EBL: wygrana Włocławka po dogrywce, Łączyński z decydującym rzutem
- Dodał: Aleksandra Suszek
- Data publikacji: 11.02.2023, 17:57
Drużyna ze Stargardu skutecznie walczy o czołową czwórkę tabeli i sobotnim spotkaniem miała szansę ten cel zrealizować. Spójnia jednak nie miała łatwego zadania, bo włocławianie nie dawali za wygraną. Mecz rozstrzygnął się dopiero w dogrywce.
Wydawało się, że ten mecz będzie szedł po myśli ekipy ze Stargardu, choć jak się okazało – nie do końca tak było. Już na początku gospodarze dwukrotnie stracili piłkę przy słabym podaniu i Anwil prowadził 4:0. Za wiele w ciągu pierwszych pięciu minut oba zespoły jednak nie ugrały, bo dopiero wtedy było 6:6, ale gospodarze zdołali odwrócić scenariusz pod sam koniec. Kikowski najpierw popisał się rzutem za trzy, a zaraz dołożył jeszcze akcję z wyskoku i na drugą partię Anwil czekał ze stratą 16:19. Pobudka miejscowych w pierwszej części zebrała owoce również w tej drugiej. Kikowski znów nie pomylił się przy swojej „trójce” i zaraz Spójnia miała zapas sześciu „oczek”. Rywale nie wykorzystywali wszystkich okazji w rzutach osobistych i z minuty na minutę rozkręcał się Stargard. Sytuację próbowali ratować Słupiński i Sobin, ale nawet przy niecelnych rzutach stargardzianie mieli niezłą asekurację. Na minutę przed przerwą ich przewaga wynosiła już dziesięć punktów i musieli jedynie utrzymać tę postawę w kolejnych partiach.
Coś niedobrego jednak stało się po stronie gospodarzy, bo po powrocie na boisko zaliczyli niemały przestój. Po rzucie Fortsona za dwa punkty w pierwszej minucie trzeciej kwarty przez trzy kolejne nie byli w stanie trafić do kosza. Do tego dochodziły błędy kroków czy kozłowania. Przyjezdni za to poprawili swoją skuteczność i już po upływie trzech minut było 48:46 dla Włocławka. Seria 15:2 wreszcie została przerwana przez Fortsona, który zdobył oba osobiste i później Matthews przywrócił prowadzenie gospodarzom. Sytuacja stała się jednak dla Spójni skomplikowana bo do końca trzeciej kwarty musieli grać punkt za punkt, a nie ułatwiał im tego Łączyński. Przy wyniku 58:63 Stargard miał ostatnie dziesięć minut na odwrócenie losów spotkania. Zapowiadała się więc waleczna część meczu, bo goście nie odpuszczali. Gdy Clarke rzucił za trzy, oba zespoły dzielił tylko jeden punkt. Szybko następowały kontrataki, drużyny ryzykowały rzutami z dystansu. Swoje pięć minut miał Moore i to dzięki niemu przyjezdni odskoczyli na kilka punktów. Problem Spójni zrobił się większy, gdy Petrasek wykorzystał swoje rzuty wolne i zrobiło się 74:69 dla przeciwników. W końcówce Stargard podjął jeszcze walkę i na pół minuty przed dźwiękiem syreny złapał kontakt na 86:86 dzięki Fortsonowi, ale to rywale mieli w garści ostatnią akcję. Nie wykorzystali jej natomiast i w Stargardzie mecz się przedłużył.
W dogrywce wszystko zmieniało się jak w kalejdoskopie. Najpierw prowadzenie 91:86 przyjezdnych, potem wyrównanie miejscowych... Bohaterem okazał się Łączyński bo to jego rzut wolny dał zwycięstwo Włocławkowi.
PGE Spójnia Stargard – Anwil Włocławek 93:94 (19:16, 25:19, 14:18, 28:23, 7:8 d.)
Stargard: Fortson 23, Kikowski 16, Benson 14, Matthews 13, Clarke 12, Penava 10, Brenk 2, Grudziński 2, Gruszecki 1, Śnieg
Włocławek: Petrasek 22, Sobin 17, Moore 17, Łączyński 13, Sanders 11, Słupiński 7, Nowakowski 3, Bojanowski 2, Williams 2, Greene
Aleksandra Suszek
Można powiedzieć, że piszę o wszystkim po trochu, ale w moim sercu gości głównie siatkówka.