PlusLiga: katowiczanie przedłużyli fatalną passę Skry
- Dodał: Przemysław Flis
- Data publikacji: 20.02.2023, 23:28
W jedynym poniedziałkowym meczu PlusLigi zawodnicy PGE Skry Bełchatów podejmowali GKS Katowice. Pogrążeni w kryzysie bełchatowianie nie potrafili przeciwstawić się solidnie grającym rywalom i ulegli ekipie prowadzonej przez Grzegorza Słabego 2:3. Dla Skry przegrana z GKS-em była ósmą ligową porażką z rzędu.
Podopieczni Andrei Gardiniego byli mocno zmotywowani, by przełamać fatalną passę i odnieść pierwsze ligowe zwycięstwo od 22 grudnia 2022 roku. Katowiczanie nie zamierzali ułatwiać zadania rywalom i od pierwszych akcji poniedziałkowego spotkania grali skutecznie na siatce. Po zatrzymanym ataku Mateusza Bieńka GKS prowadził 7:5. Gospodarze szybko odrobili straty i dzięki mocnym zagrywkom Filippo Lanzy na tablicy wyników widniał rezultat 8:7 na ich korzyść. Miejscowi powiększyli różnicę do dwóch punktów, jednak grali dosyć nerwowo w kontrataku i nie potrafili odskoczyć przeciwnikom, którzy po złym zagraniu Aleksandra Atanasijevicia wyrównali stan rywalizacji (13:13). Dzięki atakowi Serba i błędzie Damiana Domagały było 15:13 dla Skry. Reprezentanci Górnego Śląska, wykorzystując pomyłki rywali, wrócili do gry, a po nieudanym ataku słabo dysponowanego Aleksandra Atanasijevicia na tablicy wyników widniał rezultat 19:19. O losach premierowej partii miała zadecydować końcówka. Dzięki bardzo dobrej postawie w polu serwisowym Wiktora Mielczarka katowiczanie przejęli inicjatywę, doprowadzając do wyniku 24:21. Podopieczni Grzegorza Słabego nie wykorzystali trzech piłek setowych, a miejscowi odrobili straty. Po przechodzącej piłce wykorzystanej przez Bieńka było 24:24. Zawodnicy Skry nie potrafili pójść za ciosem. Przyjezdni zachowali więcej zimnej krwi i ostatecznie zwyciężyli 27:25, a pierwszą partię zwieńczyła punktowa zagrywka Damiana Domagały.
W początkowej fazie drugiego seta inicjatywa znajdowała się po stronie gości. Po zatrzymanym ataku Aleksandra Atanasijevicia na tablicy wyników widniał rezultat 4:1 dla GKS-u. Później żółto-czarni dążyli do odrobienia strat, a wskutek błędu Jakuba Szymańskiego doprowadzili do remisu 6:6. W kolejnym fragmencie trwała twarda walka. Po nieudanych atakach Gonzalo Quirogi bełchatowianie odskoczyli na dwa "oczka" (11:9). Natomiast podopieczni Grzegorza Słabego nie pozwolili rywalom na powiększenie przewagi i błyskawicznie odrobili straty. Dzięki dobremu blokowi argentyńskiego przyjmującego było 11:11. Reprezentanci Górnego Śląska poszli za ciosem i najpierw po zatrzymanym ataku Dicka Kooya prowadzili 15:13, a wskutek punktowej zagrywki powiększyli swoją przewagę do trzech punktów (19:16). Gospodarze zbliżali się do GKS-u na jeden punkt, ale dzięki świetnej zagrywce Damiana Domagały na tablicy wyników widniał rezultat 22:19 na korzyść ekipy prowadzonej przez Grzegorza Słabego. Po dłuższej akcji wykończonej przez Wiktora Musiała miejscowi wyrównali stan rywalizacji (22:22). W końcówce katowicka drużyna popełniła kilka prostych błędów, co pozwoliło Skrze na odniesienie triumfu. Podopieczni Andrei Gardiniego najpierw obronili piłkę setową, żeby wygrać 26:24.
