PKO Ekstraklasa: Warta w zielonych "derbach" lepsza od Radomiaka
- Dodał: Kacper Adamczyk
- Data publikacji: 31.10.2022, 21:09
Warta Poznań w zielonych "derbach" pokonała na wyjeździe, w mglistej aurze, Radomiaka Radom po emocjonującym meczu 3:2. Wszyscy fani polskiej piłki z tego spotkania na pewno zapamiętają samobójczą bramkę Gabriela Kobylaka.
Na zakończenie piętnastej kolejki polskiej PKO BP Ekstraklasy Radomiak Radom podejmował na własnym boisku Wartę Poznań. Co ciekawe oba zespoły mają taki sam przydomek, "Zieloni". W ligowej tabeli przed pierwszym gwizdkiem sędziego dzieliły je zaledwie dwa punkty, gospodarze plasowali się na dziewiątej lokacie, a goście na dwunastej. Ci pierwsi po serii trzech porażek z rzędu przed tym meczem mieli passę trzech kolejnych zwycięstw we wszystkich rozgrywkach, choć styl gry podopiecznych Mariusza Lewandowskiego nadal nie zachwycał. Za to Duma Wildy w ostatnich ligowych potyczkach imponuje zwłaszcza skuteczną defensywą, która zagwarantowała im przed tygodniem bezbramkowy remis z Górnikiem Zabrze, a jeszcze wcześniej triumf nad Jagiellonią Białystok (2:0). Warto również dodać, że Warta to obecnie druga drużyna w tabeli za mecze wyjazdowe w PKO BP Ekstraklasie. Podopieczni Dawida Szulczka w delegacjach ulegali do tej pory minimalnie tylko w Częstochowie oraz Warszawie.
W porównaniu z wygranym przez swój zespół spotkaniem z Piastem Gliwice (2:1) Mariusz Lewandowski dokonał tylko jednej roszady w jego wyjściowej "jedenastce": Dariusza Pawłowskiego zastąpił pauzujący ostatnio za żółte kartki Raphael Rossi. Spowodowało to przesunięcie na pozycję prawego wahadłowego Mateusza Grzybka. Poza kadrą meczową znaleźli się kontuzjowani: Thabo Cele, Daniel Pik oraz Luizao. Cała trójka w tej rundzie już nie zagra.
Za to trener Dawid Szulczek w porównaniu z ostatnim pojedynkiem z Górnikiem Zabrze (0:0) dokonał dwóch zmian w podstawowym składzie swojej ekipy: kontuzjowanego Konrada Matuszewskiego zastąpił Kajetan Szmyt, a Michała Kopczyńskiego Kamil Kościelny. Dla tego ostatniego był to debiut w barwach Dumy Wildy w wyjściowym zestawieniu w rywalizacji ligowej. Do kadry meczowej po urazach wracali za to: Adrian Lis oraz Maciej Żurawski.
Początek, toczącego się w mgle meczu był dość wyrównany. W pierwszych dziesięciu minutach najpierw strzału przy krótkim słupku bramki Gabriela Kobylaka spróbował Adam Zrelak, ale młodzieżowiec niepewnie odbił piłkę na rzut rożny. Potem po dośrodkowaniu Dawida Abramowicza bardzo niecelnie głową uderzał Maurides, a po chwili z dystansu wysoko nad bramką strzelał Roberto Alves. Następnie zaczęła zarysowywać się optyczna przewaga podopiecznych Mariusza Lewandowskiego, lecz przyszła dla nich nieszczęśliwa dwudziesta minuta meczu, kiedy goście zdobyli bramkę w kuriozalnych okolicznościach. Po wrzutce w pole karne piłka odbiła się od Miguela Luisa, a potem Mateusza Grzybka, a następnie spokojnie leciała, delikatnie kozłując w kierunku Gabriela Kobylaka. Ten zamiast ją łapać postanowił ją przyjąć, mimo że zmierzała ona w światło bramki. Bramkarz Radomiaka zrobił to jednak nieudolnie, a w rezultacie futbolówka wturlała się do jego siatki.
Po strzeleniu gola Duma Wildy cofnęła się na własną połowę i tam czekała na rywala, który nie potrafił wykreować sobie żadnej sytuacji podbramkowej, a w trzydziestej drugiej minucie popełnił kolejny kosztowny błąd. Futbolówkę w okolicach koła środkowego boiska jednemu z rywali odebrał Adam Zrelak, następnie przejął ją Miguel Luis i popędził w stronę bramki Kobylaka. Portugalczyk przez nikogo nieatakowany przebiegł z piłką kilkadziesiąt metrów i z około szesnastu metrów oddał strzał na bramkę golkipera gości. Ten nie zdołał jej odbić, chociaż wydaje się, że znajdowała się ona w zasięgu jego rąk. Tym samym Warta wyszła na dwubramkowe prowadzenie. Do końca pierwszej połowy gospodarze po drugim ciosie już się nie podnieśli i kibice do przerwy nie oglądali już żadnych ciekawych akcji, co oczywiście sprzyjało Warcie.
