Piłka nożna - el. LM: względnie udany początek Rakowa Częstochowa
Fot. Damian Kuziora/ polski-sport.com

Piłka nożna - el. LM: względnie udany początek Rakowa Częstochowa

  • Dodał: Jan Wagner
  • Data publikacji: 11.07.2023, 22:00

Raków Częstochowa od zwycięstwa rozpoczął walkę o udział w Champions League! Mistrzowie Polski w pierwszym meczu nowego sezonu pokonali na własnym boisku estońską Florę Tallinn 1:0.

 

Przed wtorkowym spotkaniem w głowach kibiców mogło pojawić się wiele znaków zapytania. Czy Raków poradzi sobie bez kontuzjowanego Iviego Lopeza i sprzedanego Vladislavsa Gutkovskisa? Jak w swoim debiucie na ławce trenerskiej wypadnie Dawid Szwarga? I wreszcie czy fakt, że Flora Talllinn jest w rytmie meczowym będzie miał wpływ na przebieg rywalizacji w pierwszej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów?

 

Piłkarze Rakowa od samego początku sprawiali wrażenie niezwykle zdeterminowanych, by już w pierwszym meczu rozstrzygnąć kwestię awansu do kolejnej rundy. Medaliki przejęły kontrolę nad wydarzeniami na boisku, spychając rywali do głębokiej defensywy. Niestety, mistrzom Polski brakowało skuteczności. Wykonywane seriami rzuty różne nie przynosiły zagrożenia pod bramką Grunwalda, a zespół z Estonii coraz lepiej organizował się w obronie. W efekcie po pół godzinie gry mieliśmy remis 0:0. Najbliżej szczęścia Raków był po uderzeniu głową z najbliższej odległości Pisaeckiego, jednak jego strzał został zablokowany i ostatecznie futbolówka wyładowała w rękach golkipera Flory.

 

Niespodziewanie w końcówce pierwszej połowy to mistrzowie Estonii dwukrotnie bliscy byli wyjścia na prowadzenie. Po raz pierwszy niebezpiecznie zrobiło się w 38. minucie, gdy po strzale Wasiljewa Kovacevic odbił piłkę wprost pod nogi niepilnowanego Reinkorta. Na szczęście golkiper Rakowa przy dobitce popisał się fantastyczną paradą, ratując swoj zespół przed stratą bramki. To ostrzeżenie podziałało mobilizująco na Medaliki, które były w stanie jeszcze raz zagrozić bramce Flory, kiedy po wrzutce Jeana Carlosa bliski strącenia piłki do siatki był Piasecki. Do szczęścia zabrakło wówczas naprawdę niewiele. Niestety mimo aktywności z przodu, mistrzowie Polski bardzo pasywnie zachowywali się w defensywie. Tak było też w doliczonym czasie gry, gdy po niebezpiecznej próbie Reinkorta Raków ponownie uratował Kovacevic.

 

W drugiej części spotkania obraz gry nie uległ zmianie. Cały czas to Raków miał inicjatywę, a Flora czekała na swoje okazje do kontrataków. Na szczęście Medaliki raz za razem próbować zaczęły tego, czego nieco brakowało w pierwszych 45 minutach - strzałów z dystansu. Z uderzeniem Koczergina z 50. minuty poradził sobie jeszcze Grunvald, ale chwilę później nieco szczęśliwy rykoszet spowodował, że futbolówka trafiła pod nogi Koczergina tuż przed polem karnym. Ten huknął nie do obrony, wyprowadzając Medaliki na prowadzenie.

 

Po zdobyciu gola podopieczni Dawida Szwargi nie przestawali atakować. Uparcie dążyli do strzelenia drugiego gola, który zapewniłby komfort przed rewanżem. Niestety, cały czas brakowało nieco skuteczności i szczęścia. Uderzenia Cebuli i Sorescu wybronił Grunvald, natomiast strzał Yeboaha minął słupek o kilka centymetrów. W konsekwencji mimo miażdżącej przewagi Rakowowi nie udało się podwyższyć prowadzenia i za tydzień czeka nas emocjonujący rewanż w Tallinie.

 

Raków Częstochowa - Flora Tallinn 1:0 (0:0)

Gole: 54’ Koczergin

Raków: Kovacević - Svarnas, Arsenić, Rundić - Tudor, Koczergin, Lederman (82’ Berggren), Jean Carlos (46’ Sorescu) - Nowak (46’ Yeboah), Piasecki (78’ Zwoliński), Cebula

Flora: Grunvald - Lilander, Kuusk, Seppik, Hussar - Kreida (12’ Alliku), Vassiljev, Mihhailov (67’ Kuraksin), Miller, Ojamaa - Reinkort (77’ Jarviste)

Żółte kartki: 29’ Piasecki - 22’ Alliku, 49’ Ojamaa

Sędzia: Arda Kardeşler