PKO Ekstraklasa: Raków jak na lidera przystało wygrywa

  • Dodał: Bartosz Szafran
  • Data publikacji: 12.11.2022, 21:59

Raków Częstochowa po raz kolejny potwierdził, że liderem PKO Ekstraklasy jest ab solutnie zasłużenie. W ostatniej kolejce tej jesieni pokonał na wyjeździe Zagłębie Lubin i jego przewaga nad resztą stawki jest ogromna. Nie tylko w tabeli, ale i we wszystkich elementach piłkarskiego rzemiosła.

 

Faworyta tego meczu wskazać nie było trudno. Raków gra w ostatnim czasie tak, że żadna w zasadzie drużyna w polskiej ekstraklasie nie jest w stanie nawiązać równorzędnej walki. Boleśnie tydzień temu doświadczyła tego Wisła Płock. Co ciekawe w Lubienie zabrakło Vlaislavsa Gutkovskisa, który w tamtym meczu zdobył cztery bramki. Zagłębie w tym sezonie grało i gra w kratkę, częściej jednak słabo, co zaowocowało zwolnieniem trenera Piotra Stokowca. Tymczasowo zastąpił go Paweł Karmelita, ale rewolucji w wyjściowym składzie nie dokonał.

 

Raków, jak to ma w zwyczaju, zaatakował od pierwszych minut. Po 180 sekundach Piasecki umieścił piłkę w lubińskiej bramce, ale wcześniej był spalony i gola nie uznano. W kolejnych minutach to jednak gospodarze stworzyli kilka sytuacji pod bramką Kovacevica, jednak częstochowski bramkarz nie dał się pokonać. W 18. minucie było już 1:0 dla Rakowa. Sorescu zbiegł z prawej strony boiska w pobliże środka linii pola karnego i lewą nogą plasowanym uderzeniem pokonał Burica. To pierwsza bramka rumuńskiego gracza w tegorocznej ekstraklasie. Na kolejną bramkę czekaliśmy 10 minut. Lopez wrzucił piłkę z rzutu wolnego na dalszy słupek, przy którym stał Svarnas, nie mając kłopotu z pokonaniem Burica strzałem głową. W 35. minucie powinno być 3:0, ale Piasecki nieczysto trafił w piłkę i minęła ona lubińską bramkę. W ostatnim kwadransie Rakó miał jeszcze dwie szanse, ale na przerwę schodził z dwubramkową przewagą.

 

Druga połowa zaczęła się od odważniejszej gry Zagłębia, które nie miało już nic więcej do stracenia. Bramkę w 54. minucie powinien był strzelić Pieńko, ale Kovacevic był na posterunku. Po kilkudziesięciu sekundach strzelał Starzyński, ale znów bośniacki bramkarz Rakowa był na posterunku. W odpowiedzi strzelali Svarnas i Piasecki. W 66' minucie przed szansą po raz kolejny stanął Starzyński, który przegrał pojedynek sam na sam z Kovacevicem. Kilkanaście sekund później identyczną szansę, również niewykorzystaną miał dla Rakowa Lopez. Mecz miał tempo, sporo było sytuacji, piłkarze grali czysto, widowisko mogło się naprawdę podobać. W 86. minucie sędzia Raczkowski podyktował rzut karny dla Zagłębia za zagranie piłki ręką przez jednego z częstochowskich obrońców. Pewnym wykonawcą jedenastki okazał się Chodyna. Zagłębie rzuciło się do prób wyrównania, ale były one nieskuteczne.

 

Raków spędzi zimę na fotelu lidera z komfortową przewagą. W sobotni wieczór wynosi ona 10 punktów, ale jutro może się ona zmniejszyć po meczu Legii we Wrocławiu.

 

Zagłębie Lubin - Raków Częstochowa 1:2 (0:2)

Bramki: Chodyna 87' (karny) - Sorescu 18', Svarnas 28'

Zagłębie: Buric - Kopacz, Ławniczak, Jach (88 Giorbelidze), Bartolewski - Łakomy, Chodyna, Starzyński, Pieńko (63 Adamski), Bohar - Gaprindashvili (63 Zivec)

Raków: Kovacevic - Tudor, Arsenic (46 Niewulis), Svarnas - Kun, Papanikolau (71 Lederman), Kochergin, Sorescu (82 Długosz) - Lopez (71 Wdowiak), Piasecki, Nowak (60 Berggren)

Żółte kartki: Łakomy, Buric, Giorbelidze - Wdowiak

Sędziował: Raczkowski (Warszawa)

Bartosz Szafran

Od wielu wielu lat związany ze sportem czynnie jako biegający, zawodowo jako sędzia i medyk oraz hobbystycznie jako piszący wcześniej na ig24, teraz tu. Ponadto wielbiciel dobrych książek, który spróbuje sił w pisaniu o czytaniu.