Od początku trzeciego seta rezultat oscylował wokół remisu. Po dłuższej akcji zakończonej blokiem Marcina Kani to katowiczanie prowadzili 8:6. Odpowiedź gospodarzy była natychmiastowa. Podopieczni Andrei Gardiniego najpierw doprowadzili do remisu, a dzięki świetnej zagrywce Mateusza Bieńka mieli jednopunktową przewagę (10:9). W kolejnych akcjach siatkarze Skry wykorzystali niedokładność przeciwników, powiększając różnicę do trzech "oczek" (13:10). Po słabszym fragmencie ekipa prowadzona przez Grzegorza Słabego wróciła do solidnego poziomu gry, a po kontrataku wykończonym przez Damiana Domagałę na tablicy wyników widniał rezultat 16:16. W końcówce trzeciej odsłony katowiczanie rządzili i dzielili na parkiecie. Od stanu 20:19 dla Skry reprezentanci Górnego Śląska zanotowali znakomitą serię i zdobyli sześć punktów z rzędu, co pozwoliło im na triumf 25:20. Trzecią partię zakończył nieudany atak Karola Kłosa.
Słabsza końcówka trzeciej odsłony podziałała motywująco na gospodarzy, którzy bardzo dobrze rozpoczęli czwartą partię. Bełchatowianie szybko zbudowali przewagę, a po błędzie Jakuba Szymańskiego prowadzili 5:2. Miejscowi nie zwalniali tempa i dzięki dobremu zagraniu Filippo Lanzy powiększyli różnicę do czterech punktów (9:5). Podobnie jak w poprzednich setach podopieczni Andrei Gardiniego nie potrafili utrzymać wysokiego poziomu gry na dłuższym dystansie. Katowicka drużyna to wykorzystała i wróciła do gry. Wskutek punktowej zagrywki Sebastiana Adamczyka na tablicy wyników widniał rezultat 12:12. Później obserwowaliśmy zaciętą rywalizację. Siatkarze Skry przy wyniku 17:15 na swoją korzyść mieli szansę, żeby odskoczyć na trzy punkty. Natomiast jej nie wykorzystali, co się zemściło. Katowiczanie wygrali kilka akcji z rzędu i dzięki sytuacyjnemu atakowi Georgiego Seganowa to oni prowadzili 19:17. Po ataku Jakuba Szymańskiego było 21:19 dla GKS-u. Natomiast zawodnicy Skry odpowiedzieli serią, doprowadzając do wyniku 23:21. O wygranej w czwartym secie przesądziła gra na przewagi. Podopieczni Grzegorza Słabego mieli nawet piłkę meczową, lecz jej nie wykorzystali. Bełchatowianie wygrali wojnę nerwów i triumfując 29:27, doprowadzili do tie-breaka.
Od samego początku decydująca partia układała się lepiej dla przyjezdnych. Przy zagrywce Georgiego Seganowa katowiczanie zbudowali trzypunktową przewagę (6:3). Po dłuższej akcji wykończonej przez Gonzalo Quirogę na tablicy wyników widniał rezultat 8:4 dla GKS-u. Podopieczni Andrei Gardiniego walczyli, lecz nie potrafili zbliżyć się do konsekwentnie grających rywali. Wskutek nieudanego ataku Lukasa Vasiny goście prowadzili 12:8. Te straty okazały się niemożliwe do odrobienia dla gospodarzy. Ekipa z Górnego Śląska wygrała piątego seta 15:11, a cały mecz 3:2. Dla GKS-u to było pierwsze zwycięstwo w Bełchatowie w historii klubu. Z kolei dziewięciokrotni mistrzowie Polski przegrali ósmy ligowy mecz z rzędu, a ich szanse na awans do fazy play-off są iluzoryczne.
W następnej kolejce PlusLigi siatkarze PGE Skry Bełchatów zagrają na wyjeździe z Cerrad Enea Czarnymi Radom (5 marca, 17:30). Natomiast GKS Katowice podejmie PSG Stal Nysa (6 marca, 20:30).
PGE Skra Bełchatów - GKS Katowice 2:3 (25:27, 26:24, 20:25, 29:27, 11:15)
PGE Skra Bełchatów: Lanza, Bieniek, Atanasijević, Kooy, Kłos, Łomacz, Gruszczyński (L) oraz Janus, Vasina, Musiał
GKS Katowice: Kania, Domagała, Quiroga, Adamczyk, Seganow, Szymański, Mariański (L) oraz Mielczarek, Nowosielski
MVP: Damian Domagała