Siatkówka - ME: finałowe déjà vu
- Dodał: Jan Wagner
- Data publikacji: 15.09.2023, 00:10
Będzie okazja do wielkiego rewanżu na reprezentacji Włoch! Niedługo po zwycięstwie Polaków ze Słoweńcami, gospodarze turnieju finałowego ME rozgromili w drugim półfinale Francję 3:0 i podobnie jak na zeszłorocznych MŚ powalczą z biało-czerwonymi o złoty medal.
Początek półfinałowego starcia nie był dla Włochów szczególnie udany. Mimo ogłuszającego dopingu zgromadzonych w rzymskim Pallazzo dello Sport kibiców gospodarze popełniali sporo błędów własnych, szczególnie w polu zagrywki, a dodatkowo mieli problem z precyzyjnym przyjęciem. Mimo to wynik - w dużej mierze dzięki geniuszowi Gianelliego - cały czas oscylował wokół remisu. Przy stanie 17:17 asa serwisowego posłał Ngapeth, co zadziałało na Włochów niczym płachta na byka. Italia przebudziła się, zaczęła grać swoją siatkówkę i pozwoliła urwać rywalom w końcówce pierwszej partii jeszcze tylko trzy punkty (25:21).
Jak się później okazało, był to moment zwrotny w całym spotkaniu. Włosi przestali popełniać proste błędy, a w dodatku byli w stanie wywrzeć presję zagrywką i współpracą bloku z obroną, co stwarzało im liczne okazje do wyprowadzania kontr. Drugą partię siatkarze z Italii rozpoczęli od wyjścia na prowadzenie 3:0, którego nie oddali już do samego końca. W tym secie bardzo dobrze układała się współpraca Gianellego z Michieletto, jednak patrząc na Włochów ciągle można było odnieść wrażenie, że wciąż mają pewne rezerwy. Świadczy to o sile owej reprezentacji, skoro nawet grając z momentami niepewnym przyjęciem gospodarze byli w stanie ograć mistrzów olimpijskich 25:19, nawet na chwilę nie pozwalając im choćby pomyśleć o odwróceniu losów partii.
Przez dłuższy czas wydawało się, że trzeci set będzie dopełnieniem triumfalnego marszu po finał podopiecznych Ferdinando de Giorgiego. Reprezentanci Italii błyskawicznie odskoczyli Francuzom (12:6), a następnie spokojnie utrzymywali wypracowaną przewagę aż do stanu 18:11. Świętowanie w Rzymie trwało wówczas w najlepsze, jednak niespodziewanie Trójkolorowi rzucili się w (niemal) skuteczną pogoń. Cała hala zamilkła, gdy po serii czterech wygranych akcji z rzędu piłkę na 21:21 w górze miał Ngapeth. Ataku jednak nie skończył, a po chwili asa serwisowego dołożył Michieletto i zrobiło się 23:20. Tej przewagi gospodarze nie wypuścili już z rąk i ostatecznie wygrali 25:23, wykorzystując pierwszą piłkę meczową dzięki błędowi serwisowemu Ngapetha.
Zatem dokładnie rok i pięć dni po finale mistrzostw świata, w którym Włosi pokonali Polaków w Katowicach, nadarza się okazja do wspaniałego rewanżu. Czy biało-czerwoni zdołają uciszyć żywiołową włoską publiczność i pokonać siatkarzy z Italii w ich stolicy? Patrząc na styl, w którym gospodarze awansowali do finału, może być o to bardzo trudno, ale nasi reprezentanci już nie raz udowadniali, że nie ma dla nich rzeczy niemożliwych!
Włochy - Francja 3:0 (25:21, 25:19, 25:23)