TAURON Puchar Polski: półfinałowe emocje za nami, finał bez obrończyń tytułu!
- Dodał: Rafał Kozieł
- Data publikacji: 01.04.2023, 20:45
Siatkarki Developressu BELLA DOLINA Rzeszów nie obronią zdobytego przed rokiem TAURON Pucharu Polski! W meczu półfinałowym podopieczne Stephane'a Antigi po meczu pełnym zwrotów akcji przegrały po tie-breaku z ŁKS-em Łódź. Rywalkami łodzianek w finale będzie policki Chemik, który pokonał w czterech setach drugi łódzki klub - Grot Budowlane.
W ten weekend oczy każdego kibica kobiecej siatkówki w wykonaniu kobiet zwrócone są ku Nysie, gdzie odbywa się finałowy turniej TAURON Pucharu Polski. W walce o trofeum pozostawała czołówka ligowej tabeli – obie drużyny z Łodzi, Chemik Police oraz rzeszowski Developress. Istniała szansa na łódzki finał, bowiem Budowlane los skojarzył z policzankami, natomiast ŁKS o wejście do meczu o trofeum mierzył się z podopiecznymi Stephane’a Antigi.
Już pierwsze wymiany pierwszego z meczów półfinałowych pokazały, że o ich wynikach mogą decydować detale. Co prawda dwa pierwsze punkty zdobyły siatkarki z Łodzi, jednak chwilę później to Chemik prowadził 6:4. Zawodniczki Radosława Wodzińskiego już w tym momencie dostały jednak kryzysu, przez co cztery kolejne punkty zdobyły Budowlane. Oba zespoły czuły chyba klimat spotkania i stawkę, bowiem kibice oglądali sporo prostych błędów po obu stronach siatki. Z tymi problemami lepiej i szybciej poradziły sobie policzanki, bowiem pomimo średniego początku, z każdą udaną akcją rozkręcały się i przed decydującą fazą seta prowadziły 18:17. Największy wpływ na jego losy miała jednak seria świetnych zagrywek Martyny Łukasik. To właśnie dzięki serii czterech kapitalnych serwisów przyjmującej zespołu z Polic, Chemik nie miał większych problemów z odniesieniem zwycięstwa, ostatecznie wygrywając 25:19.
W drugą partię lepiej weszły policzanki, które szybko wypracowały sobie dwupunktową przewagę, która w momencie 12:8 osiągnęła cztery „oczka”. Zawodniczki Grotu poprawiły swoją grę, dzięki czemu po kilku minutach na tablicy wyświetlany był remis po 14. Podopieczne Radosława Wodzińskiego po raz kolejny oskoczyły rywalkom, prowadziły 22:19 i… przegrały partię. Grające do końca łodzianki piłkę setową miały przy stanie 24:23. Pierwsza z nich została wybroniona przez zawodniczki Chemika, jednak chwilę później nieudany atak Łukasik zakończył drugą partię.
Choć trzeci set rozpoczął się od wymiany ciosów, dosyć szybko dwa punkty przewagi wypracowały sobie policzanki. Aktualne mistrzynie Polski nie zamierzały popełnić błędu sprzed kilkudziesięciu minut, i pomimo prowadzenia 14:10 wciąż „parły” do przodu. Podopiecznym Macieja Biernata nie udało się choćby nawiązać walki i zagrozić Chemikowi, przez co policzanki zwyciężyły 25:19 i znalazły się o krok od meczu finałowego.
Czwarta partia to popis siły zespołu z Polic. Siatkarki Radosława Wodzińskiego zdobyły pierwsze trzy punkty, lecz Budowlane zdołały odpowiedzieć i same uciec rywalkom na dwa „oczka”. Prowadzenie 9:8 było jednak ostatnim łódzkiego zespołu w sobotnim spotkaniu, bowiem od tego momentu na parkiecie rządził już tylko zespół z województwa zachodniopomorskiego. Każde kolejne trzy-, czteropunktowe serie Chemika odbierało chęci do walki łodziankom. Ostatecznie czwartą partię policzanki zwyciężyły 25:16, dzięki czemu mogły już czekać na swoje finałowe rywalki.
