Liga Narodów: jeszcze nie nadszedł ten czas, Polki zagrają o brąz
- Dodał: Aleksandra Suszek
- Data publikacji: 16.07.2023, 00:23
Polskie siatkarki już w środę dokonały czegoś niesamowitego - ponad pół wieku czekaliśmy, by Biało-Czerwone znalazły się w półfinale Ligi Narodów. Późną porą w sobotę mierzyły się z Chinkami o kolejne zrealizowane marzenie.
Zarówno kibice, jak i same siatkarki jeszcze niedawno taki scenariusz braliby w ciemno. Polska w półfinale Ligi Narodów, coś pięknego. Drużyna Stefano Lavariniego po zwycięstwie 3:1 nad reprezentacją Niemiec w ćwierćfinale, wywalczyła sobie awans do najlepszej czwórki turnieju. Ostatni medal na światowej imprezie Polki zdobywały w 1968 roku, więc takie wydarzenie zdecydowanie piętnowało emocje, biorąc pod uwagę historię kadry. Azjatki w tym turnieju radziły sobie bardzo przyzwoicie - wygrały aż osiem spotkań, ale podczas starcia z naszą ekipą poległy w fazie zasadniczej.
Udanym zbiciem w mecz wprowadziła Stysiak. Rywalki nieźle czytały jednak grę naszych zawodniczek i odskoczyły na 4:2. Ciężko szło kończenie ataków po polskiej stronie i różnica wkrótce wzrosła do czterech "oczek". Stysiak z Różański próbowały uspokajać grę, ale przeplatało się to z niepotrzebnymi błędami. Po dwóch zepsutych serwisach z rzędu było 15:10 dla Chinek, które w obronie były niesamowicie stabilne. Powoli ten set odchodził w zapomnienie, a przynajmniej musiał bo wynik dawał zdecydowany spokój reprezentacji z Azji. W końcówce jeszcze Korneluk została zatrzymana pojedynczym blokiem, ale formą zadośćuczynienia Polki odrobiły kilka punktów straty. Ostatecznie set zakończył się zwycięstwem Chinek 25:18.
Biało-Czerwone złapały rytm w końcówce poprzedniej partii i dobrze wkroczyły w drugą, odskakując na 4:2. Z tym że rywalki cały czas czytały rozegranie Wenerskiej i ciężko było minąć ich blok. Łukasik robiła co mogła i głównie ona błyszczała w początkowych akcjach. Problem leżał w zbyt słabych zagrywkach i tym, że Biało-Czerwone kompletnie nie radziły sobie z kiwkami. Na tak grające w obronie Chinki mogły zadziałać tylko pewne, mocne uderzenia. Tymczasem wynik zmienił się w 10:9 i od tego momentu sytuacja Polek tylko się pogarszała. Brakowało obrony, podczas gdy rywalki w tym elemencie były niemal bezbłędne. Na szczęście w innych elementach udawało się zaskoczyć i po skutecznym bloku Korneluk było znów o jeden punkt mniej. Końcówka była niezwykle istotna, ale to znów Chinki miały piłkę setową mimo bardzo wyrównanej walki. Wykorzystały ją w pierwszej sytuacji, bo Czyrniańska minęła blok swoim atakiem.
Otwarcie trzeciej partii należało do Korneluk, ale błędy serwisowe nie minęły wraz z kolejnym rozdziałem meczu. Ciężko zdobywało się kolejne punkty bo i ciężko było zaskoczyć Chinki. Autowy atak Stysiak dał im prowadzenie 5:4 i znowu to podopieczne trenera Lavariniego musiały gonić wynik. Im dalej w mecz, tym większe problemy sprawiało naszej drużynie skończenie akcji. Dopiero przy stanie 15:13 czas wykorzystał trener Azjatek, ale w rzeczywistości nie miał powodów do niepokoju. Przed decydującą fazą seta jego podopieczne prowadziły bowiem czterema "oczkami". To spotkanie nie zostało przegrane przez świetnie grające przeciwniczki, ale powiedzmy sobie szczerze - przez zbyt wiele błędów własnych.
Biało-Czerwone niezależnie od dzisiejszego wyniku, wykonały świetną pracę w tej edycji Ligi Narodów, a przecież wciąż pozostają w walce o medale. O brązowy krążek zmierzą się z Amerykankami lub Turczynkami - rywalki poznają dziś nad ranem, bowiem drugi półfinał rozpocznie się o godzinie 2:30 czasu polskiego. Z kolei mecz o brąz odbędzie się także dziś w niedzielę, o godz. 21:00.
Chiny - Polska 3:0 (25:18, 25:23, 25:23)
Chiny: Wang Y.L., Gong, Yuan, Wang Y.Y., Diao, Li, Wang M. (libero)
Polska: Wenerska, Jurczyk, Różański, Łukasik, Korneluk, Stysiak, Stenzel (libero)
Aleksandra Suszek
Można powiedzieć, że piszę o wszystkim po trochu, ale w moim sercu gości głównie siatkówka.