią Legnica (1:1), Jacek Zieliński dokonał czterech roszad w wyjściowej "jedenastce" swojego zespołu: Mateja Rodina zastąpił David Jablonsky, Michala Siplaka Otar Kakabadze, Mathiasa Hebo Rasmussena Evgenii Konoplyanka, a Jakuba Myszora Takuto Oshima. Poza kadrą meczową znaleźli się Siplak, Hebo Rasmussen oraz Rodin, co było prawdopodobnie spowodowane ich problemami zdrowotnymi. 

 

Na taką samą liczbę zmian w porównaniu z ostatnim meczem ligowym (z Górnikiem Zabrze 2:1) zdecydował się również John van der Brom: Lubomira Šatkę zastąpił Joel Pereira, Nikę Kvekveskiriego Jesper Karlström, Filipa Marchwińskiego Joao Amaral, a Adriela Ba Louę Michał Skóraś. Poza kadrą z powodu pauzy za nadmiar żółtych kartek znalazł się Kvekveskiri, a w rezultacie urazów zabrakło dzisiaj choćby na ławce: Filipa Dagerståla czy Lubomira Šatki.   

 

Początek spotkania przebiegał dość spokojnie, a zgodnie z oczekiwaniami dłużej przy piłce utrzymywał się Lech. Mistrzowie Polski mieli kontrolę nad wydarzeniami na boisku przez pierwsze prawie dwadzieścia minut. Potem gra się wyrównała, a do głosu zaczęła dochodzić też Cracovia. W dwudziestej czwartej minucie to właśnie Pasy przeprowadziły pierwszą ciekawą akcję w tym meczu. Piłkę na prawą stronę do Otara Kakabadze przerzucił Evgenii Konoplyanka. Gruzin po przyjęciu futbolówki zszedł z nią do środka, wbiegł w pole karne, ograł Pedro Rebocho i uderzył w kierunku bliższego słupka bramki Filipa Bednarka, lecz dość znacznie chybił. Kolejorz minutę później odpowiedział strzałem sprzed "szesnastki" w wykonaniu Joao Amarala, lecz strzał Portugalczyka przeleciał nad poprzeczką bramki Karola Niemczyckiego. W dwudziestej ósmej minucie kolejny raz zaatakowała Cracovia. Po dośrodkowaniu z bocznego sektora boiska piłkę przed pole karne wybił Alan Czerwiński, dopadł do niej Konoplyanka i bez namysłu silnie uderzył na bramkę Lecha, lecz skutecznie piłkę odbił dobrze ustawiony Bednarek. Do końca pierwszej połowy nic się już ciekawego na boisku nie działo, a gra była dość wyrównana. Jeśli w ostatnim kwadransie przed przerwą, na którąś z bramek padały strzały, to były one mocno niecelne albo bardzo łatwe do wyłapania dla bramkarz.

 

Bez chwili zawahania można stwierdzić, że pierwsza połowa zawiodła swoim przebiegiem postronnych obserwatorów. Poniżej oczekiwań prezentował się zwłaszcza Lech, który miał ogromne kłopoty z rozgrywaniem akcji i kreowaniem podbramkowych sytuacji. Podopieczni Johna van den Broma nie potrafili w drugiej części pierwszej połowy utrzymać nad nią kontroli. Rozczarowywali już po raz kolejny w tym sezonie Joao Amaral oraz Kristoffer Velde, a jedynym plusem było to, że Cracovia nie otrzymała przestrzeni na wyprowadzanie charakterystycznych dla siebie kontrataków. Gospodarze prezentowali się całkiem nieźle z piłką przy nodze, a także byli bardzo agresywni w próbach odbioru, czego nie potrafił utemperować sędzia Tomasz Kwiatkowski. Na pewno z ich perspektywy wynik do przerwy wyglądał obiecująco. 