Pierwsze czterdzieści pięć minut okazało się bardzo rozczarowujące dla sympatyków radomian, którzy w ogóle nie kreowali sytuacji podbramkowych, nie potrafiąc przełamać dobrze zorganizowanej defensywy gości. Podopieczni Dawida Szulczka mieli zadowalający ich rezultat, więc postanowili kontrolować sytuację na boisku bez piłki. W związku z tym mecz ten do przerwy był bardzo nieprzyjemny w odbiorze dla postronnego widza i to nie tylko z uwagi na utrudniającą widoczność mgłę.
Tuż po przerwie, po niecałych pięćdziesięciu sekundach od wznowienia gry, Radomiak złapał z Dumą Wildy kontakt. Po wyrzucie piłki z autu w pole karne przez Dawida Abramowicza piłkę przed siebie wybił Robert Ivanov, wprost pod nogi znajdującego się w okolicach szesnastego metra Luisa Machado, który bez namysłu uderzył na bramkę Jędrzeja Grobelnego, nie dając mu szans na skuteczną interwencję. Po chwili odpowiedzieć na to zdarzenie spróbowała Warta. Z okolic lewego narożnika pola karnego w kierunku dalszego słupka bramki Kobylaka technicznie uderzył Miguel Luis, ale Portugalczyk minimalnie chybił.
Następnie ponownie piłka częściej zaczęła przebywać na połowę gości, a za odwagę w swojej grze nagrodę w sześćdziesiątej drugiej minucie otrzymali podopieczni Mariusza Lewandowskiego. Wówczas orientację, gdzie jest piłka stracił w bocznym sektorze pola karnego Kamil Kościelny, a przy próbie jej wybicia trafił w nogę Mateusza Grzybka, który był pierwszy przy futbolówce. Sędzia Sebastian Krasny bez wahania wskazał na jedenasty metr. Do rzutu karnego podszedł Felipe Nascimento i pewnie trafił do siatki, myląc Grobelnego. Zaledwie minutę później na prowadzenie wróciła jednak Warta. Prawą stroną popędził Kajetan Szmyt i dograł futbolówkę w pole karne do niepilnowanego Zrelaka. Słowak uderzeniem wślizgiem nie dał szans Kobylakowi i zdobył swoją piątą bramkę w sezonie.
Duma Wildy do końca spotkania zdołała już uspokoić sytuację na murawie, nie pozwalając przeciwnikom na nawet stworzenie sobie jakiejkolwiek sytuacji bramkowej i tym samym goście dowieźli jednobramkową zaliczkę do końcowego gwizdka Sebastiana Krasnego. Radomiak na pewno zaprezentował się poniżej oczekiwań i z uwagi na popełniane przez siebie błędy w defensywie nie zasłużył na chociażby jeden punkt. Jego pomyłki z chirurgiczną precyzją wykorzystała królowa wyjazdów, czyli Warta. Goście co prawda stracili aż dwie bramki, co na ligowych boiskach nie przytrafiło im się od dziewiątego września, ale zdołali zdobyć komplet oczek i awansować na dziewiątą pozycję w tabeli, tuż za plecy Lecha Poznań. Za to Radomiak spadł na dziesiąte miejsce, wyprzedzony przez dzisiejszego konkurenta.
Radomiak Radom - Warta Poznań 2:3 (0:2)
Bramki: 46' Machado, 64' Nascimento (rzut karny) - 20' Kobylak (bramka samobójcza), 32' Luis, 65' Zrelak
Radomiak: Kobylak - Justiniano (46' Feliks), Rossi, Cichocki - Grzybek (66' Pawłowski), Alves (46' Nowakowski), Nascimento, Abramowicz - Semedo (46' Jakubik), Maurides, Machado (84' Leandro)
Warta: Grobelny - Stavropoulos, Szymonowicz, Ivanov - Grzesik, Mäenpää (46' Kopczyński), Kupczak, Kościelny - Szmyt (74' Żurawski), Luis (78' Pleśnierowicz)- Zrelak (78' Destan)
Żółte kartki: 18' Mäenpää
Sędzia: Sebastian Krasny