PKO Ekstraklasa:  minimalna wygrana Rakowa z ŁKS

PKO Ekstraklasa: minimalna wygrana Rakowa z ŁKS

  • Dodał: Bartosz Szafran
  • Data publikacji: 16.09.2023, 19:35

Raków Częstochowa szczęśliwie pokonał ŁKS Łódź 1:0 w drugim sobotnim meczu 8. kolejki PKO Ekstraklasy. Bramkę na wagę trzech punktów już w 7. minucie zdobył Papanikolau. Łodzianie mieli wiele szans na wyrównanie, ale byli nieskuteczni. Raków nie pokazał dziś europejskiej formy.

 

Szykujący się do fazy grupowej Ligii Europy mistrz Polski był faworytem starcie z ŁKS. Dwa zaległe spotkania powodowały, że Rakó z 10 punktami zajmował dopiero 5. miejsce w tabeli, ale jasne było, że ich rzeczywista lokata jest zdecydowanie bliżej pozycji lidera. Łodzianie z sześcioma punktami wyprzedzali jedynie Koronę. Każdy inny wynik niż wygrana Rakowa byłby niespodzianką.

 

Raków od pierwszej minuty rzucił się do ataków, nie wypuszczając łodzian z własnej połowy. Efektem tej ogromnej przewagi była bramka już w 7. minucie. Cebula dośrodkował z prawej strony, stojący na piątym metrze niepilnowany Papnikolau nie miał najmniejszych problemów z pokonaniem uderzeniem głową rozpaczliwie interweniującego Bobka. Wydawało się, że częstochowianie pójdą za ciosem i szybko pozbawią rywali nadziei na wywiezienie z Częstochowy korzystnego wyniku, tymczasem w kolejnych minutach więcej do powiedzenia na boisku mieli ełkaesiacy. Co prawda statystyczną przewagę miał mistrz Polski, ale zdecydowanie groźniejsze były ataki beniaminka. Tylko dobrej dyspozycji Kovacevica i odrobinie szczęścia Raków zawdzięcza, że na przerwę schodzono przy jednobramkowym prowadzeniu faworyta meczu. Okazje dla ŁKS zmarnowali Szeliga, Janczukowicz i Tejan. Raków nie stworzył w zasadzie żadnej sytuacji, z której mogła paść druga bramka.

 

Druga połowa meczu wielkim widowiskiem nie była. Gra byłą wyrównana, mieliśmy sporo sytuacji podbramkowych, ale tempo gry i liczba realnych szans na bramki niewielka. Co ciekawe bliżej powodzenia był ŁKS, częściowo dzięki niefrasobliwości częstochowian. Kovacevic wdał się raz w drybling z Tejanem, przegrał ten pojedynek, ale napastnik łodzian fatalnie spudłował. W innej sytuacji po kikśie jednego z obrońców Rakowa piłka trafiła w słupek, a następnie w ręce bramkarza. Częstochowianie mieli swoje szanse, ale marnowali je Piasecki czy Cebula, a potem wprowadzeni w ich miejsce Yeboah i Zwoliński. Bramek jednak w drugiej połowie nie zobaczyliśmy. Minimalne zwycięstwo minimalnym nakładem sił Rakowa, które jednak wielkim optymizmem przed początkiem rundy grupowej Ligi Europy napawać nie może. Częstochowianie przesuwają się na trzecią pozycję, ŁKS pozostaje przedostatni.

 

W czwartek Raków zainauguruje fazę grupową Ligi Europy wyjazdowym meczem z Atalantą. Z kolei w niedzielę 24 września zagra kolejny mecz w ekstraklasie z Ruchem na wyjeździe. ŁKS w piątek o 20:30 podejmie natomiast Jagiellonię.

 

Raków Częstochowa - ŁKS Łódź 1:0 (1:0)
Bramki: Papnikolau 7'

Raków: V. Kovacevic - Tudor, A. Kovacevic, Rundic - Drachal (59 Racovitan), Papnikolau (59 Berggren), Kochergin (75 Lederman), Plavsic - Nowak, Cebula (59 Yeboah), Piasecki (78 Zwoliński)

ŁKS: Bobek - Głowacki (90+3 Tutyskinas), Flis, Monsalvo, Dankowski - Mokrzycki, Hoti, Letniowski (62 Pirulo) - Szeliga (62 Ramirez), Tejan (79 Juric), Janczukowicz (79 Śliwa)

Żółte kartki: Cebula, A. Kovacevic - Monsalve, Ramirez

Czerwona kartka: Juric (brutalny faul)
Sędziował: Łukasz Kuźma

Bartosz Szafran

Od wielu wielu lat związany ze sportem czynnie jako biegający, zawodowo jako sędzia i medyk oraz hobbystycznie jako piszący wcześniej na ig24, teraz tu. Ponadto wielbiciel dobrych książek, który spróbuje sił w pisaniu o czytaniu.