Liga Mistrzów CEV: porażka ZAKSY, Resovia i Jastrzębski na zwycięskim szlaku
Piotr Sumara

Liga Mistrzów CEV: porażka ZAKSY, Resovia i Jastrzębski na zwycięskim szlaku

  • Dodał: Rafał Kozieł
  • Data publikacji: 29.11.2023, 21:41

Druga kolejka siatkarskiej Ligi Mistrzów była słodko – gorzka dla polskich zespołów. Co prawda bez straty seta swoje spotkanie wygrały Jastrzębski Węgiel i Resovia, jednak wyjazdową porażkę zaliczyli obrońcy trofeum z Kędzierzyna-Koźla.

 

Już we wtorek wczesnym popołudniem o kolejne punkty w grupie D walczyli siatkarze Jastrzębskiego Węgla, którzy na wyjeździe mierzyli się z Czeskimi Budziejowicami. Grunt do dobre wejście w mecz to podstawa, co potwierdzili podopieczni Marcelo Mendeza. Siatkarze polskiego klubu szybko wypracowali sobie pięciopunktową przewagę 10:5, której w kolejnych minutach pilnowali i zwyciężyli inauguracyjnego seta do 19. W drugim secie gospodarze sprawili „Pomarańczowym” trochę kłopotów -  przez większość seta prowadzili, mieli nawet dwie piłki setowe, jednak w efekcie to Jastrzębski zwyciężył 29:27. Trzecia partia także przyniosła sporo emocji. Początek należał do polskiego zespołu, jednak Czesi zdołali odskoczyć i prowadzili już 20:17. Doświadczenie finalistów poprzedniego zespołu wzięło jednak górę, bowiem udało im się obronić setbola i samemu przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Druga wygrana, druga bez straty partii – lubimy takie otwarcia.

 

Czeskie Budziejowice – Jastrzębski Węgiel 0:3 (19:25, 27:29, 26:28)

 

Nieważne jak, ważne trzy punkty – takie podejście miał chyba w środę zespół z Rzeszowa. Podobny początek pierwszej partii jak Jastrzębski, miała Resovia, która po wpadce u siebie z Tours szukała rehabilitacji w Lublanie. Rzeszowski zespół szybko oskoczył rywalom na pięć punktów przewagi przy stanie 7:2 i w kolejnych minutach skrupulatnie pilnował dystansu. Ambitnie grający gospodarze nie poddawali się, przez co w pewnym momencie tracili do Resovii tylko dwa punkty, jednak ostatecznie ulegli w pierwszej partii do 21. Druga partia to jeszcze większa nerwówka zawodników Giampaolo Medeiego. Trudno twierdzić inaczej, kiedy drużyna wypracowuje sobie przewagę, następnie trwoni ją i w efekcie zwycięża seta, ale w najniższym stosunku, a więc 25:23. Jeśli ktoś spodziewał się podobnych zwrotów akcji w trzeciej partii, mógł czuć się nieco rozczarowany. Rzeszowianie do stanu 6:6 rozpędzali się, jednak kolejny fragment wygrali 8:2, co ustawiło losy rywalizacji. Nieco rozluźniony zespół z Podkarpacia ponownie wyciągnął pomocną dłoń do rywali, jednak ostatecznie wygrał do 21, przez co pierwsze trzy punkty w tegorocznej Lidze Mistrzów stały się faktem.

 

ACH Lublana – Asseco Resovia Rzeszów 0:3 (21:25, 23:25, 21:25)

 

Teoretycznie najtrudniejszą przeprawę w drugiej kolejce mieli siatkarze zdziesiątkowanej kontuzjami ZAKSY, którzy na wyjeździe mierzyli się z Ziraatem Bankasi. Krótka ławka nie była sprzymierzeńcem Tuomasa Sammelvuo, bowiem jego podopieczni w pierwszej partii prowadzili już 18:14, a mimo to przegrali do 24, a fiński szkoleniowiec niewiele mógł pomóc zmianami. Turcy zwietrzyli swoją szansę i w drugiej partii to oni praktycznie od początku do końca nadawali ton rywalizacji, z happy endem. Ziraat zwyciężył 25:22 i wydawało się, że trzecia partia będzie tylko gwoździem do trumny dla „Koziołków”. Obrońcy tytułu pokazali po raz n-ty, że nie można ich jednak lekceważyć. Kolejne dwa sety to popis ZAKSY, a wygrane do 18 oraz 19 doprowadziły do tie-breaku. W nim – pomimo szybkiego prowadzenia gospodarzy – prowadzenie przechodziło z rąk do rąk, jednak więcej zimnej krwi zachowali gracze Mustafy Kavaza, którzy zwyciężyli 15:12.

 

Ziraat Bankasi Ankara – Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:2 (26:24, 25:22, 18:25, 19:25, 15:12)