Grupa Azoty Chemik Police – Grot Budowlani Łódź 3:1 (25:19, 24:26, 25:19, 25:16)
Chemik: Almeida de Sousa, Wasilewska, Czyrniańska, Bragocević-Canzian, Łukasik, Czyrniańska, Stenzel (libero) oraz Sikorska, Cipriano, Połeć, Sikorska, Kowalewska
Budowlani: Fedusio, Łazowska, Lisiak, Kąkol, Durul, Pol, Łysiak (libero) oraz Kazała, Polak, Sobolska
Niepowodzenie swoich derbowych rywalek mogły odpokutować siatkarki ŁKS-u, które nie weszły jednak najlepiej w spotkanie, nazywane przez wielu „małym finałem”. Wszak Developress to jedyna drużyna, która potrafiła dotrzymać kroku łodziankom, kończąc fazę zasadniczą tylko punkt za nimi. Rzeszowianki także i w sobotę nie zamierzały łatwo oddać meczu i w pierwszą partię weszły z prowadzeniem 7:4. Siatkarki Alessandro Chiappiniego rozpoczęły mozolne odrabianie strat, co udało się przy stanie 9:9. Od tego momentu pięć punktów z rzędu zdobyły łodzianki, co w zasadzie ustawiło seta. Bezradne siatkarki z Rzeszowa praktycznie nie podjęły walki, przez co przegrały pierwszego seta 17:25.
Drugi set rozpoczął się lepiej dla siatkarek Stephane’a Antigi, które od pierwszej piłki znajdowały się co najmniej o krok przed rywalkami. Co prawda ŁKS zdołał na moment wyjść na prowadzenie 8:7, jednak tempo gry i wynik sprzyjał Developressowi. Kobieca siatkówka ma jednak do siebie to, że zdarzają się przestoje, które mają wpływ na końcowy wynik. Choć rzeszowianki prowadziły 19:17, to wzięcie na swoje barki odpowiedzialności przez Diouf oraz Górecką spowodowało, że to łodzianki cieszyły się z zapisania drugiej partii na swoim koncie po zwycięstwie 25:23
Partia numer trzy rozpoczęła się lepiej dla siatkarek Alessandro Chiappiniego, które wyszły na prowadzenie 10:7. Obrończynie trofeum w końcu pokazały, że mogą być dla swoich rywalek równorzędnymi rywalkami. Rzeszowianki szybko dogoniły rywalki, wyszły na prowadzenie 12:11 i można było uznać, że set rozpoczyna się od początku. Przez chwilę można było odnieść takie wrażenie, jednak w końcu swój dobry moment miał Developress. Podopieczne Stephane’a Antigi zdołały w ważnym momencie seta odskoczyć ŁKS-owi na cztery punkty, co okazało się punktem zwrotnym. Obrończynie tytułu zwyciężyły 25:20 i przedłużyły emocje w spotkaniu.
Jeśli trzeci set to chwila dobrej gry Developressu, to kolejna partia to pokaz ich siły. Co prawda rozpoczęła się ona od wzajemnej wymiany ciosów, jednak punktowa seria 7:1 spowodowała, że rzeszowianki znalazły się na prowadzeniu 14:8. Siatkarki ŁKS-u coraz trudniej wytrzymywały nerwowo, co powodowało problemy nawet przy skończeniu najprostszych ataków. Widząc, co dzieje się na parkiecie, szkoleniowiec łódzkiej drużyny ściągnął nawet swoje najlepsze działa, aby odpoczęły przed decydującym tie-breakiem. Choć zmienniczki starały się jak mogły, prochu nie wymyśliły. Rozpędzony Developress doprowadził do piątej partii, zwyciężając 25:16.
Ta zaczęła się od prowadzenia łodzianek 3:1. Kolejne dwa „oczka” zdobyły jednak rzeszowianki i „zabawa” zaczęła się od początku. Co więcej, po bloku na Góreckiej oraz świetnym skończeniu przechodzącej piłki, to Developress znalazł się na prowadzeniu 6:4. Łódzki klub przy życiu chwilami trzymały rywalki, bowiem m. in. to dzięki autowemu atakowi Orvosovej przewaga obrończyń tytułu nie zwiększała się, a po dobrym ataku i bloku Witkowskiej na tablicy po raz kolejny zmieniło się prowadzenie - 9:8 dla ŁKS-u. Główny ciężar zdobywania punktów po stronie łódzkiej wzięła Valentina Diouf, a i swoje pomagały rywalki. Stalowymi nerwami popisała się Bragojević, która nie bała się obić bloku przy piłce meczowej dla łodzianek. Grę nerwów zakończyła Szczuka, dając upragniony finał zespołowi z Łodzi!
Developress BELLA DOLINA Rzeszów – ŁKS Commercecon Łódź 2:3 (17:25, 23:25, 25:20, 25:16, 14:16)
Developress: Wenerska, Centka, Blagojević, Orvosova, Jurczyk, Kalandadze, Szczygłowska (libero) oraz Szlagowska, Bińczycka, Rapacz,
ŁKS: Górecka, Diouf, Witkowska, Scuka, Ratzke, Gryka, Maj-Erwardt (libero) oraz Drabek, Gajer, Piasecka, Hryszczuk