
EBL: King wygrywa we Wrocławiu. Problemy Śląska coraz poważniejsze?
- Dodał: Konrad Klusak
- Data publikacji: 04.02.2023, 22:23
King Szczecin to kolejna drużyna w Energa Basket Lidze, która znalazła sposób na WKS Śląska Wrocław. Zastój mistrzów Polski trwa w najlepsze, bo to czwarta porażka wrocławian w pięciu ostatnich spotkaniach PLK.
WKS Śląsk Wrocław do spotkania podchodził bez lidera, Jeremiaha Martina, który ze względu na uraz mięśnia nie pojawił się w składzie mistrzów Polski. Pomimo tego jednak wrocławianie uważani byli za faworyta spotkania, choć King Szczecin był na fali notując w ostatnim czasie znakomite wyniki.
Wrocławianie inicjatywę zaczęli przejmować w drugiej połowie pierwszej kwarty. Szczecinianie zmuszeni byli bardzo szybko wykorzystać przerwę na żądanie, a to za sprawą Aleksandra Dziewy, który znakomicie wszedł w mecz i już po pięciu minutach gry przy stanie 18:11 dla gospodarzy miał na swoim koncie jedenaście oczek. "Czas" nie przyniósł skutków, których goście by sobie życzyli. Dziewa w dalszym ciągu bez problemu radził sobie z obroną Kinga Szczecin, a ci nie mogli także znaleźć sposobu na znakomicie rzucających zza łuku koszykarzy Śląska.
Druga kwarta stała pod znakiem odrabiania strat przez Wilki Morskie. Po pięciu mało interesujących minutach pod koniec tej części gry goście zaczęli odrabiać straty. Brak Jeremiaha Martina dał się we znaki, a znacznie pogorszyła się skuteczność rzutów z gry wrocławian. To wykorzystali przyjezdni, którzy kilka sekund przed końcem byli o włos od wyrównania. Ostatecznie jednak gospodarze utrzymali prowadzenie po pierwszej połowie, lecz wynosiło ono jedynie dwa oczka.
Szczecinianie na prowadzenie wyszli już po kilku sekundach drugiej połowy za sprawą skutecznego rzutu za trzy Filipa Matczaka. Od tego momentu przytrafił się moment słabszej gry ofensywnej po obu stronach. Ponad dwie i pół minuty nie miała miejsca żadna akcja zakończona punktami. Kolejny fragment należał dla Kinga Szczecin, a wrocławianie na pierwsze punkty w trzeciej kwarcie czekali blisko cztery i pół minuty. Przyjezdni bez skrupułów wykorzystywali każde zawahanie mistrzów Polski co dało im sporą przewagę i po trzydziestu minutach rywalizacji prowadzili 52:59.
Ostatnie dziesięć minut nie przyniosło zmian w rozstrzygnięciu. Wilki Morskie znakomicie potrafiły bronić się przed ofensywą Śląska, a przy okazji przeważali pod względem zbiórek w ataku, które dały im sporo punktów. W efekcie przyjezdni na niespełna cztery minuty przed końcem prowadzili już czternastoma punktami i niewiele wskazywało na to, żeby ta przewaga miała być roztrwoniona. Spotkanie zakońćzyło się wynikiem 78:66, a kłopoty wrocławian po fantastycznym początku sezonu wydają się coraz poważniejsze.
WKS Śląsk Wrocław - King Szczecin 66:78 (27:18, 13:20, 12:21, 11:19)
Śląsk: Dziewa 21, Nizioł 13, Kolenda 10, Gołębiowski 8, Parakhouski 5, Bibbs 5, Pavlov 4, Morgan, Wiśniewski
King: Matczak 19, Mazurczak 14, Cuthbertson 12, Fayne 10, Brown 8, Meier 6, Borowski 6, Kostrzewski 3
Konrad Klusak
Pochodzę z Ostrowa Wielkopolskiego, mieszkam we Wrocławiu. Z wykształcenia ekonomista, ale z ogromną pasją do sportu. Zakochany po uszy w żużlu, a od niedawna również siatkówce.