El. Euro 2024: sensacja stała się faktem! Polacy przegrali w Kiszyniowie!
Tomasz Woźniak/Poinformowani.pl

El. Euro 2024: sensacja stała się faktem! Polacy przegrali w Kiszyniowie!

  • Dodał: Rafał Kozieł
  • Data publikacji: 20.06.2023, 22:39

Miało być lekko, łatwo i przyjemnie, jest wstydliwie i niespodziewanie. Reprezentacja Polski – po świetnej pierwszej połowie meczu w Kiszyniowie – uległa na wyjeździe Mołdawii 2:3 w meczu kwalifikacji do przyszłorocznych mistrzostw Europy. Tym samym gracze Fernando Santosa jeszcze bardziej skomplikowali sobie sytuację w grupie.

 

Trzeba przyznać, że droga polskiej reprezentacji na przyszłoroczne mistrzostwa Europy rozpoczęła się od lekkiego falstartu. Co prawda w marcu podopieczni Fernando Santosa pokonali w Warszawie Albanie, jednak cieniem na to kładzie się porażka z Czechami na inaugurację eliminacji. Właśnie dlatego w swoim trzecim spotkaniu o punkty nasza reprezentacja musiała zwyciężyć w Kiszyniowie z Mołdawią, aby nie tracić dystansu do naszych południowych sąsiadów (7 punktów w trzech spotkaniach). Kibice liczyli, że po piątkowym zwycięstwie z Niemcami w meczu towarzyskim, Polacy pójdą za ciosem.

 

I początek meczu mógł na to wskazywać. Już po kilkudziesięciu sekundach zakotłowało się pod bramką gospodarzy, jednak nikt nie zamknął dośrodkowania Kiwiora. Polacy całkowicie zdominowali rywali, i po niespełna kwadransie przyniosło to skutek w postaci pierwszego gola. Po rzucie rożnym dla naszych zawodników zakotłowało się pod mołdawską bramką, jednak piłka trafiła pod nogi Frankowskiego. Świeżo upieczony wicemistrz Francji dośrodkował na głowę Lewandowskiego, który zagrał wzdłuż linii pola karnego. Ostatecznie piłkę do siatki nieco szczęśliwie umieścił Arkadiusz Milik, który dał „Biało-Czerwonym” prowadzenie. Po trafieniu podopieczni Fernando Santosa nieco zwolnili, jednak to nie odbiło się na ich dyspozycji. Podobać mogła się gra zwłaszcza Nicoli Zalewskiego, który raz po raz siał strach prawej strony defensywy Mołdawian. Mimo to brakowało czystych, klarownych sytuacji naszej drużyny. Dopiero po półgodzinie gry świetną dwójkową akcję przeprowadzili Milik z Lewandowskim, jednak uderzenie naszego kapitana poszybowało ponad bramką Raileana. Chwilę później „Lewy” znów otrzymał piłkę po zagraniu napastnika Juventusu, jednak tym razem jego płaskie uderzenie zatrzymało się w siatce. Tym razem nasi zawodnicy próbowali pójść za ciosem i podwyższyć prowadzenie, jednak – pomimo kilku dobrych szans – nie udało im się po raz trzeci pokonać mołdawskiego golkipera. Jego koledzy z pola w końcowych minutach starali się zagrozić bramce Szczęsnego, jednak na próbach się kończyło, w związku z czym do szatni Polacy schodzili z dwubramkową zaliczką.

 

Na drugą połowę dużo bardziej odważnie wyszli zawodnicy Siergieja Kleszczenki, a to dało efekt cztery minuty po wznowieniu gry. Piłkę w środkowej części boiska Zieliński stracił na rzecz Nicolaescu. Napastnik Beitaru Jerozolima pobiegł w kierunku pola karnego i uderzył z okolic 20. metra. Lecąca po ziemi piłka nabrała jeszcze poślizgu, nie dając szans Szczęsnemu na skuteczną interwencję a w serca kibiców gospodarzy wlewając wiarę w korzystny wynik. Zaskakująca strata bramki całkowicie z kolei zaskoczyła naszych reprezentantów, którzy nie potrafili przedostać się i zagrozić bramce rywala. Ci z kolei coraz śmielej poczynali sobie, dążąc do wyrównania. Co więcej, ta sztuka udała im się kwadrans po wznowieniu gry, kiedy po raz drugi do polskiej bramki trafił Nicolaescu, jednak uratował nas… arbiter, który uznał, że napastnik faulował któregoś z naszych reprezentantów. Chwilę później uderzał Cojocaru, jednak tym razem Polaków uratowało dobre ustawienie Szczęsnego. Polscy piłkarze grali bardzo nerwowo, jednak odkryci gospodarze stwarzali im sytuacje bramkowe. Na kwadrans przed końcem meczu świetną sytuację miał wprowadzony Kamiński, jednak chybił. Niewykorzystane błędy się mszczą? Proszę bardzo. Strata Kędziory, piłka do Nicolaescu, akcja napastnika Beitaru i na tablicy pojawił się remis. Choć wydaje się to nieprawdopodobne, to tak doświadczeni zawodnicy jak zawodnicy reprezentacji Polski, całkowicie „siedli” mentalnie, co bezlitośnie wykorzystali gracze z Mołdawii. Po kolejnej pasywnej grze obronnej i serii błędów, swojego premierowego gola dla reprezentacji zdobył Vladyslav Baboglo, wprawiając w ekstazę stadion w Kiszyniowie. Polacy do końca walczyli i szarpali, jednak bramki wyrównującej zdobyć się nie udało i niespodzianka stała się faktem.

 

Tym samym Polacy po trzech seriach gier mają na swoim koncie zaledwie trzy „oczka”. Nasi zawodnicy zajmują tym samym dopiero czwartą pozycję w grupie, wyprzedzając zaledwie Wyspy Owcze. Jeśli chcemy awansować na niemieckie EURO, trzeba poprawić grę, oj trzeba.

 

Mołdawia – Polska 3:2 (0:2)

Bramki: 48’, 79’ Nicolaescu, 86’ Baboglo - 13’ Milik, 34’ Lewandowski

Mołdawia: Railean – Craciun, Mudrac, Posmac – Revenco, Baboglo, Dros (46’ Motpan), Reabciuk – Cojocaru, Damascan (46’ Postolachi), Nicolaescu (85’ Cojocari)

Polska: Szczęsny – Kędziora, Bednarek, Kiwior – Frankowski (64’ Bereszyński), Szymański S., Szymański D. (83’ Linetty), Zalewski (64’ Kamiński), Zieliński – Milik (73’ Świderski), Lewandowski

Żółte kartki: Baboglo, Nicolaescu, Railean

Sędzia: Filip Glova