„Spider-Man: Śmierć Jean DeWolff” [RECENZJA]
Zdjęcie własne

„Spider-Man: Śmierć Jean DeWolff” [RECENZJA]

  • Dodał: Maciej Baraniak
  • Data publikacji: 25.07.2023, 22:46

Jako fan historii Spider-Mana z lat 90. (choć wtedy mnie jeszcze na świecie nie było) musiałem sprawdzić kolejną pozycję wydaną przez Muchę. Jest to wszak wydawnictwo, które ostatnio mnie nie zawodzi w kwestii tego bohatera i... znowu dowieźli znakomity tytuł.

 

Śmierć Jean DeWolff to zbiór 7 zeszytów, które przedstawiają historię niejakiego Zjadzacza grzechów, będącego jednym z mroczniejszych antagonistów naszego pajączka. Peter natomiast będzie w dramatycznym momencie swojego życia, gdyż znajdzie się w posiadaniu kostiumu z symbiontem, mającym, już wtedy, wpływ na jego psychikę i zachowanie.

 

No co ja mogę napisać - uwielbiam klimat tamtych czasów, gdy twórcy podchodzili poważnie do tematu bohaterów i dostarczali mroczne historie, eksplorujące psychikę tych postaci. Kiedy to rajtuzy miały być jedynie pretekstem, aby rozmawiać o takich problemach jak depresja czy nieradzenie sobie z agresją. Piszę o tym nie bez przyczyny, bo ten komiks, jak i wiele innych historii ze Spider-Manem w podobnym czasie, przedstawiają to w rewelacyjny sposób.

 

Bo Śmierć Jean DeWolff to niezwykle mroczna i gęsta historia, w której trudno nazwać kogoś dobrą postacią, a jedynie możemy wybierać mniejsze zło. Nasz antagonista to paskudny człowiek, ale z biegiem czasu, gdy poznajemy jego motywację, a raczej przyczynę decyzji, staje się wielowymiarową postacią tragiczną. Peter natomiast również przechodzi trudny etap w swoim życiu, więc jego czyny również wypadają wątpliwie moralnie. To wszystko składa się na nietuzinkową fabułę, która na pewno skłoni do przemyśleń na temat ogólnie pojętego dobra.

 

Komiks reklamowany jest jeszcze starciem Spider-Mana z Daredevilem, a raczej jednym z ich pierwszych spotkań, gdy Panowie nie do końca jeszcze się znali. Ogólnie nie jest to dla mnie najważniejszy wątek, szczególnie, że w pewnym momencie znika on całkowicie, aczkolwiek miło widzieć mi początki ich relacji. To jeden z tych momentów, gdy od razu się uśmiechasz, bo widzisz dwójkę bohaterów, których czeka wielka droga, a tutaj dopiero obserwujesz ich początki. Fajne, ale na pewno niknie to przy pozostałych elementach.

 

Jak zwykle kwestią problematyczną są dla mnie rysunki. W latach 90. ludzie już potrafili ładnie rysować, tak więc mamy ciekawe kadry czy pomysły na dane scenerie. Niestety, skoro wybieramy ten okres czasowy, to nie zabrakło również seksualizacji kobiet, choć na szczęście tutaj jest tego stosunkowo mało. Kiedy jednak pominiemy ten aspekt, to dostajemy świetną kreskę, skierowaną głównie do fanów tamtych lat.

 

Ogólnie, ja jestem zachwycony. To jedna z lepszych historii o Pająku i właściwie trudno mi po niej czytać współczesne opowieści, od których bardzo często wieje nudą i schematycznymi rozwiązaniami. Zachęcam więc do sprawdzania, bo wyniki sprzedażowe Mucha na pewno doceni i pewnie przełoży się to na jeszcze niejedną tak udaną opowieść, która nareszcie doczeka się polskiego wydania.

 

Komiks otrzymałem nieodpłatnie do recenzji od wydawnictwa Mucha Comics na mocy współpracy recenzenckiej.

Maciej Baraniak – Poinformowani.pl

Maciej Baraniak

Student UEP na kierunku prawno-ekonomicznym. Prywatnie miłośnik różnych gatunków kina oraz komiksów, a przy tym mający bardzo specyficzny gust muzyczny. E-mail: maciej-baraniak@wp.pl