PKO Ekstraklasa: Górnik wygrywa w Lubinie, Zagłębie w strefie spadkowej
- Dodał: Bartosz Szafran
- Data publikacji: 14.04.2023, 22:37
Czarny piątek dolnośląskich drużyn PKO Ekstraklasy. Po przegranej Śląska z Wartą także Zagłębie Lubin zanotowało porażkę - z Górnikiem Zabrze 0:2. Była ona wyjątkowo kosztowna - lubinianie spadli w tabeli na miejsce spadkowe i pozostaną na nim co najmniej tydzień.
Kolejny mecz, którego stawką było utrzymanie w PKO Ekstraklasie. Po porażce Śląska z Wartą wiadomo było, że zwycięska drużyna przeskoczy wrocławian w tabeli, w przypadku remisu dotyczyło to tylko Zagłębia. Zwycięstwo Górnika z kolei spychało lubinian do strefy spadkowej. Mecz miał więc kolosalny ciężar gatunkowy i w pierwszej połowie wyraźnie spętał on nogi zawodnikom obu zespołów. Bo o tych pierwszych 45 minutach nie da się powiedzieć wiele więcej, niż że się odbyły. Walka, walka, walka, głównie o środek boiska, zabezpieczanie tyłów przed stratą niepotrzebnej bramki. Nieliczne strzały w kierunku bramek albo je mijały, albo były bez większych problemów bronione przez bramkarzy. Nawet żółtych kartek nie mieliśmy, reporterski notes świecił pustkami.
Druga połowa to już zupełnie inny mecz. Już w 51. minucie wrzutkę z rzutu rożnego Janzy na bramkę zamienił potężnym uderzeniem głową Bergstroem. Diudis nie miał szans na skuteczną interwencję. Dziesięć minut później padła druga bramka dla Górnika. Do bramki trafił Krawczyk, jednak okazało się, że był na spalonym i bramka została anulowana. W 65 minucie Zagłębie dostało wymarzoną szansę na wyrównanie. W polu karnym sfaulowany został jeden z graczy Zagłębia i Krzysztof Jakubik wskazał na jedenastkę bez wahania. Potężne wątpliwości miał za to sędzia VAR - Paweł Pskit przez dosłownie pięć minut analizował sytuację - czy był faul, a był on ewidentny, czy nie było zagrania piłki ręką, czy nie było spalonego, zapewne też oceniał czy trzy dni wcześniej w Lubinie nie padał deszcz, wreszcie potwierdził decyzję swojego kolegi z boiska. Taki apel - panie Pskit, jak pan nie potrafi, to niech pan się zajmie czymś innym - można blog jakiś prowadzić, albo kanał na youtubie. Podenerwowany Starzyński strzelił w sposób sygnalizowany i słaby, Bielica nie miał problemu z wybiciem piłki na rzut rożny.
Zagłębie dążyło do wyrównania, momentami zamykało zabrzan w okolicach pola karnego. Lubinianie oddawali nawet sporo strzałów w kierunku bramki Bielicy, ale pokonać go nie byli w stanie. Zabrzanie bronili się wszystkimi możliwymi środkami, często nieprzepisowo, zaczęli zbierać żółte kartki. Czyhali też na okazje do kontry, ale nie mieli ich zbyt dużo. W ostatnich sekundach pod bramkę zabrzan wybrał się nawet Dioudis, efektem czego była jedynie druga bramka dla Górnika. Piłkę przejął Pacheco i w hokejowym stylu z dużej odległości (praktycznie z linii środkowej) posłał piłkę do pustej lubińskiej bramki.
Za tydzień Górnik podejmie w kolejnym "meczu o wszystko" Śląsk (niedziele, 23 kwietnia 17:30, Zagłębie jedzie do Kielc na mecz o niewiele niższym ciężarze gatunkowym (także 23 kwietnia, 12:30).
Zagłębie Lubin - Górnik Zabrze 0:2 (0:1)
Bramki: Bergstroem 51', Pacheco 90+10'
Zagłębie: Dioudis - Kłudka, Ławniczak, Jach (65 Woźniak), Kopacz - Chodyna (58 Starzyński), Poletanovic, Łakomy, Makowski (65 Dolezal) - Pieńko (83 Gaprindashvili), Świerczok (58 Zivec)
Górnik: Bielica - Janza (81 Vrhovec), Janicki, Bergstroem, Olkowski (81 Jensen)- Yokota (81 Cholewiak), Sekulic, Rasak, Okuniki - Pacheco, Krawczyk (74 Włodarczyk)
Żółte kartki: Vrhovec, Pacheco, Włodarczyk, Szcześniak
Sędziował: Krzysztof Jakubik
Bartosz Szafran
Od wielu wielu lat związany ze sportem czynnie jako biegający, zawodowo jako sędzia i medyk oraz hobbystycznie jako piszący wcześniej na ig24, teraz tu. Ponadto wielbiciel dobrych książek, który spróbuje sił w pisaniu o czytaniu.