EBL: ciekawe starcie w dolnej części tabeli
Lepszym Okiem Fotografia/Rawlplug Sokół

EBL: ciekawe starcie w dolnej części tabeli

  • Dodał: Aleksandra Suszek
  • Data publikacji: 09.02.2023, 21:28

W czwartkowy wieczór emocji sympatykom koszykówki dostarczyły zespoły, które walczą o utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Zwycięstwo po wyrównanym boju odnieśli podopieczni trenera Łukomskiego.

 

Pojedynek dolnej części tabeli mimo trochę innych priorytetów niż walka o mistrzostwo Polski, był dla obu zespołów dość istotny. Na dziesięć kolejek przed końcem fazy zasadniczej obie te drużyny są blisko lub zajmują miejsce, które zagraża im spadkiem do niższej ligi.

 

Już na początku torunianie podjęli działanie, zdobywając dwa rzuty wolne, które wykorzystał Gibbs. Po chwili dla gości było już 6:0, a Sokół mógł sobie tylko wziąć do siebie błąd braku koncentracji, który popełnił na starcie. Przez jakiś czas gospodarze odpokutowywali słabsze wejście, ale na pięć minut przed przerwą zaczęli lepiej działać. Sanders dwukrotnie trafił z osobistych, a później powtórzył to Eads Lii i udało się zbliżyć na jedno „oczko”.

 

Cały czas Sokół pozostawał więc w kontakcie z przeciwnikiem i już przy pierwszym trafieniu w drugiej kwarcie wyrównał na 17:17. Wtedy za to Toruń zaczął się gubić – niecelne rzuty i przekroczenie czasu rozgrywania akcji zemściły się przewagą czterech „oczek” dla miejscowych. Zespół z kujawsko-pomorskiego zaliczył drobny przestój i musiał poważnie myśleć nad odrabianiem strat, bo przed dwoma ostatnimi minutami pierwszej połowy meczu tracili do rywali 23:32. Udało się natomiast zniwelować tę różnicę do pięciu punktów.

 

Po przerwie torunianie wrócili z trochę inną energią i chyba lepszą taktyką. Bardzo szybko reagowali na błędy przeciwników, notowali zwinne zbiórki i po trzech celnych lay-upach to oni prowadzili 37:35. Nie byli bezbłędni bo wciąż często nie trafiali do kosza, ale wreszcie pojawiły się ładne „trójki”, a przede wszystkim mocną stroną Torunia były rzuty wolne. To głównie tym elementem po siedmiu minutach wypracowali wynik 45:40.

 

Wszystko jednak miało się rozstrzygać w ostatniej odsłonie, w którą zresztą zespoły wchodziły z zaledwie dwupunktową różnicą. Wszystko zmieniało się wówczas jakby w grę weszła rosyjska ruletka. Przewaga znów trafiła na stronę gospodarzy dzięki dobremu wejściu Kołodzieja. Łańcut zaczął wykorzystywać okazje w rzutach wolnych i odskoczył na 55:52, ale długo nie trzeba było czekać na odpowiedź Torunia na 57:55. Sokół jednak nie odpuszczał ani na moment i wykorzystał trzy akcje pod rząd, gdy rywale mieli problem by umieścić piłkę w koszu. Na minutę przed końcem zawodnicy z Łańcuta prowadzili już 68:64 i do końca utrzymali tę przewagę.

 

Rawlplug Sokół Łańcut – Arriva Twarde Pierniki Toruń 74:66 (15:16, 18:12, 15:22, 26:16)

 

Łańcut: Sander 20, Eads Lii 12, Spencer Li 10, Thornton 9, Kemp 9, Kołodziej 9, Bręk 3, Szczypiński 2, Struski, Wrona

 

Toruń: Gibbs 20, Gordon 14, Cel 9, Walton 7, Brunk 6, Diduszko 4, Tomaszewski 4, Kenić 2

Aleksandra Suszek – Poinformowani.pl

Aleksandra Suszek

Można powiedzieć, że piszę o wszystkim po trochu, ale w moim sercu gości głównie siatkówka.