 

W drugiej połowie podopieczni Jacka Zielińskiego trochę bardziej się cofnęli i zaczęli oczekiwać na własne szanse po kontrach. Mistrzowie Polski nadal mieli jednak problemy z kreacją sytuacji strzeleckich, a w sześćdziesiątej dziewiątej minucie swoją okazję miała Cracovia. Benjamin Källman podał przed polem karnym do Patryka Makucha, a ten drugi z lewej nogi celował w okienko bramki Bednarka, ale efektowną interwencją popisał się golkiper Kolejorza. Minutę później były gracz Miedzi po zamieszaniu w "szesnastce" zdecydował się na uderzenie przewrotką, ale po odbiciu się jeszcze od Czerwińskiego futbolówka minęła lewy słupek bramki gości. Po następnych trzech minutach odpowiedzieli poznaniacy. Prostopadłe podanie w pole karne rywala do Mikaela Ishaka zagrał Radosław Murawski, Szwed uderzył na bramkę Niemczyckiego, ale golkiper Pasów skutecznie skrócił mu kąt i odbił piłkę za linię końcową boiska. 

 

Następne minuty należały jednak do rozochoconych Pasów, którzy zobaczyli, że Kolejorz jest dzisiaj do pokonania. W siedemdziesiątej szóstej minucie Kakabadze zagrał piłkę wzdłuż bramki Bednarka, w polu bramkowym między Murawskiego i Czerwińskiego wbiegł Makuch i z trzech metrów przeniósł ją nad poprzeczką.  Trzy minuty później ponownie szczęścia spróbował poszukać Makuch. Napastnik gospodarzy wbiegł z piłką w pole karne i z około dwunastu metrów uderzył w kierunku dalszego słupka bramki Bednarka, lecz ponownie górą w tym pojedynku okazał się być bramkarz gości. Po następnych dwóch minutach Paweł Jaroszyński przedarł się lewą stroną i wrzucił futbolówkę na głowę niepilnowanego w okolicach piątego metra Källmana, ale reprezentant Finlandii w idealnej okazji przeniósł piłkę nad poprzeczką. 

 

Kolejorza stać było jeszcze jedynie tylko na jedną próbą. W osiemdziesiątej dziewiątej minucie na bezpośrednie uderzenie z około dwudziestu pięciu metrów z rzutu wolnego zdecydował się Mateusz Żukowski. Rezerwowy gości strzelił jednak nieznacznie obok bramki. Więcej okazji w tym spotkaniu już żadna z stron nie miała i zakończył się on bezbramkowym remisem.  

 

Biorąc pod uwagę przebieg całego meczu, to z podziału punktów bardziej zadowoleni powinni być poznaniacy, ponieważ to Pasy miały w drugiej części gry co najmniej dwie stuprocentowe sytuacje, które powinny zakończyć się golami. Pasy po tym, jak zorientowały się, że nie taki diabeł straszny, jak go malują, zagrały odważnie, prezentując się niespodziewanie dużo lepiej, niż bezzębny Lech. Występ gości należy jednoznacznie ocenić jako zdecydowanie poniżej oczekiwań, ponieważ zawiodła w ich wykonaniu zarówno ofensywa, która nie kreowała sytuacji, jak i defensywa, dopuszczająca do klarownych sytuacji przeciwników. Forma Kolejorza nie napawa optymizmem przed następnym tygodniem i bardzo ważnymi starciami z Austrią Wiedeń oraz Rakowem Częstochowa.  

Cracovia - Lech Poznań 0:0

Cracovia: Niemczycki - Rapa, Ghita, Jablonsky - Kakabadze, Knap (46' Loshaj), Oshima, Jaroszyński - Konoplyanka (72' Myszor), Källman, Makuch (90+2' Balaj)

Lech: Bednarek - Pereira, Czerwiński, Milić, Rebocho - Karlström (77' Szymczak), Murawski - Skóraś, Amaral (61' Sousa), Velde (61' Ba Loua) - Ishak (81' Żukowski)

Żółte kartki: 36' Knap, 71' Jablonsky - 51' Pereira, 55' Czerwiński, 90+1' Murawski, 90+1' Sousa

Sędzia: Tomasz Kwiatkowski