Fortuna Puchar Polski: sensacja w Kaliszu, Raków zrobił swoje
- Dodał: Rafał Kozieł
- Data publikacji: 01.03.2023, 22:18
KKS Kalisz oraz Raków Częstochowa uzupełnili grono półfinalistów Fortuna Pucharu Polski. O ile wygrana piłkarzy spod Jasnej Góry z Motorem nie jest niespodzianką, o tyle rozbicie przez trzecioligowca Śląsk Wrocław to sensacja.
Wigry Suwałki, Widzew Łódź, Olimpia Elbląg i Górnik Zabrze – tak prezentowała się droga zespołu z Kalisza do najlepszej „ósemki”. Droga, która miała się zakończyć na tym etapie w spotkaniu ze Śląskiem Wrocław. Tego, co stało się na stadionie trzecioligowca nikt się nie spodziewał. Początkowe minuty to wzajemne badanie sił, jednak lekkie przyspieszenie KKS-u położyło na łopatki wrocławian. W 20. minucie świetnym uderzeniem w długi róg trybuny ucieszył Kasjan Lipkowski. Podopieczni Ivana Djurdevicia nie zdążyli jeszcze ochłonąć, a już dostali drugi cios, tym razem od Michała Boreckiego. Oszołomieni gracze Śląska nie potrafili wrócić do swojej nominalnej gry. Gdy wydawało się, że powoli mogą zagrozić bramce gospodarzy, tuż przed przerwą otrzymali trzeci cios. Kapitalnym uderzeniem z pierwszej piłki popisał się Mateusz Gawlik, całkowicie gasząc nadzieje rywali. W drugiej połowie najbliżej bramki kontaktowej był Yeboah przegrał pojedynek sam na sam z golkiperem KKS-u. Tym samym trzecioligowiec awansował do półfinału rozgrywek, w dalszym ciągu pisząc swoją piękną historię.
W drugim środowym spotkaniu Raków mierzył się w Lublinie z Motorem i był zdecydowanym faworytem. Lider Ekstraklasy bardzo mocno wszedł w spotkanie, wysokim pressingiem raz po raz stwarzając zagrożenie pod bramką Budziłka. Efekty przyszły po pół godzinie gry. Co prawda uderzenie głową Papanikolaou golkiper gospodarzy zdołał odbić, jednak dobitka Musiolika dała upragnione prowadzenie częstochowianom. Goście do przerwy zaatakowali tylko raz, jednak uderzenie Michała Króla minęło bramkę Trelowskiego. W drugiej połowie mecz nieco się wyrównał, jednak pierwszy poważniejszy wypad gości skończył się kolejnym trafieniem. Kun prostopadłym podaniem uruchomił Wdowiaka, który pokonał Budziłka. Lublinianie szukali jednak chociaż bramki honorowej, a ostatni kwadrans pokazał, że potrafią grać ładnie. Co prawda Raków był blisko trzeciego gola po uderzeniu Petraska (poprzeczka), jednak Motor z bramki „ograbił” Trelowski, który kapitalnie wybronił Wełniaka. Ostatecznie Raków – zgodnie z przedmeczowymi typami – uzupełnił grono półfinalistów, a w końcówce gola ustalającego wynik zdobył Fran Tudor.
KKS Kalisz – Śląsk Wrocław 3:0 (3:0)
Bramki: 20’ Lipkowski, 21’ Borecki, 44’ Gawlik
KKS: Krakowiak – Lipkowski, Gawlik, Kendzia – Zawistowski, Luszkiewicz, Wysokiński (70’ Gęsior), Koczy – Borecki, Gordillo (80’ Kamiński), Giel (75’ Putno)
Śląsk: Szromnik – Konczkowski, Gretarsson, Poprawa (68’ Borys), Verdasca, Garcia (46’ Jastrzembski) – Yeboah, Olsen (54’ Bukowski), Leiva (53’ Rzuchowski), Samiec-Talar (54’ Łyszczarz) - Exposito
Żółte kartki: Gawlik, Borecki – Poprawa, Yeboah, Bukowski
Czerwone kartki: Gawlik (druga żółta)
Sędzia: Marcin Kochanek
Motor Lublin – Raków Częstochowa 0:3 (0:1)
Bramki: 30’ Musiolik, 69’ Wdowiak, 88' Tudor
Motor: Budziłek – Szarek, Rudoł, Zbiciak, Wójcik – Kusiński (46’ Rybicki), Reiman (58’ Wełniak), Szuta (58’ Gąsior), Król R., Ceglarz (70’ Kosior) – Król M. (78’ Lis)
Raków: Trelowski – Rundić, Petrasek, Svarnas – Tudor, Papanikolaou, Kochergin (79’ Cebula), Kun – Nowak (60’ Wdowiak), Musiolik (60’ Gutkovskis), Lopez (70’ Berggren)
Żółte kartki: Kusiński - Gutkovskis
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski