Liga Narodów: popis i pewny awans do finału Amerykanów
- Dodał: Rafał Kozieł
- Data publikacji: 22.07.2023, 21:22
Reprezentacja Stanów Zjednoczonych będzie rywalem Polski w finale turnieju finałowego tegorocznej Ligi Narodów. W drugim spotkaniu półfinałowym podopieczni Johna Sperawa pokonali Włochów 3:0 po świetnym meczu. Tym samym zawodnicy z Italii muszą zadowolić się meczem o brąz.
Po emocjach związanych ze spotkaniem reprezentacji, zakończonym zwycięstwem „Biało-Czerwonych” 3:1, nadszedł czas na drugi półfinał. Ten zapowiadał się co najmniej tak samo ciekawie, jak pierwsze starcie o finał, bowiem naprzeciw siebie stawały reprezentacje Stanów Zjednoczonych oraz Włoch. Oba zespoły należą do światowej czołówki, dlatego wytypowanie zwycięzcy nie było łatwe.
Od pierwszej wymiany widać było, dlaczego zawodnicy obu krajów zwykle są faworytami w walce o najwyższe cele. Długie wymiany, bloki, efektowne obrony czy gra pipe’m – można było zobaczyć wszystko. Lepiej w mecz weszli jednak zawodnicy zza oceanu, którzy szybko wyszli na trzypunktowe prowadzenie 6:3. Po błędach rywali i świetnemu serwisowi Włosi szybko odrobili straty, a nawet sami wyszli na prowadzenie 10:8. Po obu stronach siatki imponować mogło czytanie gry, bowiem praktycznie w każdej akcji atakujący musiał się mierzyć z podwójnym lub potrójnym blokiem, a chwilę później na tablicy pojawił się remis 13:13. Wtedy swój koncert rozpoczęli podopieczni Johna Sperawa, którzy szybko odskoczyli rywalom na trzy „oczka”, a w decydującą fazę seta wchodzili na prowadzeniu 20:17. Dobre zagrywki Holta spowodowały, że Amerykanie musieli jako pierwsi wygrywać w meczu. Ostatecznie tak się właśnie stało po wygranej 25:19, a seta efektownym atakiem z drugiej linii zakończył Defalco.
Popis siatkówki przez obie reprezentacje prezentowany był dalej w drugiej partii. Do stanu 10:10 żadna z drużyn nie potrafiła odskoczyć rywalom na więcej niż punkt. Wtedy Amerykanie – za sprawą świetnych zagrywek Smitha – odskoczyli na trzy „oczka”. Zawodnicy ze Stanów Zjednoczonych, podobnie jak w pierwszej partii, zaczęli się rozpędzać, w obronie prawdziwe cuda wyczyniali Shoji i Defalco, a bardzo skuteczny z sytuacyjnych piłek był Matthew Anderson. Dodając do tego kapitalny blok, głównie na Romano, sytuacja Włochów była bardzo trudna, bowiem w końcowej fazie seta tracili do rywali aż sześć punktów, przegrywając 13:19. Przy tak grających Amerykanach nie mogło być innego wyjścia, jak ponowne pewne zwycięstwo, tym razem 25:18.
Po pewnej wygranej w drugim secie, w trzecim gracze Johna Sperawa postanowili przyspieszyć i już po kilku wymianach prowadzili 7:3. Co prawda Włosi zdołali odrobić część strat, jednak rozpędzeni Amerykanie grali jak w transie, i ponownie odskoczyli rywalom, tym razem na pięć punktów, prowadząc 16:11. Mający „dzień konia” siatkarze ze Stanów Zjednoczonych dosłownie „zamurowali” siatkę, a w ataku kończyli większość ataków za pierwszym podejściem. Włosi z kolei z każdą kolejną akcją tracili wiarę w sukces, zatem cudu nie było. Pewnie zmierzający po zwycięstwo Amerykanie zwyciężyli 25:19, a ich wygraną przypieczętował Anderson atakiem blok-aut.
Stany Zjednoczone – Włochy 3:0 (25:19, 25:18, 25:19)
Stany Zjednoczone: Holt, Defalco, Christenson, Smith, Jaeschke, Anderson, Shoji (libero)
Włochy: Galassi, Lavia, Romano, Russo, Michielletto, Giannelli, Balaso (libero) oraz Gironi, Sbertoli