PKO EKSTRAKLASA: Dwie bramki samobójcze w klasyku. Legia wraca do Warszawy z 3. punktami
PoznańStyle/Youtube.com

PKO EKSTRAKLASA: Dwie bramki samobójcze w klasyku. Legia wraca do Warszawy z 3. punktami

  • Data publikacji: 14.05.2024, 23:37

W niedzielę (12.05) Lech Poznań poniósł porażkę na własnym stadionie z Legią Warszawa w meczu 32. kolejki PKO Ekstraklasy. Dwie bramki samobójcze gospodarzy i jeden celny strzał przyjezdnych dosadnie pokazują tegoroczną walkę o mistrzostwo.

 

Był to jeden z najgorszych klasyków w historii. Obie drużyny nie pokazały, że chcą się liczyć w grze o pierwsze miejsce w lidze. Niewielkie zaangażowanie i proste błędy. Nikt nie spodziewał się, że spotkanie przebiegnie w taki sposób.

 

Pierwsza sytuacja bramkowa nadeszła szybko. Już w 7. minucie Paweł Wszołek popisał się technicznym strzałem i trafił do siatki. Sędzia po krótkiej chwili z pomocą VAR-u anulował bramkę. Uznał, że przed golem był faul na Alfonso Sousie. W 14. minucie, również z pomocą VAR-u, Szymon Marciniak wskazał na wapno. Barry Douglas w polu karnym uderzył łokciem napastnika Legii. Do jedenastki podszedł Josue, który wykonał ją co najmniej niepoprawnie. Bramkarz, po słabym strzale, złapał piłkę i nadal mieliśmy remis. Raptem minutę później, po dośrodkowaniu w pole karne, Riberio uderzył głową w stronę bramki. Miha Blazić podjął się wybicia piłki, ale nie wyszła mu ta próba za dobrze, ponieważ wpakował piłkę do własnej bramki.

 

Przez resztę pierwszej połowy nie było fajerwerków. Lech i Legia miały po jednej szansie na zmianę wyniku, ale ich nie wykorzystały. W 45. minucie Wszołek przejął piłkę po niecelnym podaniu piłkarza Lecha. Pobiegł z nią do rogu boiska i dośrodkował. Piłka trafiła na Bartosza Salomona, który kolanem uderzył w nią i podwyższył prowadzenie przeciwników. Obrońca Kolejorza załamany padł na murawę, trzymając się za głowę. Nikogo to nie dziwiło. Legia oddała jeden celny strzał, a wygrywała już 2:0 po absurdalnym zachowaniu obrońców Lecha. Inauguracyjna część spotkania zakończyła się na korzyść Legii.

 

W drugiej połowie oba zespoły podejmowały próby zmiany wyniku. Legia konstruowała swoje akcje, ale brakowało wykończenia i piłka nawet nie leciała w światło bramki. W 68. minucie Radosław Murawski uderzył z dystansu. Kacper Tobiasz popisał się dobrą paradą bramkarską i zablokował strzał. Od tego momentu było widać delikatnie większe zaangażowanie gospodarzy.  

 

W 76. minucie kibice Lecha wyraźnie okazali swoje „niezadowolenie”. Zaczęli rzucać race na murawę i arbiter był zmuszony przerwać spotkanie na czas usunięcia ich. Można powiedzieć, że piłkarze Kolejorza zrozumieli przekaz, bo w 83. minucie Joel Pereira popisał się efektywnym uderzeniem z dystansu, nie dając szans bramkarzowi wojskowych. Była to bramka kontaktowa, która ewidentnie dodała niebiesko-białym skrzydeł. Do końca grali mądrą piłkę, wymieniali podania i atakowali, a Legia tylko się broniła. Mimo to nie udało im się zmienić rezultatu meczu i musieli pogodzić się z drugą porażką z rzędu.

 

Legioniści mogli się cieszyć z trzech punktów, ale ten dorobek to chyba jedyny pozytyw. Gra pozostawiała wiele do życzenia, mecz przez długi czas był nieciekawy, a Legia oddała tylko jeden celny strzał, którym był niewykorzystany krany Josue. Oba zespoły pozostają w walce o miejsca, które dają możliwość grania w eliminacjach do pucharów europejskich, ale nie mają już szans na mistrzostwo kraju.

 

W boju o pierwsze miejsce w ekstraklasie pozostały Jagiellonia Białystok i Śląsk Wrocław.

 

Lech Poznań – Legia Warszawa 1:2 (0:2)

Bramki: 83’ Pereira – 15’ Blazic (S), 45’ Salamon (S)

Lech: Mrozek – Douglas (46’ Andersson), Blazic, Salomon, Pereira – Velde (67’ Kvekveskiri), Karlstrom (67’ Czerwiński), Murawski, Szymczak – Sousa (76’ Ba Loua) - Ishak

Legia: Tobiasz – Kapuadi, Jędrzejczyk, Pankov – Ribeiro, Elitim, Celhaka (82’ Urbański), Josue, Wszołek –  Gual, Rosołek (74’ Morishita)

Żółte kartki: 13’ Douglas, 66’ Andersson, 88’ Salamon – 55’ Ribeiro, 64’ Jędrzejczyk

Sędzia: Szymon Marciniak