PlusLiga: piąty set przyniósł triumf kędzierzynianom
- Dodał: Aleksandra Suszek
- Data publikacji: 13.11.2022, 17:38
Drużyna ze Lwowa po dwóch udanych spotkaniach tym razem podejmowała mistrzów Polski. Ukraiński zespół wysoko postawił rywalom poprzeczkę, ale nie na tyle by zakończyć to spotkanie z pełną pulą punktów.
Choć zakłady na to, kto to spotkanie wygra ciężko byłoby obstawiać mając stuprocentową pewność, to jednak mimo wszystko za faworyta uważano kędzierzynian. Podopieczni Tuomasa Sammelvuo mieli natomiast ciekawe zadanie, bo Barkom od dwóch kolejek nie stracił dominacji. I to właśnie gospodarze lepiej zaczęli w ataku, wyprowadzając wynik na 5:1. Wciąż mocną bronią Yenipazara była zagrywka, a więc zaskakiwał nią nawet ZAKSę. Mimo tego mistrzowie Polski jednak odrobili straty na 8:8, ale mieli też z tyłu głowy, że to nie będzie łatwa przeprawa. Sporo pracowali w bloku, z kolei dyspozycja na 9. metrze była daleka od ideału. Decydujące akcje nadeszły w końcówce seta, który wydłużył się o kilka dobrych minut. Niejednokrotnie obrońców tytułu ratowały wtedy ataki Kaczmarka, ale o dwa „oczka” lepsi byli jednak lwowianie.
Efekty na zagrywce pokazały się dopiero gdy za dziewiątym metrem stanął Kalembka. Ten zdołał zbudować przewagę 3:1, ale po drugiej stronie siatki był Tupczij, który dzielnie odrabiał straty. Tym razem jednak kędzierzynianie nie zamierzali odpuszczać i zmusili trenera Barkomu do wykorzystania przerwy przy 9:5. Jeszcze przez pewien czas ZAKSA miała kontrolę, aż po zagrywce Tupczija gospodarze zbliżyli się na jedno „oczko”. Podopieczni trenera Sammelvuo długo czekali na swoją kolej z dobrym serwisem, a kiedy wreszcie nadszedł – powrócili do gry. Bohaterem był Śliwka, a końcówka seta była idealnym momentem na przynajmniej chwilowe odwrócenie losów spotkania.
Wciąż swoją pracę dobrze wykonywali Tupczij i Yenipazar i tym razem znów jako pierwsi wyszli na prowadzenie. Zapowiadała się jednak dłuższa wymiana punktów – dopiero przy stanie 9:9 w polu serwisowym znów stanął jeden z liderów Barkomu i momentalnie pojawił się trzypunktowy zapas gospodarzy. W tym elemencie Lwów miał zdecydowaną przewagę, ale to praca w bloku dała im pewność w końcówce seta. Kropkę nad „i” postawił Firkal, posyłając dobrą zagrywkę w strefę Śliwki.
Czwarta partia miała najbardziej wyrównany wstęp ze wszystkich. Remis utrzymywał się długo, dopiero Śliwka swoimi dobrymi decyzjami wyprowadził ZAKSę na prowadzenie 12:9. Zawodnikom z Lwowa przestało wychodzić blokowanie przeciwników, a mistrzowie Polski krok po kroku realizowali plan doprowadzenia do tie-breaka. Gdy Kaczmarek zdobywał swój 18. punkt, ZAKSA miała już zapas pięciu "oczek". Barkom próbował jeszcze walczyć, ale zwycięstwo za pełną pulę przeszło im koło nosa.
W tie-breaku drużyny stopniowo się rozkręcały, grając początkowo punkt za punkt. Wkrótce jednak Barkom zanotował przestój, a kędzierzynianie umieli to wykorzystać. Seria punktowa przyniosła im prowadzenie 11:7, którego nie stracili już do końca meczu.
Barkom Każany Lwów – ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 2:3 (28:26, 17:25, 25:20, 21:25, 10:15)
Lwów: Smoliar, Yenipazar, Firkal, Szczurow, Tupczij, Kwalen, Kanajew (libero) oraz Holowen, Szewczenko, Mazenko, Tewkun, Kuczer, Żukow
Kędzierzyn-Koźle: Śliwka, Wiltenburg, Kaczmarek, Żaliński, Paszycki, Janusz, Shoji (libero) oraz Kalembka, Kluth, Staszewski
Aleksandra Suszek
Można powiedzieć, że piszę o wszystkim po trochu, ale w moim sercu gości głównie siatkówka.