PKO Ekstraklasa: Raków przełamał "klątwę" Cracovii
YT/RKS Raków Częstochowa

PKO Ekstraklasa: Raków przełamał "klątwę" Cracovii

  • Dodał: Bartosz Szafran
  • Data publikacji: 18.03.2023, 22:19

Po raz pierwszy w historii występów w polskiej ekstraklasie Raków wygrał z Cracovią. Piersi bramkę strzelili krakowianie, ale potem na boisku istniał już tylko lider rozgrywek, aplikując rywalom cztery bramki.

 

Cracovia wyjątkowo nie leży liderowi PKO Ekstraklasy. W jesiennym meczu krakowianie zwyciężyli 3:0, a w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce częstochowska ekipa nigdy nie wygrała z krakowską. Dziś, kiedy Raków zmierza po mistrzostwo, a Cracovia jest raczej w bezpiecznej strefie tabeli, to lider tabeli był zdecydowanym faworytem i liczył na przełamanie złej passy w meczach z tak niewygodnym rywalem. Najliczniejszą polską grupą na boisku w wyjściowych zestawieniach byli... sędziowie z Jarosławem Przybyłem na czele. Trener Papszun w pierwszej jedenastce umieścił jednego Polaka, Zieliński trzech - czy tak to powinno wyglądać jest pytaniem bez dobrej odpowiedzi.

 

I właśnie jeden z tych czterech graczy z polskim obywatelstwem jako pierwszy zapisał się w statystykach meczowych (nie licząc trzech żółtych kartek dla grających bez pardonu od pierwszej minuty krakowian). W 17. minucie Rakoczy po potwornym błędzie jednego z częstochowskich obrońców pokonał Kovacevica i otworzył wynik. Najwyraźniej piłkarze wierzą w różne prawa serii, bo Raków grał w pierwszej połowie słabo. To znaczy przeważał, statystycznie, optycznie, stwarzał nawet okazje, marnowane na zmianę przez Nowaka i Gutkovskisa, ale to nie był ten sam zespół, który ogrywał bez problemu na przykład Śląsk tydzień temu. Dość napisać, że tylko jeden z kilku częstochowskich strzałów z pierwszych 35 minut meczu zmierzał w światło bramki, bez większych zresztą problemów wybroniony przez Niemczyckiego. Drugie celne uderzenie częstochowskiej drużyny znalazło drogę do siatki. W 38. minucie stan meczu wyrównał Gutkovskis. Łotewski napastnik został obsłużony świetnym podaniem od Tudora. Do przerwy mieliśmy więc remis.

 

PO zmianie stron zobaczyliśmy taki Raków, którego w naszej lidze nikt chyba nie jest w stanie powstrzymać. Częstochowianie nie ustawali w atakach na bramkę Niemczyckiego, oddali kilkanaście strzałów w jego kierunku, dopięli swego jednak dopiero w 59. minucie. Po raz drugi w tym meczu podawał Tudor, akcję tym razem kończył celnym strzałem Nowak. Krakowski bramkarz nie miał sans na skuteczną interwencję przy kapitalnym uderzeniu z rzutu wolnego Lopeza, piłka przełamała ręce golkipera i ugrzęzła w siatce. Było 3:1, Raków mógł być zadowolony, zwolnił nieco tempo. Krakowianie próbowali jeszcze wrócić do meczu, ale robili to mało efektownie. Makuch dość ordynarnie próbował wywalczyć rzut karny, za co słusznie ujrzał żółtą kartkę, poza tym Kovacevic nie miał wiele roboty. W 74. minucie boisko opuścił Nowak, w jego miejsce wszedł Berggren i w częstochowskiej boiskowej jedenastce nie było już Polaka. Potem się to zmieniło, na boisko weszli Musiolik, Wdowiak i Cebula. Ten ostatni kilka minut po wejściu podwyższył na 4:1, a stało się to po rzucie karnym podyktowanym przez Przybyła za faul Jaroszyńskiego. W 90 minucie Atanasov popełnił dwa potworne błędy, najpierw pozwolił Cebuli zabrać sobie piłkę, a potem sfaulował go w sytuacji oczywistej szansy na bramkę (ang. DOGSO - deny an obvious goal scoring opportunity), za co otrzymał czerwoną kartkę. Bramek już jednak nie oglądaliśmy, Raków przełamał krakowską klątwę i zmierza po mistrzowski tytuł coraz pewniejszym krokiem.

 

Po reprezentacyjnej przerwie Raków czeka starcie z Legią, którego stawki nikomu wyjaśniać nie trzeba (1 kwietnia 17:30), Cracovia podejmie zaś Widzew (2 kwietnia 15:00).

 

Raków Częstochowa - Cracovia 4:1 (1:1)

Bramki: Tudor 38', Nowak 59', Lopez 66', Cebula 83' (karny) - Rakoczy 17'

Raków: Kovacevic - Svarnas, Arsenic, Rundic - Tudor, Kochergin (80 Wdowiak), Papanikolaou, Carlos Silva (87 Kun) - Lopez (80 Cebula), Gutkovskis (80 Musiolik), Nowak (74 Berggren)

Cracovia: Niemczycki - Jugas, Ghita, Hoskonen - Kakabadze, Oshima (67 Konoplyanka), Atanasov, Rapa (72 Jaroszyński) - Makuch, Kallman (77 Bochnak), Rakoczy (67 Knap)

Żółte kartki: Kallman, Atanasov, Oshima, Makuch, Jaroszyński, Jugas

Czerwona kartka: Atanasov (90' - DOGSO)

Sędziował: Jarosław Przybył

Bartosz Szafran

Od wielu wielu lat związany ze sportem czynnie jako biegający, zawodowo jako sędzia i medyk oraz hobbystycznie jako piszący wcześniej na ig24, teraz tu. Ponadto wielbiciel dobrych książek, który spróbuje sił w pisaniu o czytaniu.