PKO Ekstraklasa: bezbramkowy remis w Gdańsku na oczach selekcjonera
- Dodał: Kacper Adamczyk
- Data publikacji: 10.02.2023, 22:42
W drugim dzisiejszym spotkaniu, podobnie jak wcześniej w Mielcu, kibice nie obejrzeli żadnej bramki i na pierwszego gola w tej kolejce fani Ekstraklasy będą musieli poczekać do jutra. Także dopiero w sobotę pierwszą ligową bramkę na żywo w Polsce będzie mógł ujrzeć Fernando Santos, który zagości w Płocku.
W drugim piątkowym meczu dwudziestej kolejki piłkarskiej PKO BP Ekstraklasy dwunasta w tabeli Lechia Gdańsk mierzyła się z czwartym Widzewem Łódź. Gospodarze dobrze weszli w rozgrywki w nowym roku, zdobywając w dwóch pierwszych spotkaniach cztery punkty i oddalając się na właśnie cztery "oczka" od strefy spadkowej. Za to goście mogą czuć się rozczarowani tym, że w rundzie wiosennej, jak dotąd zanotowali tylko dwa domowe remisy. Zwłaszcza w ostatniej kolejce w starciu z Jagiellonią Białystok RTS miał czego żałować, ponieważ stracił wyrównującą bramkę dopiero w dziewięćdziesiątej minucie meczu. Ważnym wydarzeniem tego wieczoru w Gdańsku była obecność na trybunach nowego selekcjonera reprezentacji Polski, Fernando Santosa. Portugalczyk wizytował dzisiaj Trójmiasto pod kątem przygotowań do marcowego zgrupowania kadry, ponieważ wszystko wskazuje na to, że właśnie w Gdańsku Biało-czerwoni podejmą w ramach eliminacji do Mistrzostw Europy Albanię. W składach obu zespołach trudno było jednak wytypować potencjalnego reprezentanta Polski.
W porównaniu z zeszłotygodniową potyczką z Górnikiem trener Marcin Kaczmarek dokonał tylko jednej, wymuszonej roszady w wyjściowej "jedenastce" swojego zespołu: pauzującego za kartki Maciej Gajosa zastąpił Kevin Friesenbichler. Za to na dwie zmiany w podstawowym składzie swojej drużyny w porównaniu z meczem z Jagiellonią zdecydował się Janusz Niedźwiedź: Łukasza Zjawińskiego zastąpił Jordi Sanchez a Fabio Nunesa Andrejs Ciganiks. Zarówno Zjawiński, jak i Nunes nie zasiedli na Polsat Plus Arena Gdańsk nawet wśród rezerwowych.
Od początku spotkania bardziej aktywni byli goście, którzy atakowali rywali wysokim pressingiem. W ósmej minucie udało się im w ten sposób odebrać futbolówkę przeciwnikom, potem po wymianie kilku podań trafiła ona na lewą stronę do Andrejsa Ciganiksa, a ten zdecydował się na strzał, który jednak minął prawy słupek bramki gospodarzy. Kolejną szansę RTS miał w osiemnastej minucie. Lewą stroną boiska popędził Jordi Sanchez, a następnie dośrodkował w pole karne. Tam na krótkim słupku piłkę podbił Michał Nalepa, ta trafiła do niepilnowanego w obrębie "szesnastki" Juliusza Letniowskiego. Pomocnik Widzewa uderzył z powietrza, bez przyjęcia na bramkę Dusana Kuciaka, lecz minimalnie chybił. Sześć minut później ponownie zaatakowali łodzianie. Ciganiks zagrał w pole karne do niekrytego w okolicach "jedenastego" metra Bartłomieja Pawłowskiego, ale ten po uderzeniu bez przyjęcia przeniósł futbolówkę wysoko nad bramkę przeciwnika.
Gdańszczanie na zapędy gości odpowiedzieli w dwudziestej dziewiątej minucie. Z ponad dwudziestu metrów z rzutu wolnego przymierzył lewą nogą Rafała Pietrzak, ale z jego strzałem poradził sobie Henrich Ravas, pomimo że futbolówka skozłowała tuż przed interweniującym Słowakiem. W następnych fragmentach gry to jednak nadal Widzew przeważał. W czterdziestej drugiej minucie po krótkim rozegraniu rzutu rożnego w pole karne na głowę Sancheza dośrodkował Pawłowski. Hiszpan uderzył z okolic piątego metra na bramkę rywala, jednak wprost w instynktownie interweniującego Kuciaka. Trzy minuty później na strzał z około trzydziestu metrów zdecydował się Letniowski, lecz szybko lecącą futbolówkę skutecznie odbił słowacki golkiper. Chwilę po tym wydarzeniu sędzia Tomasz Kwiatkowski zaprosił oba zespoły na przerwę.
W pierwszej połowie gra toczyła się w dobrym i żywym tempie głównie za sprawą dobrej postawy Widzewa, który potrafił wieloma fragmentami zdominować gdańszczan. Podopiecznym Janusza Niedźwiedzia zabrakło do przerwy przede wszystkim wykończenia, ponieważ mimo oddania aż dziesięciu strzałów na bramkę nie potrafili ani razu trafić do siatki. Za to Lechia nie prezentowała się zapewne tak, jak życzyłby sobie jej szkoleniowiec, bo zbyt łatwo dopuszczała gości do sytuacji strzeleckich, nie będąc wystarczająco zorganizowanym zespołem na własnej połowie.
Po przerwie nadal to Widzew miał optyczną przewagę lepiej, operując piłkę, jednak nie miał już tak klarownych sytuacji jak w pierwszych czterdziestu pięciu minutach, choć należy przyznać, że trochę częściej, niż przed wizytą w szatni, na połowie rywala przebywali gospodarze. To właśnie podopieczni Marcina Kaczmarka w siedemdziesiątej minucie stworzyli spore zagrożenie pod bramką Henricha Ravasa. Tuż sprzed linii szesnastego metra na strzał zdecydował się Kristers Tobers, ale piłka po uderzeniu Łotysza zatrzymała się na poprzeczce, następnie futbolówkę głową dobijał Łukasz Zwoliński, lecz przeniósł ją nad bramką. Widzew wreszcie poważniej zagroził bramce przeciwnika w osiemdziesiątej szóstej minucie. Piłkę głową do Bartłomieja Pawłowskiego zgrał Jordi Sanchez, ale futbolówka po strzale z powietrza ofensywnego pomocnika minęła lewy słupek bramki Dusana Kuciaka.
W ostatnim kwadransie gra się generalnie wyrównała i obie strony próbowały przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Znakomitą okazję ku temu miał w pierwszej minucie doliczonego czasu gry RTS. Juljan Shehu zagrał prostopadłą piłkę do Pawłowskiego, ale 30-latek w sytuacji sam na sam uderzył wprost w dobrze ustawionego golkipera gospodarzy. Chwilę później sędzia Tomasz Kwiatkowski zagwizdał tego wieczoru po raz ostatni, co oznaczało, że mecz zakończył się wynikiem 0:0.
Tym samym Widzew Łódź miał czego żałować, ponieważ mimo stworzenia sobie wielu sytuacji, zwłaszcza w pierwszej połowie, ostatecznie nie zdołał trafić do siatki i zremisował trzecie spotkanie z rzędu. Należy przyznać, że po przerwie Lechia uszczelniła swoje defensywne szyki i na mniej pozwalała RTS-owi, który w drugiej połowie miał ewidentnie problem z stwarzaniem sobie okazji strzeleckich. Paradoks tego spotkania polegał na tym, że najlepszą sytuację do zdobycia zwycięskiej bramki mieli gospodarze, a mogła ona wyglądać bardzo podobnie do tej, która pozwoliła Lechistom zdobyć trzy punkty przeciwko Wiśle Płock. Ten wynik oznacza, że Widzew nie zdołał, chociaż do jutra awansować na ligowe podium, a gdańszczanie zdobyli kolejny istotny punkt w walce o utrzymanie.
Lechia Gdańsk - Widzew Łódź 0:0
Lechia: Kuciak - Bartkowski, Nalepa, Maloča, Pietrzak - Tobers, Kubicki (90+3' Biegański)- Durmus, Friesenbichler (65' Terrazzino), Conrado (72' Sezonienko) - Zwoliński
Widzew: Ravas - Stępiński (46' Kreuzriegler), Szota, Żyro - Miloš (82' Zieliński), Hanousek, Letniowski (59' Kun), Ciganiks - Terpiłowski (75' Shehu), Sanchez, Pawłowski
Żółte kartki: 90+1' Sezonienko
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski